[ Pobierz całość w formacie PDF ]

James naciągnął swój miękki kapelusik na uszy, spojrzał w przeciw-
ną stronę i wdał się w pogawędkę z Samem O'Flaherty o gonitwie
króla Jerzego VI i królowej El\biety. O'Flaherty na całe gardło
wykrzykiwał najnowsze notowania faworytów.
- Sześć do czterech na Rosalie, klacz Amerykanina Harveya
Metcalfe'a, na której jedzie Pat Eddery.
Eddery miał szanse zostać najmłodszym championem wśród d\o-
kei, a Harvey zawsze stawiał na zwycięzców.
Stephen z Jean-Pierre'em dołączyli do Jamesa, który tkwił przy
sakwoja\u Sama O'Flaherty. Pomocnik bukmachera stał obok na
przewróconej skrzynce po pomarańczach i wymachiwał wściekle rę-
koma jak marynarz sygnalizujący z pokładu tonącego statku.
- Jak panowie obstawiają? - zwrócił się do nich Sam.
James zlekcewa\ył lekki grymas Stephena.
- Po pięć funtów z góry i z dołu na Rosalie - powiedział i
wręczył bukmacherowi szeleszczący banknot dziesięciofuntowy,
otrzymując w zamian małą zieloną kartkę z numerem kolejnym i
ukośnie przybitą pieczątką z nazwiskiem Sama O'Flaherty.
- Jak mniemam, James, ten zakład stanowi integralną część
twojego nie wyjawionego, jak dotąd, planu - powiedział Jean-
Pierre. - Ciekaw jestem, ile mo\emy wygrać?
- Dziewięć funtów i dziesięć pensów po odliczeniu podatku,
IS%
jeśli zwycię\y Rosalie - odpowiedział mu Sam O'Flaherty; gdy
mówił, ogarek cygara, tkwiący mu w wargach, poruszał się w górę i
w dńł.
- To dość mizerny przyczynek do sumy miliona dolarów, Ja-
mes. No, trzeba iść do sektora klubowego. Gdy tylko Harvey wyj-
dzie z lo\y, daj nam znać. Przypuszczam, \e około pierwszej czter-
dzieści pięć będzie chciał rzucić okiem na konie i jezdzców startu-
jących o drugiej, mamy więc godzinę czasu.
Strona 111
Archer Jeffrey - Co do grosza
Kelner otworzył następną butelkę szampana Krug z I96q roku i
napełnił kieliszki gości Harveya. Byli to trzej bankierzy, dwaj eko-
nomiści, dwaj armatorzy statków i głośny dziennikarz, specjalista
od spraw finansowych.
Harvey - ze swym upodobaniem do osób znanych i wpływo-
wych - zawsze dobierał gości spośród ludzi, którzy nie bardzo
mogli mu odmówić, spodziewali się bowiem, i\ mo\e im zapropo-
nować korzystny interes. Towarzystwem, które udało mu się zgro-
madzić w tym wa\nym dniu, był zachwycony. Najszacowniejszym
z gości był sir Howard Dodd, podstarzały prezes banku handlowe-
go noszącego jego imię, a ściśle mówiąc - imię jego pradziadka.
Sir Howard był bardzo wysoki, prosty jakby kij połknął i wyglądał
raczej na grenadiera gwardii ni\ na powa\anego bankiera. Nie miał
z Harveyem nic wspólnego - poza łysiną. Towarzyszył mu jego
młody zastępca, Jamie Clark. Tu\ po trzydziestce, wybitnie inteli-
gentny, przyszedł głównie po to, by dopilnować, aby prezes nie
uwikłał banku w jakąś operację, której mógłby potem \ałować.
Wprawdzie Clark podziwiał skrycie Harveya, lecz nie uwa\ał go za
klienta odpowiedniego dla swego banku. Nie miał jednak nic
przeciwko temu, by spędzić dzień na wyścigach.
Dwaj ekonomiści, Colin Emson i dr Michael Hogan z Hudson
Institute, mieli za zadanie poinformować Harveya o opłakanym sta-
nie gospodarki brytyj skiej. Trudno byłoby znalezć dwóch ludzi
bardziej do siebie niepodobnych. Emson do wszystkiego doszedł
wyłącznie o własnych siłch. Szkołę opuścił mając piętnaście lat i
potem uczył się sam. Korzystając ze swych kontaktów towarzyskich
utworzył firmę udzielającą porad podatkowych i dzięki zwyczajowi
rządu brytyjskiego wprowadzania co parę tygodni nowej ustawy fi-
nansowej osiągnął niebywały sukces. Emson, wysoki, mocno zbu-
dowany, jowialny, chciał, by zabawa się udała niezale\nie od tego,
czy Harvey wygra, czy nie. Hogan, w przeciwieństwie do Emsona,
był wszędzie, gdzie nale\ało - w szkole średniej w Winchester, w
Kolegium Trinity w Oksfordzie i wreszcie w Wharton Business
School w Pensylwanii. Przez jakiś czas pracował u McKinseya w
Londynie, firmie konsultacyjnej w dziedzinie zarządzania, dzięki
czemu stał się jednym z najlepiej poinformowanych ekonomistów
Europy. Ktoś, kto by zwrócił uwagę na jego smukłą, sprę\ystą syl-
wetkę, nie byłby zaskoczony dowiadując się, \e grywał w squasha
w zawodach międzynarodowych. Ciemnowłosy, o brązowych
oczach, które rzadko odrywał od Harveya, z trudem ukrywał po-
gardę; ju\ po raz piąty został zaproszony do Ascot - Harvey jakby
nie przyjmował do wiadomości, \e ktoś mógłby mu odmówić.
Braci Kundas, Greków z pochodzenia, którzy kochali się w ko-
niach niemal tak samo jak w okrętach, niepodobna było rozró\nić.
Mie_ jednakowo krucze włosy, śniadą skórę, ciemne krzaczaste
brwi. Trudno było odgadnąć, ile mają lat, i nikt nie wiedział, jak
wiele mają pieniędzy. Zresztą sami te\ chyba nie wiedzieli. Wresz-
cie ostatni z gości, Nick Lloyd z "News of the World", przybył po
to, by wywęszyć jakąś brudną sprawkę Harveya. W połowie lat
sześćdziesiątych był bliski zdemaskowania łajdactw Metcalfe'a, lecz
akurat inny skandal wyparł z czołówek gazet historie mniej smako-
wite na okres kilku tygodni i Harvey zdą\ył zmylić tropy. Lloyd,
schylony nad szklaneczką swego ulubionego trunku, potrójnego
d\inu pokropionego symbolicznie tonikiem, przyglądał się z zainte-
resowaniem tej zbieraninie.
- Telegram do pana.
Harvey rozdarł kopertę. Zawsze był niedbały.
- To od mojej córki, Rosalie. Aadnie, \e pamiętała, ale, do
diabła, w końcu klacz nazwałem jej imieniem. Proszę bardzo, jedz-
my.
Wszyscy zasiedli do lunchu. Podano zupę-krem z porów na zim-
Strona 112
Archer Jeffrey - Co do grosza
no, ba\anta i truskawki. Harvey rozgadał się jeszcze bardziej ni\
zwykle, lecz goście nie zwracali na to uwagi, wiedząc, \e denerwuje
się przed gonitwą i \e bardziej ni\ na wszelkich mo\liwych nagro-
dach, jakie mógłby uzyskać w Ameryce, zale\y mu na trofeum z
Ascot. Sam Harvey nigdy tego nie potrafił zrozumieć. Mo\e działa-
ła na niego tak zniewalająco szczególna atmosfera Ascot; składały
się na nią soczysta zieleń traw i pełna uroku okolica, eleganckie tłu-
my i budząca podziw sprawność organizacji.
- W tym roku ma pan chyba więcej szans ni\ kiedykolwiek
przedtem - odezwał się sir Howard.
- Lester Piggot jedzie na Crown Princess, koniu księcia De-
vonshire, a koń królowej, Highelere, jest te\ faworytem, nie mogę
więc przeceniać swych szans. Moje konie dwukrotnie przychodziły
na trzecim miejscu, a koń, który był faworytem, zawiódł. Jak tu nie
popaść w zwątpienie?
- Jeszcze jeden telegram, proszę pana.
I znów Harvey byle jak rozerwał kopertę tłustym małym pal-
cem.
- "śyczenia wszystkiego najlepszego i powodzenia w wyścigu o
nagrodę króla Jerzego VI i królowej El\biety". To od personelu
pańskiego banku, sir Howardzie. Aadnie się znalezli.
Angielszezyzna Harveya zniekształcona jego polsko-amerykań-
skim akcentem brzmiała dość komicznie.
- Jeszeze szampana, proszę.
Doręczono kolejny telegram.
- Przy tym tempie będzie panu potrzebny osobny pokój na
poczcie. - Wszyscy roześmieli się z kiepskiego \artu sir Howarda. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl