[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ramię. - Spodoba ci się nasz pokój. Cudownie jest wziąć długi, długi
prysznic, a potem spać w tym wielkim łóżku, jak na jakiejś chmurze. Jutro
popływamy w basenie...
- Shannen, tam jest Jed! - przerwała Lauren. - Stoi z innymi przy wejściu
do restauracji. Chodz się przywitać.
Shannen dostrzegła, że Lauren jest bardzo podekscytowana, i przygryzła
wargę ze złości.
- Może jutro, Lauren. Jak wezmiesz prysznic i się wyśpisz - zaoponowała
cicho, a w myślach dodała: i jak wbiję ci trochę rozumu do głowy.
Jed stał wśród innych zawodników  Zwycięzcy" i jeszcze ich nie
zauważył, ale Lauren postanowiła szybko to zmienić. Niemal pędem
przecięła hol, a Shannen, chcąc nie chcąc, pospieszyła za nią. Postanowiła
naśladować każdą minę i gest siostry. W dzieciństwie była to ich ulubiona
zabawa, mająca na celu wprowadzanie ludzi w błąd. Shannen postanowiła
zabawić się teraz kosztem Jeda. Może nie przyczepi się do Lauren, gdy nie
będzie pewien, która z nich jest która.
- Cześć, Jed! - powiedziała Lauren, uśmiechając się do niego.
- Cześć, Jed! - Shannen powtórzyła intonację i uśmiech siostry.
Zdezorientowany Jed przenosił wzrok z jednej na drugą, by po chwili
uśmiechnąć się szeroko do Lauren.
RS
78
- Witaj, Lauren, może ci pomóc? - spytał, wskazując na rzeczy, które
omal nie upuściła, pędząc do niego.
- Dzięki, Jed - Lauren uśmiechnęła się marzycielsko.
Tym razem się nie udało. Jed z łatwością poznał Lauren po ubraniu,
które nosiła na wyspie - szortach i krótkiej bluzce, oraz klamotach, które
taszczyła ze sobą.
Po chwili pojawił się Miles - nie tryskał już humorem i nie namawiał do
pławienia się w hotelowym luksusie.
- Zaprowadzę cię do pokoju - powiedział chłodno.
- Dzielisz go z siostrą. Możesz zamówić coś z restauracji, jeśli cena nie
przekracza dwudziestu pięciu dolarów.
- Wiem, gdzie jest mój pokój. Sama ją zaprowadzę
- wtrąciła się Shannen.
- Mam lepszy pomysł - powiedział Jed, wtykając Shannen rzeczy siostry.
- Ty zanieś rzeczy do pokoju, a ja zaprowadzę Lauren do kafeterii, gdzie
może sobie coś zamówić, oczywiście za mniej niż dwadzieścia pięć
dolarów, Miles - mrugnął do niego. - A potem oprowadzę cię po hotelu,
Lauren.
- Zwietnie! - rozpromieniła się.
- Wcale nie świetnie - wtrąciła Shannen. - Lauren, ty...
- Przyjdę pózniej, Shan. Nie martw się, trafię - powiedziała, ruszając za
Jedem. - Dziękuję za zabranie rzeczy.
- Na razie, siostrzyczko - rzucił kpiąco Jed, obejmując Lauren w talii.
RS
79
ROZDZIAA DZIESITY
Shannen włożyła wielką podkoszulkę z nazwą uniwersytetu w West Falls
i zaczęła studiować listę filmów dostępnych na wideo w pokoju. Nie za
darmo, oczywiście. Czy jeśli obejrzy sobie Russella Crowe, odliczą go jej
od obiadu?
Nie była śpiąca, ale chętnie by coś przekąsiła. Jednak nie chciała wzywać
obsługi hotelowej. Po awanturze i tak pewnie wyłączono wszystkim
zawodnikom telefony. W lodówce nie było nic godnego uwagi. Sama nie
wiedziała, na co ma ochotę. A właściwie wiedziała. Miała ochotę na
Tynana.
Chętnie ujrzałaby też swoją siostrę i usłyszała, że nienawidzi głupich
gadek Jeda, że nigdy z nim nie spała i nie zamierza tego zrobić.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, otworzyła je natychmiast, nie
zaglądając przez judasza. Była pewna, że to Lauren. Tymczasem ujrzała
Tynana z jakąś torbą.
- Obsługa hotelowa - powiedział. - Alternatywna wersja przygotowana
przeze mnie i miejscową kafeterię. Mam kanapki, owoce i ciasto. I wino z
niesławnej knajpy Pod Papugą. - dodał. - Oczywiście nie po to, żeby cię
upić, co mogłoby doprowadzić do seksu, który jest jak wiadomo zakazany.
- Ale skąd się tu wziąłeś? - wybąkała Shannen.
- Przypłynąłem łodzią. Po prostu powiedziałem, że płynę do kurortu, a
nikt nie zapytał po co. Pewnie przypuszczali, że Clark Garrett kazał mi coś
przywiezć.
Shannen poczuła nagły przypływ onieśmielenia, co jej się właściwie
nigdy nie zdarzało. Patrzyła więc tylko na niego, a wyglądał świetnie, był
taki uroczy.
- Teraz dochodzimy do zagadnienia:  co ja tu robię". - Tynan wręczył jej
torbę z jedzeniem. - Otóż przyjechałem na kolację. Możemy zjeść na
balkonie, tak jak wczoraj.
- Tynan... Wczoraj...
- Nie przejmuj się. Nie oczekuję, że dzisiejszy wieczór zakończy się tak
samo, choć nie ukrywam, że nie mam nic przeciwko temu. - Tynan chwycił
ją w talii i delikatnie odsunął na bok, by wejść do pokoju. - Szanuję
ograniczenia, które narzuciłaś - powiedział, zamykając za sobą drzwi. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl