[ Pobierz całość w formacie PDF ]

maszynerię w dół, aby przymocować drzwi samochodu do karoserii. Miałem trzy minuty, zanim
na linii montażowej pojawi się kolejne auto, a darciem kotów z idiotą Drew ryzykowałem, że
spieprzę robotę i wywołam przymusowy przestój w produkcji.
To raz. A dwa, że nie mogłem przestać myśleć o tym, co ostatniej nocy wydarzyło się
między mną a Claire na zapleczu baru. Rany boskie, ależ ona pięknie wyglądała w ekstazie. A te
wszystkie pomrukiwania i odgłosy& szlag, na samą myśl o nich Carter Junior prężył się na
baczność i dopraszał się Claire tu i teraz. Mam nadzieję, że nie pomyślała sobie, że wszystko
wydarzyło się za szybko, bo już tęskniłem do powtórki. I nie dbałem nawet o to, że nie miałem
okazji dojść. Samo patrzenie, jak rozpływa się w moich rękach, sprawiło mi wystarczającą
satysfakcję.
 Stary, twoje tajemnice są u mnie bezpieczne jak w sejfie. Nikt się nie dowie, że
ostatniej nocy miziałeś się z matką swojego dziecka i że w jej majtkach nie urzęduje Chewbacca.
Teraz przynajmniej się o ciebie nie martwię.
Wyłączyłem wiertło i przez wnętrze samochodu spojrzałem na Drew, który mocował
klamkę drzwi.
 A dlaczego się o mnie martwiłeś?
 Daj spokój, chłopie. Byłeś o krok od polania swojego fiuta czekoladowym ganache i
podjęcia desperackiej próby zrobienia sobie loda  wyjaśnił.
 Czy mi się zdaje, czy użyłeś słowa ganache?
Drew wzruszył ramionami.
 Aha. Jenny w kółko zmusza mnie do oglądania Food Network. Od czasu, gdy zajęła
się projektowaniem ulotek dla Claire, postanowiła, że musi się nauczyć gotować. Któregoś dnia
przez dwadzieścia minut szukała w sieci przepisu na boeuf, rozumiesz, Straganowa.
Rozbrojony zachichotałem i wróciłem do montowania auta.
 Ale powiedziałeś jej, że po składniki do takiego STRAGANowa trzeba się wybrać na
rosyjskie targowisko?
I ostrzegłeś przed agentami obcego wywiadu?
 Wez przestań. Nie bądz świnia. Nie miałem sumienia powiedzieć jej, że przecież
chodzi o kogoś zupełnie innego, o Szparagowa.
Szpara& O nie. Lepiej tego nie ciągnąć.
 Wpadacie do Claire z Jenny dzisiaj wieczorem?  zmieniłem temat.
Bez dwóch zdań, Claire była zachwycona moim pomysłem spędzenia czasu z Gavinem.
Ale uznała, że najlepiej będzie zacząć od spotkania w większej grupie, zaprosiła więc wszystkich
do siebie na kolację.
 Nie darowałbym sobie przegapienia czegoś takiego. Mam nawet nową koszulkę
specjalnie na tę okazję
 powiedział Drew z uśmiechem.
***
Punkt osiemnasta zapukałem do drzwi Claire.
Usłyszałem głośny tupot kroków i nagle drzwi otwarły się na oścież.
Spojrzałem na wpatrzonego we mnie małego człowieczka i nie mogłem powstrzymać się
od uśmiechu.
Wyglądał kropka w kropkę jak Claire. Ale oczy& a niech mnie, oczy miał identyczne jak
moje.
 Cześć, Gavin  powiedziałem, wyciągnąwszy zza pleców pakunek.  To dla ciebie.
Gavin wyrwał mi z ręki podarek, zrobił w tył zwrot i z krzykiem pobiegł szukać Claire.
 MAAAAAMO! On mnie coś przyniósł!
Roześmiałem się i wszedłem do domu, zamykając za sobą drzwi.
Claire mieszkała w niedużym, drewnianym bungalowie, a pierwszą rzeczą, na jaką
zwróciłem uwagę po wejściu do gościnnego pokoju, był przytulny charakter wnętrza. Na
kawowym stoliku paliły się świeczki, a kominek i dochodzący z kuchni zapach kolacji sprawiały,
że człowiekowi ciekła ślinka. Przespacerowałem się po pokoju, pobieżnie zerkając na fotografie
zajmujące każdy skrawek wolnego miejsca: zdjęcia Claire, kiedy była mała, zdjęcia Claire z
ojcem, zdjęcia jej przyjaciół i zdjęcia Gavina. Serce ścisnęło mi się na widok fotografii
przedstawiającej Claire w ciąży z naszym synem. Była taka młoda. Podniosłem zdjęcie z
kominka, aby móc się mu lepiej przyjrzeć. Dokładnie tak wyglądała, kiedy się pierwszy raz
spotkaliśmy; jeśli nie liczyć zaokrąglonego brzucha. Na widok tego zdjęcia zrobiłem się smutny i
zły zarazem. Ale nie na nią. Nie umiałbym się na nią złościć za cokolwiek. Oboje byliśmy młodzi
i głupi, a tej nocy w ogóle potraciliśmy głowy. Byłem wkurzony, że wszystko to mnie ominęło.
Patrzeć, jak rośnie jej brzuszek, móc kłaść na nim rękę i czuć, jak mały kopie.
 AUU!  zawyłem, gdy jakaś stopa z dużą siłą zetknęła się z moim piszczelem.
Zerknąłem w dół i zobaczyłem wpatrującego się we mnie wyzywająco Gavina.
To tyle w temacie zaspokojenia tęsknoty za jego kopnięciami. Myślę, że mojemu
piszczelowi wystarczy wspomnień do końca życia.
 Cześć, zapomniałem, jak masz na imię. Mogę cię nazywać psią kupą? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl