[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Może zanim gwardziści opanują samolot, uda mu się zabić tego bydlaka?
 Mimo wszystko - pomyślał - nawet umierając, stajemy się zwycięzcami! Co za
paradoks!
- Do diabła ze wszystkim, wsadzę ten cholerny samolot prosto w ich dupy! - Rourke
pchnął dzwignię, ruszając z miejsca.
- Poddaj się! - zawołał przez megafon oficer KGB.
- Mam to gdzieś! - odparł doktor.
%7łołnierze rozbiegli się w popłochu, lecz jeepy stały na posterunku. Strzelcy unieśli lufy
karabinów i skierowali je w stronę kołującego samolotu...
Amerykanin ogłuchł.
Tłum Rosjan kłębił się jak rój dzikich pszczół.
Rozległa się najpotężniejsza eksplozja, jaką kiedykolwiek Rourke słyszał w swym
życiu.
Spojrzał na ogromną kulę światła wykwitającą na końcu wysokiej suwnicy wystającej z
otwartej kopuły wieńczącej szczyt.
Poniżej, na jednym z ramion suwnicy, powiewała wielka flaga Stanów Zjednoczonych.
Na jej tle widniała maleńka ludzka postać...
Docisnął dzwignię, dodając gazu. Jeepy zjechały z pasa, uciekając w stronę gór.
Pozostał jedynie samochód pułkownika, który wyminęli bez trudu.
Ziemia uciekła spod kół samolotu i ulecieli w górę.
- To jak wybuch atomowy, dlatego tak uciekają! - powiedział, spoglądając na szczyt
Czejena ukoronowany ognistą aureolą.
Przez chwilę zdawało mu się, że człowiek trzymający gwiazdzisty sztandar miał siwe,
długie włosy... tak jak Reed... ale szybko o tym zapomniał.
- Nie poczułam żadnej radiacji.
- Zdążyliśmy uciec przed promieniowaniem, moja droga.
- Udało nam się - wyszeptała uszczęśliwiona, biorąc na kolana butlę z surowicą.
- On pójdzie za nami - ponuro oświadczył Rourke, spoglądając na malejącą w dole
postać pułkownika. - Będzie próbował odnalezć Schron, zobaczysz!
Do świtu pozostawało coraz mniej czasu, a mógł to być ostatni świt dla świata i
ludzkości...
ROZDZIAA LXXI
Pułkownik Rożdiestwieński patrzył osłupiały, jak wali się w gruzy dzieło jego życia.
Surowica gazu narkotycznego została skradziona, schron rozhermetyzowany, laser
zniszczony... Nic już mu nie pozostało. Nic, z wyjątkiem zemsty...!
- Towarzyszu pułkowniku, promieniowanie! - zawołał jeden z oficerów KGB, kapitan
Andreki. - Musimy uciekać, zanim nie utworzy się radioaktywna chmura i nie rozejdzie się w
powietrzu...
- Zabiję go, a pózniej umrę. Lecz najpierw go zabiję! To wszystko sprawka doktora
Rourke a. Niech wszystkie urządzenia radarowe, jakie ocalały, ustalą trasę jego przelotu.
Zapewne poleciał gdzieś do południowo-wschodniej Georgii, w góry. Musimy je przeszukać
jeszcze tej nocy. Musimy znalezć jego schron, zabić Rourke a, jego rodzinę, Tiemierownę...
Musimy odnieść ostateczne zwycięstwo... Musimy odnieść zwycięstwo...
Kapitan Andreki wprowadził półprzytomnego dowódcę do jeepa, usiadł za kierownicą i
odjechał z lotniska.
Jak najdalej od bazy, która przestała już być bezpiecznym schronieniem, a stała się
śmiertelną radioaktywną pułapką.
ROZDZIAA LXXII
Jekaterina podeszła do generała Warakowa.
- Moskwa... Moskwy już nie ma. Radio umilkło. Operator zdążył powiedzieć jeszcze
 ogień i wszystko ucichło. W radiu nie słychać nawet szmerów i trzasków...
- Wystarczy, dziecko, wystarczy. Więc się zaczęło! Mamy ostatnią noc, podczas której
możemy powiedzieć sobie wszystko, co byśmy tylko pragnęli.
Generał uśmiechnął się i biorąc dziewczynę delikatnie za rękę, zaprowadził do wielkiej
sali, pod figury swych ulubionych mastodontów. Usiadł na postumencie.
Bolały go stopy, z trudem mógł już stać. Zamyślił się nad swym życiem.
Kiedy był małym chłopcem, wszystko w starej Rosji chyliło się ku upadkowi.
Japończycy rozbijali armie imperium, a batiuszka-car wolał bawić się na wystawnych
przyjęciach i grać w tenisa niż troszczyć się o swój głodujący lud. Pózniej nadeszła wielka
wojna, która miała być kresem wszystkich wojen, a Lenin przejął władzę. Doskonale pamięta te
przerażające lata terroru... I Wielką Wojnę Ojczyznianą, podczas której odznaczył się
wielokrotnie odwagą i zasłużył na oficerskie szlify.
- Jesteś śliczną dziewczyną, Jekaterino - powiedział cicho. - Wciąż nie mogę
zrozumieć, dlaczego uczyniłaś mi taki zaszczyt i pokochałaś tak starego człowieka jak ja.
Usiądz obok mnie i opowiedz o swoim dzieciństwie.
- To nieciekawa historia, generale, zwykłe, nudne dzieciństwo...
- Tak bardzo się mylisz, Jekaterino. - Przytulił ją do siebie, gładząc długie złociste
włosy dziewczyny.
ROZDZIAA LXXIII
Gładko wylądowali na dwupasmówce i skołowali na pole.
Nie opodal rosła kępa drzew, wśród których stał schowany Harley Johna.
Amerykanin wysłał Natalię, aby powiadomiła Sarah i Paula o ich przybyciu, a sam
zabrał się za wyładowanie cennego ładunku. Zajęło mu to najwyżej dwadzieścia minut.
Przysiadł na pokrywie jednej z kapsuł narkotycznych.
Zapewne nad oceanem wschodziło już słońce... Rourke czuł, że zbliża się ostatni dzień
Ziemi. A on prawie wykonał swój plan!
Z oddali doleciał narastający znajomy warkot forda pickupa. Zastanawiał się, czy
Natalia opowiedziała Sarah, dzieciom i Paulowi o zbliżającej się zagładzie. Czy przekazała
historię Reeda, wiadomość o śmierci obojga Rubensteinów...
Wątpił w to. Mimo wszystko ten obowiązek spoczywał na nim! Mógł wymknąć się
każdemu przeciwnikowi, lecz nie temu, którego nazwano  odpowiedzialnością . Przymknął
oczy, zastanawiając się, jak ma zacząć...
ROZDZIAA LXXIV
Duża część miasta przeszła w ręce bojowników z ruchu oporu. Na ulicach walczyli
partyzanci wespół z uwolnionymi żołnierzami. W Chicago stacjonowały jeszcze liczne
jednostki wojsk radzieckich, jednak Tom Mause uznał, że osiągnął swój cel i zakończył misję.
Rozsiadł się wygodnie w zdobycznej policyjnej furgonetce, opierając o siedzenie ranną
nogę.
Przez uchylone drzwi ujrzał zmierzającego w jego kierunku Stanonika, trzymającego
coś pod pachą.
- Cześć, Tommy, jak się czujesz?
- Lepiej. Co tam przytaszczyłeś?
- Przypominasz sobie, że obiecałem sprzedać twoją przypieczoną dupę za piwo?
Niedługo będzie już za pózno, więc teraz przynoszę zapłatę. Mam kilka zmrożonych butelek.
- Do licha! Skąd je wytrzasnąłeś?
- Zabrałem z odwachu KGB. Mają niezle zaopatrzoną chłodnię.
Marty wskoczył do furgonetki, otworzył jedną z oszronionych butelek i podał
Mause owi. Ten pociągnął spory łyk piwa, mlasnął i zapytał:
- Co tam słychać?
- Nic ważnego... - Co?
Stanonik niefrasobliwie podrapał się po głowie.
- Powiesz wreszcie, czy nie?
- Spotkałem faceta, który miał radio i utrzymywał kontakt z jednym operatorem z
Grenlandii. Ten eskimoski radioamator opowiedział naszemu facetowi, że europejskie stacje
ucichły, a po chwili dodał, że całe niebo stanęło w ogniu. To wszystko. Cholera! - Stanonik
smętnie zajrzał do pustej butelki. - Już wypiłem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl