[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadziwiająco wyraznie:
- Nie trzeba. Od kiedy przyszła do mnie ziemia, nic mnie nie boli.
- Oczywiście, dziecino.  Neferet dotknęła umazanego krwią policzka Stevie Rae, która
natychmiast się odprężyła i przestała dygotać.  Pomóżcie Zoey przenieść się na nosze. Niech się
nie rozłączają. Zabieramy ją do szpitalika  powiedziała już do mnie.
Kiwnęłam głową. Czyjeś silne ręce dzwignęły mnie i Stevie Rae. W otoczeniu Damiena,
Blizniaczek i Erika wyniesiona nas w ciemność nocy. Zapamiętałam wiele szczegółów między
innymi padający gęsty śnieg, którego płatki jednak zdawały się nas omijać. Wszędzie panowała
niesamowita cisza, jakby ziemia ucichła, ponieważ już rozpoczęła żałobę. Nie przestawałam
szeptem zapewniać Stevie Rae, że wszystko będzie dobre i że ma się czego bać. Pamiętałam, jak
wychyliła się z noszy i wymiotowała krwią i jak szkarłatne krople zaznaczyły biel świeżego śniegu.
Potem znalezliśmy się w szpitaliku, gdzie przeniesiono nas z noszy na łóżko. Neferet
gestem przywołała moich przyjaciół, by podeszli do nas bliżej. Damien przykucnął tuż przy Stevie
Rae, nie wypuszczając z rąk zielonej świecy, żeby widziała ją, kiedy znów otworzy oczy.
Wciągnęłam powietrze głęboko do płuc. Nadal przesycone było zapachem jabłek i szczebiotem
ptaków.
Wtedy Stevie Rae otworzyła oczy. Przez chwilę mrugała zdezorientowana, potem zobaczyła
mnie i uśmiechnęła się.
- Powiesz mojej mamie i tacie, że ich kocham?
Zrozumiałam, co mówi, ale głos miała już słabiutki.
- Oczywiście, że powiem  zapewniłam ją.
- Zrobisz coś jeszcze dla mnie?
- Co tylko chcesz.
- Ty właściwie nie masz mamy ani taty, więc może powiesz mojej mamie, że teraz ty będziesz ich
córką? Myślę, że mniej się będę o was martwiła, jeśli będę wiedziała, że macie siebie.
Azy spływały mi po policzkach, musiała opanować szloch, by odpowiedzieć:
- O nic się nie martw. Powiem im.
Jej powieki zatrzepotały, po czym leciutko się uśmiechnęła.
- To dobrze. Mama upiecze ci czekoladowe ciasteczka.  Z widocznym wysiłkiem otworzyła raz
jeszcze oczy i popatrzyła na Damiena, Shaunee i Erin.  Trzymajcie się Zoey. Niech nikt was nie
rozłączy.
- Nie martw się  zapewnił ją Damien przez łzy.
- Zajmiemy się nią w twoim imieniu  powiedziała Shaunee z trudem. Erin kurczowo ściskała jej
rękę i gorzko płakała, ale skinęła głową na znak potwierdzenia i uśmiechnęła się do Stevie Rae.
- Dobrze  odpowiedziała Stevie Rae. Zamknęła oczy.  Z, chyba teraz sobie pośpię. Okay?
- Okay, kochanie  odpowiedziałam.
Raz jeszcze uniosła powieki i spojrzała na mnie.
- Zostaniesz ze mną?
Mocniej przytuliłam ją do siebie.
- Nigdzie nie odchodzę. Odpocznij teraz. Wszyscy tu z tobą zostaniemy.
- Okay  odparła cichutko.
Zamknęła oczy. Odetchnęła chrapliwie jeszcze parę razy. Potem poczułam, że leży w moich
ramionach zupełnie bezwładna i już nie oddycha. Rozchyliła lekko usta, jakby się uśmiechała.
Krew trysnęła jej z ust, oczu, nosa i uszu, ale nie czułam tego zapachy. Tylko zapach ziemi. Potem
wraz z potężnym podmuchem wiatru niosącego woń łąk zielona świeca zgasła i moja najlepsza
przyjaciółka umarła.
23.
- Zoey, kochana, musisz pozwolić jej odejść.
Nie całkiem dotarło do mnie, co mówił Damien. Niby słyszałam jego głos, ale sens słów nie
docierał do mojej świadomości, jakby mówił w obcym języku. Nie rozumiała ich.
- Zoey, może razem pójdziemy, co?
To mówiła Shaunee. Zaraz powinna zawtórować jej Erin. Ledwo to pomyślałam, odezwała
się Erin:
- Tak, Zoey, powinnaś z nami pójść.
Aha, to Erin.
- Ona jest w szoku. Mówcie do niej spokojnie i spróbujcie pomóc jej wypuścić z objęć ciało Stevie
Rae  odezwała się Neferet.
Ciało Stevie Rae. Te dziwne słowa odbijały się echem w mojej głowie. Coś obejmowałam, tyle
mogłam powiedzieć. Oczy jednak miałam zamknięte i było mi bardzo zimno. Nie chciała otwierać
oczu, nie wydawało mi się też, żeby kiedykolwiek znów mogło mi być ciepło.
- Mam pomysł.  Głos Damiena obijał mi się w czaszce jak piłeczki w maszynie do losowania
liczb.  Wprawdzie nie mamy świec ani kręgu, ale przecież Nyks jest gdzieś tutaj wśród nas. Może
nasze żywioły nam pomogą. Ja zacznę.
Poczułam, że czyjaś ręka chwyta mnie mocno za ramię, i posłyszałam, jak Damien mruczy
coś, przywołując żywioł powietrza, alby rozwiał atmosferę śmierci i rozpaczy. Gdy wiatr zaraz
zawiał wokół mojej głowy, zaczęłam drżeć.
- Teraz ja  powiedziała Shaunee.  Wygląda na to, że jest jej zimno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl