[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Imogena Holta. Możliwość czerpania z zasobów pamięci podświadomej była jedną
z koncepcji, jakie Iverson rozpatrywał, ale odrzucił: skoro bowiem fakty zawarte we
wspomnieniach Jane Evans nie są odnotowane nawet w książkach historycznych,
skąd mogła o nich wiedzieć?
Do znalezienia odpowiedzi na to pytanie przyczynił się najbardziej pewien
pracujący dla radia pisarz i namiętny szperacz po antykwariatach, Melvin Harris.
Różne szczegóły w relacjach Jane Evans skłoniły go do wniosku, że wbrew temu,
co utrzymywała w telewizji, w rzeczywistości czerpała dane z powieści
historycznych i opowiadań drukowanych w czasopismach, ze słuchowisk radiowych
i filmów pokazywanych w telewizji. Harris stanął przed problemem, jakim sposobem
w tysiącach tytułów z ostatnich dziesięcioleci odnalezć coś na temat początków
kariery Konstantyna Wielkiego, pogromu w Yorku albo życia Jacques'a Coeura. Tu
jego zamiłowanie do wertowania starych książek okazało się bezcenne.
Szczęśliwym bowiem zbiegiem okoliczności trafił na powieść historyczny Louisa de
Wohla The living wood ("%7łyjący las") wydaną w l947 roku i opisującą właśnie losy
Konstantyna, Konstancjusza i Heleny.11 Przeglądając książkę Harris doszedł do
strony 37 i tu odkrył scenę opowiedzianą przez Jane-Liwonię, w której młodego
Konstantyna uczy posługiwania się bronią "mistrz sztuki wojennej" Marcus
Fawoniusz Facilis. Ujrzał to samo określenie: "mistrz sztuki wojennej", nawet to
samo imię, mimo że autor książki, de Wohl, przyznawał gdzie indziej, iż Marcus
Fawoniusz Facilis jest postacią przez niego wymyśloną, a jego nazwisko
zapożyczone z kamienia nagrobnego w Colchester.
Czytając dalej, Harris znajdował coraz więcej szczegółów znanych mu z tego, co
mówiła Liwonia-Jane. Mówiąc o Helenie, nazywała ją domina, łacińskim
odpowiednikiem "pani". Tak samo robił de Wohl. Podając właściwe nazwy
miejscowości z czasów Cesarstwa Rzymskiego - Eboracum, Londinium,
Gessoriacum itd, Liwonia-Jane dziwnie skracała Verulaminum (St. Albans), mówiąc
"Verulam". Tak właśnie pisał de Wohl. Przestało być tajemnicą, jak Jane Evans
mogła "znać" nie odnotowany w książkach historycznych wczesny brytyjski okres w
dziejach Konstancjusza. Główny wątek powieści de Wohla to fikcja znakomicie
powiązana z faktami historycznymi. Dramatyczna scena, w której Curio przybywa
do Eboracum, aby oznajmić Helenie, że Konstancjusz rzucił ją dla Teodory. jest
opisana szczegółowo na stronach 116-1118 The living wood. Poza postaciami
znanymi z historii - Konstantynem, Heleną i Konstancjuszem - Liwonia-Jane
wymienia osoby nieznane, jak Curio, Waleriusz, Hilary i Marcus Fawoniusz Facilis,
które de Wohl wymyślił do swej powieści, gdzie występują pod tymi właśnie
imionami i w identycznych rolach. To ostatecznie rozwiewa wszelkie wątpliwości, że
zródłem relacji Jane Evans mogło być coś innego niż książka de Wohla The living
wood. Jest również zupełnie pewne, że de Wohl był pierwszy: jego książka ukazała
się w 1947 roku, to jest o dwadzieścia dwa lata wcześniej, niż Jane Evans zwróciła
się do Bloxhama.
Jeśli wziąć pod uwagę odkrycie Melvina Harrisa, to twierdzenie, że wspomnienia
Jane Evans z jej różnych wcieleń stanowią dowód istnienia reinkarnacji, okazuje się
bezpodstawne. Aczkolwiek nie ustalono jeszcze zródeł "wspomnień" %7łydówki
"Rebeki", trzy niezależne od siebie osoby, z którymi korespondowałem,
przypominają sobie, że w 1950 roku słyszały nadawane przez radio słuchowisko o
programie w Yorku. Ponieważ nikt nie umiał mi podać ani tytułu, ani autora tej
audycji, nie można jej było znalezć w archiwach BBC. Niemniej te wspomnienia,
podobnie jak relacja Liwonii, przestały być wiarygodne z jeszcze innych powodów.
W oryginale, w tej części nagrań, których Iverson nie publikował, "Rebeka" mówi,
że ze swym bogatym mężem Józefem mieszkała w "getcie" w północnej części
Yorku, gdzie jakoby ulice nie miały nazw i gdzie żyli tylko bogaci %7łydzi. Mówiła
również o biednym %7łydzie, który zmuszony był mieszkać "w środku miasta przy
ulicy Coney". W rzeczywistości w 1190 roku w Yorku nie było żadnego "getta",
domy %7łydów były rozproszone wśród siedzib pozostałych mieszkańców miasta.
Pojęcie getta datuje się od 1516 roku, gdy pierwsze prawdziwe getto (słowo
pochodzi z włoskiego i znaczy "odlewnia") zostało stworzone na terenie huty w
Wenecji.12 Natomiast co do biednego %7łyda, który musiał mieszkać przy ulicy
Coney, to tam właśnie znajdował się dom zwierzchnika społeczności żydowskiej w
Yorku. Jeśli takie pomyłki pochodzą ze słuchowiska radiowego, widać wyraznie, że
autor nie opracował tła historycznego tak dokładnie jak de Wohl.
Podobnie nie są już przekonywające szczegóły dotyczące krypty w kościele St.
Mary's Castlegate. Jak stwierdzili fachowcy pracujący przy odnawianiu kościoła, w
rzeczywistości nie było tam żadnej krypty. Zostało to ostatecznie wyjaśnione w
niedawno opublikowanym orzeczeniu Królewskiej Komisji Zabytków Historycznych
na temat Yorku, zwłaszcza w opisie fragmentu kościoła, o którym mówi w liście
profesor Dobson: "Pod wschodnią częścią prezbiterium [kościoła St. Mary's
Castlegate] znajduje się grobowiec o cylindrycznym sklepieniu z tłuczonych
kamieni, prawdopodobnie pózniejszy dodatek; obecnie grobowiec jest
niedostępny''.13 Z moich własnych rozmów z ludzmi, którzy pracowali przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl