[ Pobierz całość w formacie PDF ]

katalogach z damskÄ… bieliznÄ….
Ale przynajmniej ma na tyle rozumu, żeby się nie umawiać na randki w czasie trwania
kampanii wyborczej.
A potem mama przyniosła swój prezent dla mnie, to znaczy kolaż, w którym umieściła
różne pamiątki z naszego wspólnego życia, włącznie z takimi rzeczami jak bilety na pociąg
do Waszyngtonu w Dystrykcie Kolumbii na wiece w sprawie praw kobiet, i kawałki moich
rybaczek z czasów, kiedy miałam sześć lat, i zdjęcia Rocky'ego, kiedy był niemowlęciem, i
zdjęcia mamy i mnie, kiedy odmalowywałyśmy poddasze, i obróżkę Grubego Louie z czasów,
kiedy był kociakiem, i fotkę ze mną w kostiumie Joanny d'Arc na Halloween i inne takie.
Mama powiedziała, że to po to, żebym nie tęskniła za domem, kiedy wyjadę na studia.
Co było z jej strony totalnie słodkie i totalnie łzy mi się w oczach zakręciły.
Aż mi przypomniała, że to dzisiaj mija termin i muszę zdecydować, na jaki
uniwersytet pójdę od jesieni.
Na pewno się tym zajmę! Może jeszcze mnie wypchniesz za drzwi tego poddasza, co?
Ja wiem, że i ona, i tata, i pan G. chcą dla mnie dobrze. Ale to nie jest łatwe. Mam w
tej chwili mnóstwo spraw na głowie. Na przykład wczoraj moja najbliższa przyjaciółka
przyznała, że regularnie uprawia seks ze swoim chłopakiem, a nigdy mi do tej pory tego nie
mówiła, i jeszcze to, że dałam swoją powieść do przeczytania byłemu chłopakowi, a teraz
muszę jechać i oddać artykuł, który napisałam na temat tegoż byłego chłopaka jego siostrze,
która mnie nienawidzi, a pózniej, wieczorem, muszę być obecna na imprezie na jachcie, gdzie
będą trzy setki moich najbliższych przyjaciół, z których większości wcale nie znam, bo to
same sławy, które zaprosiła moja babka, księżna wdowa pewnego niewielkiego europejskiego
księstwa.
Aha, i jeszcze to, że mój obecny chłopak ma moją powieść od ponad dwudziestu
czterech godzin i nawet jej jeszcze nie przeczytał, i nie chciał przyjść do Applebee's, żeby
zjeść ze mną obiad.
Czy ktoś mógłby mi może jednak odrobinę odpuścić? Wiecie, życie jednorożca nie
jest Å‚atwe. Stanowimy wymierajÄ…cy gatunek.
PONIEDZIAAEK, 1 MAJA, 7.45,
GODZINA WYCHOWAWCZA
Właśnie wyszłam z redakcji  Atomu i jeszcze się nadal trochę trzęsę.
Kiedy tam weszłam, była tylko Lilly. Przylepiłam sobie na twarz wielki, fałszywy
uśmiech (jak to robię zawsze na widok swojej byłej najlepszej przyjaciółki) i powiedziałam:
 Cześć, Lilly, masz artykuł o swoim bracie .
I podałam jej ten artykuł (Nie spałam do pierwszej, żeby go napisać. Bo jak tu napisać
czterysta słów o swoim byłym facetem i jednocześnie zadbać, żeby to było bezstronne
dziennikarstwo? Odpowiedz: nie da się. O mało nie dostałam zatoru tętnic. Ale nie myślcie
sobie, że z lektury wywiadu zorientujecie się, że wylałam czekoladę na jego dżinsy i że go
powąchałam).
Lilly podniosła wzrok znad szkolnego komputera (nie mogłam sobie nie przypomnieć,
jak kiedyś wrzucała w Google nazwy bóstw i brzydkie słowa, żeby zobaczyć, na jakie strony
trafi. O Boże, ależ to były czasy. Tęsknię do nich) i powiedziała:
- O, cześć, Mia. Dzięki.
A potem dodała, z lekkim wahaniem:
- Wszystkiego dobrego z okazji urodzin.
!!!!! Pamiętała!!!!
No cóż, pewnie wysÅ‚anie jej przez Grandmère zaproszenia na moje urodziny mogÅ‚o
odświeżyć jej pamięć. Zdziwiona powiedziałam:
- Hm... Dzięki.
Stwierdziłam, że to pewnie już wszystko i byłam w połowie drogi do drzwi, kiedy
zatrzymała mnie, mówiąc:
- Posłuchaj, mam nadzieję, że nie wściekniesz się, jeśli ja i Kenneth dziś wieczorem
przyjdziemy na twoje urodziny.
- Nie, skąd - zaprzeczyłam. Wielkie Wredne Kłamstwo Mii Thermopolis Numer
Siedem. - Będzie mi bardzo miło, jeżeli przyjdziecie.
Co tylko dowodzi, jak bardzo mi się przydały te wszystkie lekcje książęcej etykiety.
Prawda jest taka, oczywiście, że w głowie galopowały mi myśli: O mój Boże. Ona
przyjdzie??? Dlaczego? Przecież możliwe, że przyjdzie tylko dlatego, że knuje jakąś
potworną zemstę. Na przykład, że ona i Kenny porwą jacht, kiedy już wypłynie, i skierują go
na wody międzynarodowe, gdzie wysadzą go w imię wolnej miłości, po umieszczeniu
wszystkich pasażerów w Å‚odziach ratunkowych. Dobrze chociaż, że Vigo kazaÅ‚ Grandmère
zatrudnić, na wszelki wypadek, dodatkową ochronę, w razie gdyby pojawiła się Jennifer
Aniston, bo Brad Pitt też tam będzie.
- Dzięki - powiedziała Lilly. - Jest coś, co chciałabym ci dać w prezencie, ale mogę to
zrobić tylko, jeśli przyjdę na urodziny.
Coś, co ona chce mi dać na urodziny, ale może to zrobić tylko na Książęcym
Genowiańskim Jachcie? Super! Potwierdza się moja hipoteza o porwaniu.
- Hm... - zająknęłam się. - Nie musisz nic mi dawać, Lilly. Ale to nie była właściwa
odpowiedz, bo Lilly spojrzała na mnie, marszcząc brwi i dodała:
- Mia, ja wiem, że ty już masz wszystko, ale moim zdaniem jest coś takiego, co ja
mogę ci dać, a nikt inny nie.
Wtedy już bardzo się zdenerwowałam (nie żebym przedtem zdenerwowana nie była) i
powiedziałam:
- Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Mam na myśli, że...
Lilly chyba pożałowała swojego zjadliwego komentarza, bo powiedziała:
- Ja też nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Słuchaj, nie chcę się już więcej żreć.
Po raz pierwszy od dwóch lat Lilly odniosła się do tego, że kiedyś byłyśmy
przyjaciółkami, i że potem się pokłóciłyśmy. Byłam taka zdziwiona, że w pierwszej chwili nie
wiedziałam, co mam powiedzieć. Nigdy mi nie przyszło do głowy, że możemy przestać się
żreć. W sumie wydawało mi się, że jedyną opcją, jaka nam pozostała, było robić właśnie to,
co robiłyśmy... Czyli ignorować się nawzajem.
- Ja też nie chcę się już więcej żreć - powiedziałam, i to szczerze.
Ale skoro nie chciała się już więcej żreć, to czego CHCIAAA? Przecież nie zostać
moją przyjaciółką. Nie jestem dla niej wystarczająco bystra. Nie noszę piercingów, jestem
księżniczką, chodzę na zakupy z Laną Weinberger, czasami noszę różowe suknie balowe,
mam torbę Prądy na ramię, jestem dziewicą i, och, tak - jej się wydaje, że ja jej ukradłam
chłopaka.
- No w każdym razie - powiedziała Lilly, sięgając do plecaka, który pokryty był
przypinanymi znaczkami z Korei... Pewnie promujÄ…cymi tam jej program. - Michael mi
powiedział, żeby ci to dać.
I wyciągnęła kopertę i podała mi ją. To była biała koperta z niebieskim znakiem
firmowym wytłaczanym w miejscu, gdzie powinien być adres zwrotny. Napis głosił:  Pawłow
Chirurgia , a pod nim był malutki rysunek owczarka Michaela, Pawłowa. Koperta była dość
gruba, jakby było w niej coś poza listem.
- Och - powiedziałam. Czułam, że zaczynam się czerwienić, jak zawsze, kiedy ktoś
wymienia imię Michaela. Wiem, że zaczynałam przybierać kolor jego trampek. Super. -
Dzięki.
- Nie ma za co - powiedział Lilly.
Dzięki BOGU, że właśnie wtedy rozległ się dzwonek na pierwszą lekcję. Więc
powiedziałam:
- No to na razie.
A potem zawróciłam i uciekłam.
To było takie... DZIWNE. Dlaczego Lilly była taka dla mnie MIAA? Na pewno na ten
wieczór coś zaplanowała. Ona i Kenneth. Na pewno zrobią coś, co mi zepsuje urodziny.
Chociaż może nie, bo będzie tam Michael i ich rodzice. Dlaczego miałaby zrobić coś,
co mnie zrani przy rodzicach i bracie? Wiem, że ona ich bardzo kocha, widziałam to na tej
uroczystości na Columbii w sobotę - no i z tego, że ją znałam praktycznie przez całe życie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl