[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeśli będzie miała pełny żołądek. Wiedziała, dokąd się uda.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
 Annie's Padlock".
Zauważyła to miejsce, przejeżdżając obok niego
kilka razy. Drewniany dom o nieproporcjonalnych
kształtach zawsze był otoczony dziesiątkami samo-
chodów. Początkowo nie miała pojęcia, co się w nim
mieści, ponieważ nazwa nic nie mówiła. Ale gdy
doleciał ją aromat jedzenia, domyśliła się natychmiast.
Poprzedniego wieczora wspomniała o  Annie's
Padlock" recepcjoniście w motelu.
- Czy jedzenie jest tam tak smaczne, jak sugerują
płynące stamtąd zapachy?
Recepcjonista, chudy chłopak dobiegający dwu-
dziestki, zbladł, przesuwając wzrok po jej twarzy
o nienagannym makijażu, po eleganckim lnianym
kostiumie i lekkich pantofelkach. Potem zaczerwienił
się po korzonki włosów, jak gdyby samsię zawstydził
swego zachowania.
- Ochtak... toznaczy, nie, proszę pani - wykrztusił.
- Brittanyskrzywiła się.
- Więc wkońcu, jakie jest?
- Och, jedzenie jest smaczne, ale zawsze panuje
tam tłok i... ee... czasami zdarzają się przepychanki.
- Zmarszczył brwi. - Rozumie pani, ocochodzi
- dodał z afektacją.
- Jasne że rozumiem. - Brittany uśmiechnęła się
do niego.
- Po prostu nie sądzę, by dobrze się tam pani
czuła - powiedział z ulgą. - Znam inne miejsce,
odpowiedniejsze dla pani. - Twarz mu się rozjaśniła.
- Czylubi pani niemiecką kuchnię? Jest świetna
restauracja przyszosienumer dziewięćdziesiąt cztery...
Niech sobie będzie świetna, ale Brittany nie była
entuzjastką niemieckiej kuchni. Po wyjściu na dwór
spostrzegła, że słońce już zaszło. Spojrzała na niebo
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
mieniące się całą gamą kolorów. To dobry omen,
powiedziała sobie. A teraz do  Annie's Padlock". To
z pewnością najlepsze antidotum na jej złe samopo-
czucie, poza tympomoże jej wyrzucić z myśli Matthew
Diamonda.
Matt skręcił na parking przy  Annie's Padlock"
znacznie pózniej, niż zamierzał. Po wyjściu z domu
przypomniał sobie, że musi kupić zapasową część do
ciężarówki i postanowił załatwić tę sprawę wpierwszej
kolejności.
Gdy wszedł do zadymionego baru, niespodziewanie
zobaczył Brittany.
Otworzył szeroko oczy. To nie było przywidzenie.
Brittany siedziała przy stoliku w zacisznym kącie
przytulnej sali. Natychmiast wszystkie inne sprawy
zeszły na dalszy plan. Krewzaczęła mu żywiej krążyć
w żyłach. Nie mógł oderwać od niej oczu. Podniecała
go bardziej niż jakakolwiek znana mu kobieta.
Usiadł ciężko przy stoliku wściekły na siebie za tę
słabość. Próbował zapanować nad emocjami. Brittany
go nie widziała, co działało na jego korzyść.
- Cześć, Matt - powiedziała cicho jasnowłosa
kelnerka, przechodząc obok niego z tacą pełną talerzy
z jedzeniem.
Matt uchylił z uśmiechem kapelusza. Uśmiechały
się jednak tylko jego usta, oczy pozostały poważne.
- Cześć, Mandy.
Inna kelnerka podeszła do stolika Brittany i powie-
działa coś, czego Matt nie zrozumiał. Usłyszał
natomiast śmiech Brittany. Ten gardłowy dzwięk
podziałał drażniąco na jego zmysły.
- Dzisiaj jesz czy pijesz? - spytała Mandy, rzucając
mu spojrzenie z ukosa.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Poproszę piwo - powiedział krótko. Zwykle się
z nią przekomarzał i dzięki temu dostawał kopiaste
porcje jedzenia.
Z twarzy kelnerki zniknęło na chwilę ożywienie,
zaraz jednak zagruchała ze słodką minką:
- W porząsiu. - Przysunęła się do niego bliżej
i szepnęła: - Może następnymrazemcoś więcej, co?
Matt odburknął coś, wstał i ruszył w kierunku
stolika Brittany. W połowie drogi poczuł, że kom-
pletnie zaschło mu w gardle. Przełknął nerwowo
ślinę. Zaklął pod nosem, po czym podszedł do
dziewczyny.
Jak gdyby wyczuwając, że nie jest już sama, Brittany
rozejrzała się szybko. Drgnęła, oczy rozszerzyły jej się
z przestrachu.
- Niespodzianka, niespodzianka! - Wzrok Matta
przewiercał ją na wylot.
Brittany zesztywniała i otworzyła usta. Zanimjednak
zdążyła się odezwać, Matt zapytał niskim z napięcia
głosem:
- Co, u diabła, pani tutaj robi?
- Chyba nietrudno się domyślić - odparła zjadliwym
tonem.
- To nie jest miejsce odpowiednie dla pani
- rzekł, nie zwracając uwagi na jej odpychające
zachowanie.
Brittany wcale nie wyglądała na onieśmieloną. Jego
słowa dolały tylko oliwy do ognia. Mięśnie policzków
miała napięte, szczęki zaciśnięte.
- Czekałemna panią przez całe popołudnie.
Międzybrwiami Brittanyutworzyła się malutka
pionowa zmarszczka.
- Wiem, bardzomi przykro.
- Czytowszystko, co ma mi pani dopowiedzenia?
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Po prostu nie czułam się dobrze. Spałam bardzo
mocno i obudziłam się pózno. Próbowałam się do
pana dodzwonić...
- Wiedząc, że nie będzie mnie wdomu? - Usłyszał,
że jego głos drży z wściekłości, nie mógł jednak nad
tym zapanować. - To marna wymówka i pani o tym
wie. Chciałbym zakończyć sprawę z tym cholernym
roszczeniem. Słyszy pani?
Wpatrywała się w niego z otwartymi ustami, jej
oczy miotały błyskawice.
- Hej, koleś!
Matt i Brittany odwrócili się na dzwięk nieznajomego
głosu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl