[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cierpliwością. Kolejna zmiana, której w nim dokonała.
Leżeli na pokryciu zdjętym z łóżka. Ogień palący się na
kominku rzucał migotliwe cienie na ściany i nadawał skó
rze Ashera delikatny pomarańczowy odcień. Był odwró
cony tyłem do Emmy. Pod palcami wyczuwała brzegi jego
blizn, niewielkie zgrubienia, jak nanizane na sznurek pe
rełki.
Zaryzykowała pytanie.
- Kiedyś na Jamajce widziałam takie szramy. Skąd je
masz? - Zauważyła, że zainteresował go ten temat. - Męż
czyzna, który je pokazywał, postradał zmysły podczas po
bytu w niewoli u piratów na wyspie Turks u wejścia do
cieśniny Silver Bank. W każdym razie miano go za szaleń
ca, bo zachowywał się dziwnie, jednak to, co o sobie mó
wił, choć przejmowało grozą i wydawało się zmyślone, nie
było wcale niezbornym bełkotem. Stróże prawa nie potrak
towali jego opowieści poważnie, dlatego nic w tej sprawie
nie zrobiono, ale słyszałam, że kilka lat pózniej statek jakie
goś angielskiego lorda zrównał to miejsce z ziemią, a jego
mieszkańcy zostali wybici do nogi. Podobno postąpił tak
w odwecie za cierpienia, jakich tam wcześniej zaznał.
- Piękna opowieść - zauważył obojętnie.
- O tobie? - zapytała równie obojętnym tonem.
- Jestem księciem, Emmo.
- Jesteś człowiekiem, który nosi sztylet w fałdach rękawa.
Zauważyłam to na przyjęciu u biskupa i zastanawiałam się,
dlaczego odczuwałeś potrzebę zabrania go tam ze sobą.
- Myślałem, że był dobrze ukryty - przyznał nie bez po-
Anula & Irena
scandalous
216
dziwu dla jej spostrzegawczości. - A poza tym... - mówiąc
to, wodził palcem po nierównej skórze jej uda - czasami
odnoszę wrażenie, że twoje opowieści z dzieciństwa nie są
za bardzo spójne. Slad po draśnięciu szpadą, niebieski ta
tuaż, poparzone dłonie i biegłość w chińskiej sztuce aku
punktury. PrawdÄ™ powiedziawszy, twoje tajemnice najpew
niej są równie mroczne jak moje.
Roześmiała się, żeby rozładować napięcie. Słysząc jej
śmiech, uniósł brwi.
- Powiedziałem ci już, że potrafię cię ochronić...
Położyła palec na jego ustach, zanim dokończył.
- A ja ci już powiedziałam, że nie potrzebuję ochrony.
Ułożył się nad nią tak, że nie miała wątpliwości, jak bar
dzo jej pragnÄ…Å‚.
- Przez całe życie miałem wokół siebie kobiety potrze
bujÄ…ce. .. ochrony. MatkÄ™, Lucy, Melanie. Ale ty... jesteÅ› in
na. .. silniejsza...
Ich oczy znalazły się dokładnie naprzeciwko siebie. Zro
zumiała, że musi powiedzieć mu prawdę.
- Asher, nie mogę wyjść za ciebie.
- Dlaczego?
- Ponieważ... ponieważ nie mogę.
- Ale możesz być moją kochanką?
Potwierdziła głową, zanim zdążyła się zastanowić nad
konsekwencjami.
- Emmo, co noc mówisz mi, że mnie kochasz. Czasami
powtarzasz to nawet przez sen.
Pojedyncza łza potoczyła się po jej policzku.
- Gdybyś tak mogła mi zaufać - wyszeptał.
Jego szept rozpłynął się w ciemnościach nocy. Czuła je
go usta wtulone w jej splątane włosy. Odwróciła się. Pal-
Anula & Irena
scandalous
217
cami wymacała świeżą jeszcze, ciemnoczerwoną bliznę na
przedramieniu Ashera. Memento, jak kruche w rzeczywi
stości jest życie, jak łatwo może zostać odebrane.
Gdyby go utraciła...
Gdyby wyrządziła szkodę jego rodzinie.
Nie, pojedzie do Falder po mapÄ™, a potem zniknie.
Anula & Irena
scandalous
Rozdział dwunasty
Ptaki dopiero co zaczęły wyśpiewywać swoje trele
w ogrodzie londyńskiego domu Carisbrooków, gdy dwa
książęce powozy opuszczały miasto. Drozdy, wróble i si
korki przekrzykiwały się nawzajem, aby wreszcie skończyć
unisono swój melodyjny refren. Ile w tym harmonii, my
ślała Emeralda, zwłaszcza w porównaniu z rozdzierającym
uszy krzykiem ptaków na Jamajce.
Miriam, Lucy, Taris, Asher i Emeralda jechali drugim
powozem. W pierwszym, zajętym przez służbę Wellingha-
mów, Toro usadowił się na kozle obok woznicy. Wychodząc
z domu, Emeralda dostrzegła broń ukrytą pod jego kurtką.
Domyślała się, że Azziz, który jechał na kozle ich powozu,
też jest uzbrojony. Wiedziała też, że Asher był przygotowa
ny na najgorsze. Była zadowolona, że nie zlekceważył za
grożenia ze strony McIlverrayów i robił wszystko, by nie
dać się zaskoczyć.
Siedział obok niej, czuła ciepło jego ciała. Książę nie
zwracał jednak na nią specjalnej uwagi, był bowiem bez
reszty zaabsorbowany podróżą. Czujność wyzierała z je-
Anula & Irena
scandalous
219
go brązowych oczu. Na policzku nosił ślad po zacięciu się
podczas porannego golenia.
- Nie jest wam chłodno?
Pytanie było skierowane do wszystkich pasażerów po
wozu. Zadając je, Asher unikał wzroku Emeraldy. Zasępiła
się. Wczoraj wieczorem, gdy przyszedł do jej pokoju, po
żądał jej bliskości, dzisiaj jednak zalegał między nimi cień
niepewności, ciążyły niewypowiedziane pytania i niemoż
liwe do udzielenia odpowiedzi. Znacznie łatwiej było po
zwolić dojść do głosu pragnieniom ciała, zwłaszcza pod
osłoną ciemności nocy, w skrytości przed całym światem
i tymi wszystkimi problemami, które niosło życie.
Wspomnienia nocy były jak głośny okrzyk w ograni
czonej przestrzeni powozu. Spoglądając w dół, zauważyła
pobielałą dłoń Ashera, ściskającą krawędz siedzenia. Chy
ba czuł to samo co ona. Jakże mógłby tego nie czuć? Od
chrząknęła. Czuła suchość w gardle. Miała nadzieję, że nie
słyszał jej bijącego w oszalałym tempie serca.
Poza Londynem było znacznie chłodniej niż w samym
mieście. Mocno wiało, wczorajszy drobny deszczyk
zmienił się w dudniącą ulewę. Okna powozu były zapa
rowane od oddechów.
Emeralda usiłowała nad ramieniem ciotki obserwować
drogę. %7łałowała, że nie wybrała miejsca przy oknie. Miała
ukryte przy sobie trzy noże, z wielką chęcią przytroczyła
by też szpadę do pasa, gdyby to było możliwe. Ale jak? Jej
kształt byłby trudny do zamaskowania. Zaleta noży pole
gała na tym, że były bronią bardzo użyteczną, gdy można
było wykorzystać element zaskoczenia.
- Chyba już całkiem wydobrzałaś, Miriam. - Lucy po
chyliła się, by lepiej słyszeć odpowiedz hrabiny.
Anula & Irena
scandalous
220
Emeralda postanowiła wykorzystać okazję, aby poroz
mawiać z Asherem.
- Według ciebie jak długo będziemy jechali do Wick-
ford? - zapytała.
Mówiła o miasteczku, w którym czekał ich pierwszy
postój. Mogli tam dać odpocząć koniom, napoić je i sami
zjeść lunch.
- Przy takiej pogodzie trzy do czterech godzin. DÅ‚u
żej, jeżeli złapie nas nadchodzące od zachodu oberwanie
chmury.
Nieustannie pocierał ramię. Musiało go boleć, jednak
w obecności pozostałych osób Emma nie śmiała wyrazić
swych obaw.
- Zauważyłem, że Azziz i Toro są uzbrojeni.
- Drogi sÄ… niebezpieczne. - Najwidoczniej mi siÄ™ nie
przyglądał, pomyślała.
- Potrafię cię obronić, Emmo, nie martw się.
Omal nie wybuchła śmiechem.
Miała się nie martwić, dobre sobie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]