[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czy inaczej. %7ładna ilość dezodorantu nie opanowałaby takiego
pocenia się.
Powłócząc nogami po popękanym trotuarze, zadzwoniła
do Pietera.
- Dostałam wynik testu.
- No i... ? - miał głos pełen nadziei.
- Pozytywny.
- Aha.
- Tak, więc.
- Przecież uważałem.
- Ja też, Pieter.
Cisza.
- Zaczyna się tu robić tłoczno, Nina. Powinnaś być już w
pracy.
Przycisnęła telefon jeszcze bardziej do ucha.
- No tak. Pomyślałam tylko, że chciałbyś wiedzieć.
- Czy zamierzasz to jakoś załatwić?
- Ja? Tylko ja?
- Wiesz, o czym mówię, Nina.
- Nie mam wystarczająco dużo pieniędzy.
- Podzielimy to fifty - fifty - powiedział.
- Fifty - fifty? Fifty - fifty, Pieter? To nie jest jakiś obiad
w restauracji.
- Kurde, Nina. Dla mnie to też nie jest łatwe.
O żeż ty... Potrafiła go sobie wyobrazić, z gładko
zaczesanymi do tyłu, pseudoeuropejskimi włosami i postawą.
Co za bufon. Pieter. Dorastał jako zwyczajny stary Peter w
Paramus w stanie New Jersey. Reszta personelu sądziła, że
dodał sobie do imienia  i", żeby wydawać się bardziej
francuskim i podnieść swoje szanse na otwarcie kiedyś tam
własnej restauracji.
- Posłuchaj, muszę lecieć. Porozmawiamy o forsie po
pracy, dobra? Wypiszę ci czek na moją połowę, jak już tu
dotrzesz.
- Tak zrób, Pieter. Jasne.
- Ale lepiej się pośpiesz. Wiesz, Manny.
Rozłączyła się, sama siebie zadziwiając. Nie uważała
Pietera za faceta doskonałego, ale myślała, że powie coś w
stylu:  O rany, Nina. Tak mi przykro. Musi ci teraz być
bardzo ciężko. Wpakowałem cię w te tarapaty. Pomogę ci to
rozwiązać w taki sposób, jaki tylko uznasz za odpowiedni". O
nie, nie. Nic z tych rzeczy.
Noszę jego dziecko. O kurczę.
Czuła się jak idiotka stulecia.
Jakim cudem takie rzeczy nigdy nie przydarzały się
dziewczynom z  Seksu w wielkim mieście"? Dokonały
przecież na tym polu dużo więcej niż ona.
Manny wkroczył do kuchni, kierując się prosto ku
stanowisku Jose, który siekał papryki. Jose znał ten wyraz
twarzy swojego brata. Burze tego dnia już się kłębiły.
- Jose, co się dzieje z Niną? Spózniła się też wczoraj, a
dziś jest już spózniona o trzy kwadranse. To dwa dni pod rząd,
a wliczając zeszłotygodniowy telefon o chorobie mamy, trzy,
a sam wiesz, co się dzieje na trzy.
Wszyscy wiedzieli, co się dzieje na trzy. Jose mógł
przysiąc, że Manny siebie by zwolnił, gdyby się trzy razy
spóznił.
- Dotrze tu.
Manny rozejrzał się po kuchni, w której wrzała praca, i
cicho stwierdził: - Nie mogę w ten sposób prowadzić interesu.
Po prostu nie mogę.
Carlos, Kubańczyk z brwiami jak gąsienice i otwartym
spojrzeniem, wyciągnął patelnię do sosów w kierunku Jose.
- Jose, spróbuj tego.
Ten umoczył czubek noża w sosie. Niezłe. Lepsze niż przy
poprzednim podejściu tego samego kucharza.
- Troszkę więcej epazote (Epazote - komosa piżmowa
(komosa meksykańska, herbata jezuicka), przyprawa używana
w Meksyku i innych krajach Ameryki Aacińskiej.).
Manny tylko strzelił palcami, a kucharz przesunął patelnię
w jego kierunku. Umoczył w niej palec i uniósł do ust. Jose
pilnie śledził wyraz jego twarzy. Chciał się nie zgodzić, Jose
potrafił to rozpoznać, ale tylko pokręcił głową i się
uśmiechnął.
- No, może troszeczkę - powiedział ze śmiechem.
Tak, to właśnie jest jego brat, który jako pierwszy kopał z
nim piłkę. Jose pokręcił głową. Manny.
- Co na firmowy obiad? - Manny spojrzał na swój
zegarek. - Już prawie gotowy, prawda?
- Owszem. Chiles rellenos (Nadziewane papryki chili w
pikantnym czekoladowym sosie.) z opiekanymi przepiórkami
w sosie mole rojo.
- Co takiego? - Manny aż się pochylił, by obejrzeć
patelnię przepiórek spoza półek stanowiska Jose. - To chyba
zbyt wystawny obiad firmowy.
- Stary, chili już się prawie popsuły.
Manny postukał palcami w powierzchnię ze stali
nierdzewnej okna jego stanowiska.
- Mówię o przepiórkach, Jose. Mogły być daniem
specjalnym. - Wyprostował się. - Aha, już rozumiem, jak to
działa. Po prostu wystawiasz rachunki na sute obiady dla
personelu, a ja za nie płacę, tak? - Pochylił się. - Otóż nie.
Gotujemy dla klientów, a nie dla personelu. Następnym razie
napasiesz ich tacos (Rodzaj chipsów z mąki kukurydzianej,
oliwy i soli.) i ryżem. I kropka!
Jose skinął głową, jakby już pędził, by wykonać to
polecenie. Ale wcale nie zamierzał. Przyrządził przepiórki
celowo. Jeśli Manny nie chciał płacić ludziom w kuchni, w
większości nielegalnym imigrantom, godziwych stawek
godzinowych, zapłaci im w jedzeniu. Tylko w ten sposób było
to fair.
Nina pomyślała, żeby zadzwonić do swojej matki. Nie.
Nie teraz. Chciałaby móc zatelefonować do ojca. On by ją
wsparł. Uśmiechnęła się, gdy wyobraziła sobie ich rozmowę.
Zawsze wyobrażała go sobie siedzącego na plaży.
 Tatusiu, zaszłam w ciążę".
 Ach tak, czyżby znowu niepokalane poczęcie?"
Obdarzyłaby go półuśmiechem.
 To dziecko Pietera".
 Nigdy nie lubiłem tego faceta".
Nigdy by go też nie polubił, gdyby go spotkał. Według jej
ojca wszyscy ludzie byli uformowani z celofanu.
 Wróć do domu. Twój pokój jest wciąż taki sam. Zajmę
się tobą".
Po czym prawda tego wszystkiego uderzyłaby w niego
mocno.
 Do diabła, Nina! Przecież trochę lepiej cię
wychowałem!".
I wspomniałby na fakt, że musiałby stanąć twarzą w twarz
ze swoją rodziną, a oni byliby surowi, gdyż to Gregory był
przecież tym, który nigdy nie wykorzystał swojego potencjału,
i czy ta właśnie sytuacja nie była doskonałym tego dowodem?
Czy to po prostu nie pasowało idealnie? No cóż,
powiedzieliby, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, jako że
rodzina jego ojca nigdy nie była zbyt oryginalna, jeśli chodzi o
mądrości ludowe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl