[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiwnęła głową w stronę listy małych browarów,
wiszącej nad barem.
 Dlaczego nie sprzedają wina na kieliszki? W każdym
tygodniu mogliby zmieniać listę.
 Gdyby przychodzili tu starsi ludzie, może to by się
przyjęło.
Rozejrzał się, ale otaczali ich głównie dwudziestolat-
kowie. Kilka osób zbliżało się do czterdziestki, ale więk-
szość nie miała jeszcze trzydziestu lat.
 Tu nie chodzi o wiek. Uwielbiam wino.
 Ty jesteś Europejką. Większość Amerykanów nie
jest przyzwyczajonych do picia wina.  Europejczycy byli
inni pod wieloma względami. Przypomniała mu się plaża
i nagie piersi Giny, okrągłe, różowe sutki...
Poruszył się na siedzeniu. Musi koniecznie zmienić
temat. Zmuszając się do myślenia o interesach, wskazał
na kelnerkę, niosącą zamówienie do sąsiedniego stolika.
 Zobacz, co ludzie zamawiają. Albo piwo, albo drinki,
takie jak ,,seks na plaży  albo ,,blow job  .
Gina spojrzała na niego z niedowierzaniem w oczach.
 Scusi?
Zaśmiał się, widząc jej zdziwienie.
 Tak nazywają się drinki. Widzisz te wysokie szklan-
ki z napojem w kolorze ciemnokremowym? Wydaje mi
się, że nazywają się właśnie ,,blow job  . Z tego co
pamiętam, przyrządza się je z Kahlua, śmietany i chyba
wódki.
Wpatrywała się w napoje z niepewnością w oczach.
 Nabijasz się ze mnie?
Roześmiał się.
 Nie, nie mam tak bujnej wyobrazni.  Szóstka gości
przy sąsiednich stolików zabierała z tacy swoje drinki.
Dwie kobiety zamówiły ,,blow job  i miał nadzieję, że
zamierzają je wypić w odpowiedni sposób.  Patrz teraz.
Tak jak przypuszczał, blondynka ustawiła szklankę
przed sobą, założyła ręce za plecy, a następnie nachyliła
się, wzięła szklankę do ust i przechyliła głowę, połykając
naraz całą zawartość.
Gina wstrzymała oddech i patrzyła, zafascynowana.
Poza nią przedstawienie obserwowali jedynie dwaj sąsie-
dzi blondynki, którzy rzucili kilka pikantnych uwag na
temat pozostałej na jej ustach śmietanki. Drink był
serwowany już tak długo, że nikogo już nie szokował.
Teraz w modzie na pewno były już inne drinki, ale
Mike nie nadążał za wszystkimi nowościami. Był zbyt
zajęty pracą. Właściwie nie przypominał sobie, kiedy
ostatnio był w klubie takim jak ten. Nagle poczuł się staro.
Był stary. Za półtora roku stuknie mu trzydziestka.
A na horyzoncie żadnej kandydatki na żonę.
Powędrował wzrokiem w stronę Giny.
Cholera, wystarczy, że przez nią zaczął się zastana-
wiać nad małżeństwem i dziećmi. Chociaż wcale nie brał
jej pod uwagę. Nawet o tym nie myślał.
Chociaż gdyby poważnie się zastanawiał... Ale się nie
zastanawiał!
Zespół wrócił na scenę i zaczął stroić instrumenty. Na
szczęście, dzięki nim Gina zmieniła temat i zaczęła
z wyczekiwaniem patrzeć na scenę.
Lider grupy podszedł do mikrofonu.
 Ta część koncertu zacznie się nietypowo, od wol-
nego kawałka. Specjalna dedykacja dla Giny.  Cofnął się
i zaczął stroić gitarę.
 Więc to tam byłaś  powiedział Mike.  Poprosić
o wolną piosenkę.
Potrząsnął głową. Zespół nie miał ich wiele w reper-
tuarze i miał nadzieję, że uda mu się jednak wymigać od
obiecanego tańca.
Stanęła obok stolika, wyciągnęła do niego rękę i uśmiech-
nęła się.
 Teraz zatańczymy, prawda?
Zawahał się może dwie sekundy, kiedy przy Ginie
pojawił się niski, pękaty facet i objął ją ramieniem.
 Ja z tobą zatańczę, dziecino.
Otworzyła szeroko oczy, ale zanim Mike zdążył cokol-
wiek powiedzieć, uśmiechnęła się słodko do mężczyzny
i powiedziała:
 Znam karate.
 Dobra, chciałem tylko być miły.  Szybko cofnął rękę
i oddalił się w poszukiwaniu innej zdobyczy.
Parskając śmiechem, Mike wstał, nie czekając aż poja-
wi się kolejny natręt, któremu Gina zademonstruje swoje
karate. Skoro tak bardzo chciała zatańczyć, może to dla
niej zrobić. Na szczęście było już wpół do dwunastej,
niedługo będą musieli wracać do domu.
Poprowadziła go na parkiet, ściskając mocno za rękę.
Inne pary już tańczyły, stulone tak ciasno, jakby stapiały
się w jedno ciało.
Gina znalazła miejsce na środku sali, ale było już tak
tłoczno, że na taniec nie zostawało wiele miejsca. Dobra
wiadomość była taka, że nie musiał się przejmować, czy
myli krok. Zła, że był zmuszony tańczyć z nią tak blisko.
Wszelkie nadzieje na zachowanie przyzwoitego dystansu
znikły, gdy zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do
niego całym ciałem, od bioder po biust.
Wtuliła twarz w zagłębienie szyi, a on przestał się
opierać i zatopił twarz w jej włosach. Jej zmysłowy,
kobiecy zapach odurzył go silniej niż najlepsze wino
i sprawił, że natychmiast poczuł się pijany  pożądaniem,
pragnieniem, i co gorsza, tęsknotą.
Głowę wypełniły mu myśli, których tak usilnie unikał.
Myśli, które wybiegały poza prosty, niezobowiązujący
seks. Wmawiał sobie, że Gina jest tylko kolejnym zada-
niem, wyznaczonym mu przez Antonia, tyle że nieco
bardziej osobistym. Antonio zaufał mu jak członkowi
rodziny, tym bardziej więc nie mógł go zawieść.
Gina przytuliła się mocniej, podnosząc głowę i przesuwa-
jąc wargami po jego szyi. Objął ją w talii, siłą woli
powstrzymując się, żeby nie zsunąć rąk niżej, ku jędrnym
pośladkom. Już i tak czuł, że poniżej pasa dzieje się więcej niż
powinno. Nie zamierzał prowokować dalszych kłopotów.
W końcu Gina odsunęła się i spojrzała na niego szeroko
otwartymi, pytającymi oczami.
 Już nie lubisz się ze mną całować?
 Nie o to chodzi.
 Od tygodnia mnie nie pocałowałeś.
 Wiem.  Popełnił błąd, zbyt długo patrząc na jej usta.
Lekko wydęte, sprawiały, że do głowy przychodziły mu
niestworzone rzeczy.  Nie powinienem był w ogóle cię
całować.
 Dlaczego?
 Wiesz, dlaczego.
 Ale...
 Posłuchaj, chcesz tańczyć czy rozmawiać? Możemy
wrócić do stolika.
Jej oczy zalśniły gniewem. Rozchyliła usta, i mógłby
przysiąc, że chce coś powiedzieć, ale zamiast tego uniosła
głowę, a potem znów oparła ją na jego ramieniu.
A potem poruszyła biodrami. Bardzo delikatnie, ale
wystarczyło, żeby zwrócić jego uwagę. Wystarczająco,
żeby wciągnął gwałtownie powietrze.
Poruszyła się znowu.
Tym razem już nie tak delikatnie.
Mike wolno wypuścił powietrze. Poluzował uchwyt
i lekko się odsunął. Przysunęła się z powrotem.
 Gina!
 Tak?  Uniosła głowę, z niewinnym wyrazem twarzy.
 Prosisz się o kłopoty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl