[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że jeszcze jeden taki błąd, a zwolnię cię z pracy!
- rzuciła w kierunku Craiga.
162 Janice Kay Johnson
Maskując zadowolenie, Craig poczekał, aż pani Kirk opuści
kuchnię. Wprawdzie nie trzasnęła drzwiami, ale zamknęła je tak
energicznie, że w pomieszczeniu dosłownie powiało arktycz-nym
chłodem.
- Przykro mi z powodu tej durnej pomyłki - powiedział. - Twoja
mama jest taka miła.
- Nie przejmuj się. - Położyła rękę na jego ramieniu, sprawiając mu
niewymowną przyjemność. - Zwykle jest bardziej wyrozumiała,
choć, prawdę mówiąc, nigdy niczego podobnego nie
zmajstrowałam. No właśnie, jak to możliwe, żebyś aż tak się
pomylił?
Chyba rzeczywiście przeszarżowałem, pomyślał.
- Bóg jeden raczy wiedzieć - powiedział z żalem w głosie. -
Myślisz, że twoja mama to przeboleje i daruje mi wpadkę?
- Oczywiście!
Uśmiech Rozalindy byłby jak balsam, a może i był, lecz lekko
zaprawiony dziegciem, bo przecież Craig sam wyreżyserował
cały incydent. Gdyby natomiast mógł ją wziąć w ramiona,
przyciągnąć do siebie i pocałować tak, żeby stopniała, to o całym
dziegciu i wyrzutach sumienia natychmiast by zapomniał.
- Obyś miała rację - powiedział z niepewną miną. - Tymczasem
powinienem chyba zmyć się stąd jak najszybciej i nie pokazywać
się dzisiaj
Matka wie lepiej 163
twojej mamie na oczy. Poza tym jest pora kolacji. Pewnie będziecie
chciały wyjść i coś przekąsić.
- A co z twoją kolacją? - zainteresowała się Rozalinda.
- Och, z tego wszystkiego prawie odechciało mi się jeść - skłamał
niegroznie, żeby nie wyjść z roli. - Ale generalnie jadam gotowe
rzeczy.
Uniosła podbródek i oznajmiła z determinacją:
- Wobec tego zabieram cię na kolację. Miałeś wystarczająco zły
dzień, żeby teraz spożywać samotnie jakiegoś cheeseburgera z
frytkami. Moglibyśmy... - Lekko się'zaczerwieniła. - No wiesz, ta
nowa włoska knajpka, o której wspominałeś, nazywa się Gianni",
tak? Może byśmy sprawdzili, co jest warta?-
Chryste! No pewnie!
- Musiałbym zajrzeć do domu i wziąć prysznic, i wrócić po ciebie -
powiedział spokojnie, starając się nie pokazać po sobie, że jest
wniebowzięty. Zliczna Rozalinda nawet się nie domyślała, że za tę
chwilę gotów był drugi raz położyć na szali swoje dobre imię
fachowca.
- Ja też się przebiorę. - Uśmiechnęła się do niego. - Porozmawiam
jeszcze z mamą. Kto wie, może dołączy do nas? O ile ci to
odpowiada.
Czy miał wybór, skoro ona tego chciała?
- Jak najbardziej.
- No to widzimy się niedługo.
Craig pognał do domu, wziął prysznic, włożył
164 Janice Kay Johnson
wyjściowe spodnie i pędem wrócił do domu Kirków.
Kiedy zapukał, Rozalinda wysunęła się przez lekko uchylone
drzwi i marszcząc nos, wykonała głową ruch za siebie.
- Przykro mi, ale mama jeszcze się dąsa.
- Postaram się najszybciej, jak można, naprawić mój błąd. -
Udawanie skruchy przychodziło mu z coraz większym trudem.
- Nie przejmuj się. - Zcisnęła jego ramię. Aż w nim krew zawrzała.
Rozalinda miała
na sobie twarzową sukienkę z jedwabistego niebieskozielonego
materiału, przylegającą do ciała i odsłaniającą szczupłe, gołe nogi,
które zdawały się nie mieć końca. Miała też pantofle na wysokich
obcasach i może dlatego, że nie czuła się w nich pewnie,
uchwyciła się ramienia Craiga.
- Możemy iść? - zaproponował, a słysząc swój chropawy głos,
odchrząknął.
Wyprawa do Gianniego" i sama kolacja to było to, o czym
marzył. Paplali przez cały wieczór, mówili o wszystkim i o
niczym szczególnym. Można pomyśleć, że odrabiali zaległości. .
Było już pózno, kiedy ją odwiózł do domu. Zahamował i wyłączył
silnik samochodu na pogrążonym w półmroku podjezdzie.
- Dziękuję, żeś na to wpadła - powiedział. - Spędziłem bardzo
miły wieczór.
Matka wie lepiej 165
- Ja również - odpowiedziała głosem niewiele wyższym od szeptu.
- Przyznaję, że postąpiłam głupio, odmawiając za pierwszym
razem.
- Nie mam ci tego za złe, bo sam też nie chciałbym być na siłę
swatany. Nie przypomina ci to sytuacji ze Skrzypka na dachu"?-
Och tak! - zareagowała spontanicznie i odwróciła się w jego
stronę. - Uwielbiam Skrzypka na dachu"! To moja ulubiona
komedia muzyczna! Choć tak naprawdę to wcale nie komedia...
Czy pamiętasz, jak przed laty wystawiło go nasze liceum?- Penny
wzięła mnie ze sobą. Chyba wtedy byłam jeszcze w gimnazjum.
To było cudowne.
- Grałem... hm... Tewjego Mleczarza - wyznał nieśmiało. Do dziś
ukrywał ten fakt przed kumplami na budowie w obawie, że go
wyśmieją. Gość, który fikał na scenie i pozwolił się
ucharak-teryzować, nie cieszyłby się wśród nich wielkim
poważaniem.
- Och... - Rozalindę zatkało. - Naprawdę? Byłeś świetny!
Zaśpiewaj mi coś. Proszę!
Kusiło go, żeby zaśpiewać fragment, w którym Tewje pyta Gołdę,
czy nadal go kocha po dwudziestu kilku latach małżeństwa, ale
uznając, że największą cnotą jest powściągliwość, wybrał inną
piosenkę. Przechylił głowę i zaśpiewał Gdybym był bogaczem".
Kiedy doszedł do momentu, w którym Tewje Mleczarz pyta Boga,
co by mu
166 Janice Kay Johnson
szkodziło, gdyby to on, Tewje, był wielkim panem, zachwycona
Rozalinda nagrodziła go oklaskami.
- Uwielbiam tę piosenkę! Wspaniale, że ją zapamiętałeś!
- Mam nadzieję, że sąsiedzi mnie nie słyszeli.
- Albo moja matka - zachichotała.
Na wspomnienie pani Kirk Craig jęknął.
- Już teraz umieram ze strachu przed jutrzejszym spotkaniem z
nią. Jeszcze tylko brakowało, żeby usłyszała moje ryki...
- Ona też uwielbia Skrzypka na dachu". Naprawdę.
Uznał, że koniecznie i niezwłocznie musi pocałować Rozalindę. Z
tej więc przemożnej przyczyny pochylił się nieznacznie,
wyciągnął rękę i, jakby bezwiednie, zanurzył palce we włosach
ślicznej panny Kirk. Potem pochylił się jeszcze bardziej i zamknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]