[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bardziej zbli\yła się do niego. Dotknęła pyskiem kociej łapki i... kot zaczął uciekać. A
mysz za nim. Goniła kota przez całą salę, a\ biedne kocisko wskoczyło na stolik.
Dopiero wtedy mysz dała mu spokój i zawróciła do naszego stolika.
Ala chwyciła ją z podłogi i schowała do kieszeni spodni.
 Czy mógłbym ją obejrzeć?  poprosił grzecznie Cagliostro.
 A czy ja oglądałam pańską gazetę?  odpowiedziała pytaniem.  Pan zrobił
sztuczkę i ja panu pokazałam sztuczkę. Oto i wszystko. A czyja sztuczka była lepsza, to
niech ju\ kto inny osÄ…dzi.
ROZDZIAA ÓSMY
NOWOCZESNE ZABAWKI — ROBI GENIALNE ODKRYCIE — DIABLA GÓRA I
CO DALEJ — Å›ALE MAGISTRA PIETRUSZKI — JAK ROZKOPA DZIWNE
WZGÓRZE — NIE JESTEM JASNOWIDZEM — HISTORIA O WDOWIE
GERTRUDZIE I BISKUPIE ANZELMIE — WÅ› AMBICJI — ZAKAZY
ARCHEOLOGICZNE — CZY PIETRUSZKA JEST PIKNY
W kawiarni portowej przez jakiś czas trwało podejrzliwe zainteresowanie naszym
stolikiem. Szczególnie kelnerka starała się nas ostro\nie omijać. Ale mysz panny Ali nie
budziła niczyjego przera\enia lub wstrętu. Ka\dy bowiem dość szybko zdał sobie
sprawę, \e była to mysz automatyczna, rodzaj mechanizmu. Zauwa\yłem, \e gdy Ala
puściła swą mysz na podłogę, wyjęła z torebki mały, czarny aparacik i przy jego pomocy
zdalnie kierowała ruchami myszy. Mechaniczne to zwierzątko miało nieruchome nó\ki i
 biegało na zębatych kółeczkach, które powodowały szmer, a przecie\, jak wiadomo,
prawdziwe myszy biegajÄ… niemal bezszelestnie.
Ka\dy inteligentny człowiek oglądał lub przynajmniej słyszał o nowoczesnych
zabawkach, wszelkiego rodzaju malutkich pojazdach, \ółwiach, \abach i innych
zwierzątkach poruszanych przy pomocy fal radiowych z małego nadajnika; \yjemy w
epoce tranzystorów, miniaturowych aparatur elektronicznych  nikogo ju\ takie sprawy
u nas nie dziwią. Dwa opasłe tomiska ksią\ki Janusza Wojciechowskiego zatytułowane
 Nowoczesne zabawki w mig się rozeszły, świadcząc o du\ym zainteresowaniu tego
rodzaju sprawami.
Ala zaprezentowała nam taką właśnie zdalnie kierowaną zabawkę, goście kawiarni
wkrótce przeszli nad tym do porządku dziennego i zajęli się sobą.
My równie\ dopiliśmy kawę, a Cagliostro tym razem ju\ bez \adnych sztuczek wypił
szklankę wody, o którą poprosił kelnerkę.
Miałem wcią\ ochotę zapytać Alę o jej Asa, ale przeszkadzała mi w tym obecność
Cagliostra. Nie sądziłem, aby on skojarzył sobie Alę z kobietą, która przemawiała do nas
ze straszliwego pojazdu. Naprowadzenie go na tę myśl wydawało mi się niepotrzebne.
Zresztą zobowiązywała mnie przecie\ obietnica milczenia. Być mo\e Ala specjalnie
zaczęła ze mną rozmowę na fromborskim dziedzińcu katedralnym, aby wybadać, czy nie
rozgaduję się na temat Asa. Jakie tajemnice wiązały się z osobą tej ładnej panienki?
Mo\e usłyszawszy, \e rozpuszczam język o Asie, przywoła jakieś grozne mechanizmy, a
one porwÄ… mnie i wpakujÄ… na kilka dni do jakiegoÅ› baraku?
Tymczasem zaś panna Ala rozwodziła się nad urokami Fromborka, opowiadała o
wra\eniach, jakie odniosła zwiedzając okolice.
 Tutaj bardzo przyjemnie spędza się czas. Przed trzema dniami odbyłam wycieczkę
statkiem z Fromborka do Tolkmicka. Potem do Krynicy Morskiej. Byłam te\ na Diablej
Górze, a teraz zapoznaję się z zabytkami Fromborka...
Nie słyszałem ju\, co dalej mówiła. Coś ścisnęło mnie za gardło. Przez chwilę nie byłem
w stanie wymówić ani słowa. Wreszcie jakiś skrzek wyrwał mi się z ust:
 Pani kelnerko, chcemy płacić...
Ala i Cagliostro spojrzeli na mnie ze zdziwieniem, zaskoczył ich ton mego głosu.
 Przepraszam  mruknąłem, kaszlnąwszy  ale gardło mnie boli.
Zdaje mi się, \e Ala zwróciła uwagę na mój błędny wzrok i dziwne dr\enie rąk, gdy
wyjmowałem pieniądze.
Wyszliśmy z kawiarni. Gnałem do przodu, jakbym gdzieś się śpieszył.
Ala szła wolno, spacerowym krokiem, i wcią\ musiałem ku niej wracać.
Ach, gdyby wiedzieli, co się we mnie działo? Jaka straszliwa burza myśli mnie ogarnęła.
Miałem uczucie, \e wyrosły mi skrzydła, \e za chwilę radośnie pofrunę w przestworzach.
Było to wspaniałe uczucie człowieka, który trafił na od dawna poszukiwany ślad.
Cagliostro zobaczył wystawę sklepu z warzywami.
 Przepraszam państwa  powiedział kłaniając się pannie Ali  muszę kupić jarzynki
dla mego króliczka oraz nakarmić inne zwierzaki. Spotkamy się na obiedzie, prawda? 
zapytał mnie.
Skinąłem głową. Ala odezwała się do mnie:
 A mo\e zajrzymy do portu? Zrobi mi pan zdjęcia na tle zalewu?
 Dobrze, dobrze  odrzekłem z roztargnieniem. Lecz gdy tylko Cagliostro zniknął w
sklepie warzywnym, silnie chwyciłem Alę za rękę.
 Jedziemy! Jedziemy tam natychmiast!
 Co takiego? Dokąd? Co się panu stało?  usiłowała wyszarpnąć rękę z mojej dłoni.
 Musi mi pani pokazać Diablą Górę. Natychmiast. Zaraz. Czy pani rozumie, co to dla
mnie znaczy? Diabla Góra, cha, cha  śmiałem się do siebie  Diabla Góra to przecie\
Teufelsberg.
I mówiąc to, ciągnąłem Alę w stronę schroniska PTTK, gdzie parkował mój wehikuł.
Panienka nie stawiała oporu. Nie rozumiała, o co mi chodzi, ale była ciekawa i dała się
poprowadzić do wehikułu.
 Diabła Góra jest na lewym brzegu Baudy  wyjaśniła mi po drodze.  Musi pan
jechać drogą, która prowadzi do znaku:  zakaz wjazdu .
A więc wczoraj przeje\d\ałem z Cagliostrem obok Diablej Góry. Ale skąd mogłem
wiedzieć, \e to właśnie jest Diabla Góra?
Otworzyłem drzwiczki wehikułu.
 Pojedziemy tym śmiesznym rupieciem?  zawahała się Ala.  Czy on nie rozpadnie
się po drodze? Bo\e ju\ lepiej chodzmy piechotą. To przecie\ tylko półtora kilometra od
Fromborka.
 Szkoda ka\dej chwili  warknąłem. I szkoda mi było czasu, aby wyjaśnić panience
prawdę o moim wehikule. Niech sobie o nim myśli, co chce. śe jest \ałosny, śmieszny,
przypomina czółno skrzy\owane z namiotem, pojazd z Wenus lub Marsa, \e znalazłem
go w składnicy złomu.
Zjechałem wehikułem z fromborskiego wzgórza i wpadłem na drogę prowadzącą w
stronÄ™ PGR Bogdany.
W pewnej chwili zahamowałem raptownie. Panienka o mało nie stuknęła czołem w
szybę. Zatrzymałem wehikuł i otworzyłem tylne drzwi.
 Siadaj  powiedziałem do idącego drogą harcerza.
To był Baśka. Szedł w kierunku Diablej Góry.
 Wyruszyłem tropem magistra Pietruszki  wyjaśnił chłopiec.  On mówił, \e wie,
gdzie jest drugi schowek pułkownika Koeniga, a teraz znowu poszedł w kierunku Diablej
Góry. Więc pomyślałem, \e mo\e to tam jest druga skrytka ze skarbami?
 Poszedł na Diablą Górę?  upewniłem się.
 Tak. W towarzystwie tej pani archeolog i takiej ładnej czarnej pani, z którą
kilkakrotnie spacerował po ulicach Fromborka.
 To gorsza sprawa  zmartwiłem się.  Natkniemy się na nich i będę miał przeprawę
z Pietruszką za to, \e wtrącam się do poszukiwań skarbów. Aha  przypomniałem sobie
o obecności panny Ali  to jest mój przyjaciel, przezwiskiem Baśka  przedstawiłem go
panience.
 Wywiadowca?  zainteresowała się Ala.
 Coś w tym rodzaju  skromnie przytaknął chłopiec.
Panna Ala z uśmiechem pokiwała głową.
 A ja ju\ uwierzyłam, \e pan przyjechał do Fromborka, aby opracowywać przewodnik.
Tymczasem, jak okazuje się, pana interesują skarby pułkownika Koeniga, o których [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl