[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czy nie robiąc tego nie ponosi odpowiedzialności?
Zadrżała, gdy przypomniała sobie ostatnie słowa Johna Wagnera.
Wypili już kawę, zjedli ciastka i wstali od stołu w stołówce.
- Jest jeszcze inny worst case scenario, straszny, ale, z którym trzeba
się liczyć.
- Co to jest? - zapytała i ustawiła krzesło przy stole, jak inni policjanci.
- Jeżeli wszystkie te trzy przestępstwa - wyjaśnił Wagner - połączymy
w całość, to możemy mieć do czynienia z doprowadzoną do szaleństwa,
zrozpaczoną matką, która najpierw zostawiła swoje dziecko w rzece -
abstrahując od tego, czy zrobiła to sama, czy ktoś inny - a teraz czuje
wielką nienawiść, nie tyle do noworodków, ile do szczęścia, które dają
rodzicom. Być może widziała w mieście wesołe matki spacerujące z
wózkami i jej coraz większa tęsknota przemieniła się w chęć zabijania
innych dzieci. - Szli w stronę schodów, a on kontynuował swoją teorię o
szalonej matce: - Najpierw napisała grozbę na czołach dzieci w szpitalu.
Może był to podświadomy krzyk o pomoc? Prośba, żeby zostać złapanym.
Następnym krokiem było porwanie Martina.
- Jaki będzie kolejny? - zapytała Dicte, wstrzymując oddech, a dzwięki
ze stołówki zmieniły się w jej głowie w jednostajny hałas.
Spotkała jego spojrzenie i znów widziała policjanta, którego męczyło i
zawodowe, i osobiste zmartwienie, co sprawiało, że jego głos był szorstki i
napięty.
- Morderstwo dziecka. Dwójki dzieci. Wielu dzieci.
32
- Będziesz grzecznym chłopcem i pojedziesz po południu do babci?
Anne zauważyła wahanie stojącego obok Jacoba. Może nie powinni
jechać rowerem do szkoły Engdal? Strasznie wiało, miał czerwone i
opuchnięte oczy. Może w ogóle powinni schować się przed całym
światem? Zostawić całe zło na zewnątrz: śmiertelne choroby, porwane
dzieci i wszystko to, co nigdy nie powinno się przytrafić. Jacob przytulił
się do jej nogi tak, że przekrzywił mu się kask. Pochyliła się nad nim.
- Chodz tu. Daj mi go. Chyba już nie będzie ci potrzebny, co?
Próbowała nadać głosowi wesoły ton, żeby ukryć zdenerwowanie, ale
już dawno zauważyła, że dzieci wyczuwają takie rzeczy, nieważne jak
dobrze się je maskowało. Zupełnie jakby instynkt ostrzegał je, że dzieje się
coś złego i że w konsekwencji mogą zostać same, bez żadnej opieki.
Poczuła jak głos więznie jej w gardle. Zostać same. Zrobiłaby
wszystko, żeby Jacob nigdy nie został sam. Przyciągnęła go do siebie i
przytuliła, zerkając na zegarek. Za pięć ósma. Była umówiona w szpitalu
wojewódzkim na dziewiątą, ale najpierw musiała się przygotować.
Spędzić trochę czasu sama.
- Dobrze, uciekaj i pozdrów babcię, OK?
Rozstawali się powoli, a serce jej pękało, gdy spojrzał na nią
przenikliwie. Taki szczery - pomyślała i przypomniała sobie o Idzie Marie
i jej dziecku. Poczuła, jak od razu psuje jej się humor.
- Ale niedługo wrócę do domu, tak?
- Oczywiście - powiedziała łagodnie. - W niedzielę. Przecież zawsze
lubiłeś jezdzić do babci, prawda?
Skinął głową, ale widziała, że był niezdecydowany. Robił to, bo
musiał. Popchnęła go lekko w stronę szkolnego podwórka, które
wypełniało się uczniami. Kim będzie, gdy znów go zobaczy? Wolną i
zdrową mamą, czy może mamą, która nagle stała się pacjentem. Mamą,
która będzie miała operację, będzie chorowała i sprawi, że on zwątpi w
bezpieczeństwo swojego świata.
Stała tam i patrzyła, jak szedł w stronę dzieci. Upewniła się, że
przyjęły go do swojego kręgu i że szybko pochłonęły go ich sprawy.
Dopiero wtedy odwróciła się i ruszyła do domu willową ulicą Brabrands.
Gdy lekarz w końcu jej to powiedział, zrozumiała, że ziemia pali jej się
pod nogami. Jakby już nie mogło być gorzej, chociaż wiedziała, że mogło.
Mimo to osiągnęła kolejny stopień wtajemniczenia i poznania.
Rak. Miała raka. Najpierw zrobią operację bez amputacji piersi.  Jest
pani przecież jeszcze młoda" - powiedział lekarz, który z kolei wyglądał
na bardzo starego. Może widział już za dużo życia, a może za dużo
śmierci...
Pojechała do szpitala samochodem. Anders miał próbę orkiestry w
Musikhuset i koncert wieczorem. Jezdził zawsze autobusem, bo do Skejby,
gdzie pracowała, było dalej. Gdy dojechała na parking, wszystko zaczęło
wirować, więc została w samochodzie i otworzyła drzwi. Zapytano ją, czy
ma kogoś, kto ją wesprze. Czy nie chciałaby, żeby był przy niej jej mąż.
Ktoś z rodziny albo przyjaciółka. Ale ona pokręciła głową. Nadal nią
kręciła, siedząc w volvo z folderami z fundacji  Wygraj z Nowotworem",
które polecono jej zabrać z poczekalni. Poczuła, że ledwo może oddychać
ze strachu. Coś tak mocno uciskało jej klatkę piersiową, że czuła ból.
Wiedziała, że były to łzy, które rozsadzały ją od środka. Wstrzymywane od
wielu lat, ukryte łzy. Tak jakby oszczędzała je od dzieciństwa. Zmierć ojca.
Brak jego miłości. Samotność i docinki w szkole, ponieważ wyglądała
inaczej. W jej życiu było wiele takich wydarzeń, jak z pewnością w życiu
większości ludzi. Czułe punkty. Otwarte rany, które nigdy całkowicie się
nie zagoiły.
Proszę bardzo, niech przychodzą teraz te łzy - pomyślała, i choć starała
się tak mocno, nie mogła się rozpłakać. Nie rozwiąże w ten sposób
żadnych problemów, ale przynajmniej odkryje swoje ciało, poczuje życie i
będzie mogła się tego trzymać. Takie samo uczucie zawładnęło nią
poprzedniego wieczoru. Uczucie rozpaczliwego poszukiwania życia i jego
radości. Tęsknota za czymś albo za kimś, na kim można by się oprzeć.
Było już pózno, gdy je poczuła. Jacob dawno poszedł do łóżka i mocno
spał. Anders ćwiczył w swoim specjalnym dzwiękoszczelnym pokoju,
który urządził sobie na końcu długiego korytarza ich parterowego domu.
Domu marzeń, jak go nazwali, kupując go przed pięcioma laty. Miał dwa
pokoje dziecięce, więc był przygotowany na powiększenie się rodziny.
Taki mieli plan. Nadal mamy taki plan - pomyślała, szybko przemierzając
długi korytarz w stronę, z której dochodził dzwięk oboju Andersa. Chociaż
może nie do końca, bo przecież była coraz starsza. Poza tym czy można
urodzić dziecko, jeśli przeżyło się raka? Czy starcza do tego odwagi? Czy
człowiek może nadal żyć po tym, jak choć raz zawładnął nim strach?
O tym właśnie myślała. To czuła, pukając do drzwi Andersa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl