[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siebie drwił  jak prawdziwy dżentelmen".
Kiedy spytała, czy może z nim zostać, cierpiał męki nie mogąc jej całować, ani trzymać
w ramionach przez całą noc.
Po raz pierwszy w życiu markiz myślał przede wszystkim o kobiecie, a nie o sobie. Le-
żąc bezsennie robił plany, które jak myślał, uszczęśliwią Aspazję.
Poznał, widząc blask bijący z jej twarzy, że instynkt nie zawiódł go, i że podjął właściwą
decyzję.
Aspazja patrzyła przez chwilę w jego oczy, a potem z westchnieniem zadowolenia poło-
żyła głowę na jego ramieniu.
Markiz zdawał sobie sprawę, że Aspazja nie chce aby przestał ją obejmować, więc poca-
łował jej włosy i powiedział:
 Musisz przestać się już martwić. Zdaj się na mnie. Przyrzekam, że teraz wszystko bę-
dzie dobrze.
 Czy wezwiesz Jerry'ego do domu?
 Widziałem, że jest podniecony myślą o podróży morskiej. Wiem też, że Charlie rów-
nież to lubi. Zawrócę ich, gdy dopłyną do Plymouth.
Widząc, że Aspazja zastanawia się, czy istniał jeszcze jakiś inny powód, dodał:
 Wyczułem również, że nie chciałabyś, żeby Jerry miał do czynienia z kobietami, które
tam widzieliśmy.
 Nie... oczywiście, że nie!  krzyknęła Aspazja.
 Zostaną wyrzucone, a ponieważ to ma być jego dom, chcę żeby ujrzał go takim, jakim
musiał być w czasach waszego ojca. Domem szczęścia, do którego pragną być zapraszani
przyzwoici ludzie.
 Tego z pewnością mama by pragnęła.
R
L
T
 Kiedy wrócimy z miesiąca miodowego  mówił markiz  obydwoje pomożemy
Jerry'emu uporządkować sprawy i razem postaramy się, by wszedł do najlepszego towarzystwa
londyńskiego i uniknął tych jego członków, którzy mogliby mieć na niego zły wpływ.
 Tego też mama by sobie życzyła. Ach! Jakie miałam szczęście, że cię spotkałam!
 Wydaje mi się, że to ty jesteś za to odpowiedzialna  uśmiechnął się markiz.
 Tak się bałam  odparła Aspazja  bałam się... jaki się okażesz. Wiem teraz, że to
Bóg a może... mama posłała mnie do... Grimstone House. Inaczej nigdy byśmy się... nie spo-
tkali... nigdy.
 Rzeczywiście, niezbadane są wyroki Boże  powiedział żartobliwie markiz.  Ale
zgadzam się moja najdroższa, że los bardzo nam sprzyjał. Teraz, kiedy cię znalazłem, nigdy nie
dam ci odejść. Dlatego właśnie chcę cię poślubić.
 Jesteś... zupełnie pewien... że właśnie to powinieneś... zrobić?  spytała.  Przypu-
śćmy, że będziesz żałował, że mnie poślubiłeś... okażę się dla ciebie... głupia i zbyt niedo-
świadczona... abyś się mną interesował?
 Już znasz się na rzeczach, które mnie interesują  odparł markiz.  Na przykład
dużo wiesz o moich koniach, obrazach. Nie mogę się doczekać, kiedy pokażę ci inne moje po-
siadłości.
 Na pewno mi się spodobają.
 Opowiem ci też o innych moich zainteresowaniach  powiedział markiz.  Teraz
jednak tylko ty się liczysz.
Przyciągnął ją do siebie i zaczął całować, aż poczuła się jakby markiz unosił ją ku niebu.
Jego usta miały w sobie ogień słońca.
Było to tak doskonałe, tak cudowne uczucie. Błysnęła jej myśl, że gdyby teraz musiała
umrzeć, posiadła wszystko co liczy się w życiu. Nie było nic bardziej doskonałego i piękniej-
szego niż miłość.
Wiedziała jednak, że chce żyć i mówić markizowi jak bardzo go kocha.
Na próżno próbowała znalezć słowa zdolne wyrazić przepełniające ją uniesienie. Usły-
szała jak drzwi do gabinetu otwierają się i zrozumiała, że to nadjechał wuj.
Pózniej markiz zaprowadził Aspazję do jej pokoju.
Chciała się rozejrzeć, ponieważ tyle było rzeczy, które pragnęła zobaczyć. Nie mogła
jednak myśleć o niczym, znajdując się w jego towarzystwie.
R
L
T
Wziął ją pod rękę i poprowadził po schodach. Dotyk jego palców sprawiał, że była w
stanie patrzeć tylko na niego. %7ładen mężczyzna nie mógłby być przystojniejszy i wspanialszy
niż on.
 Kocham cię! Kocham!  chciała powiedzieć. Pragnęła powtarzać to ciągle, ale oba-
wiała się wstydliwie, co wtedy sobie o niej pomyśli.
Przeszli szerokim korytarzem. Kiedy markiz otworzył drzwi, Aspazja uświadomiła sobie,
że znalezli się w pokoju, który stanowił część apartamentów państwa domu.
 Sypiały tutaj wszystkie markizy Thame  powiedział jej.
Aspazja ucieszyła się na widok Marty. Rozejrzała się wokół.
Pokój był piękny, miał ściany dekorowane na biało ze złotymi zdobieniami i kasetonami
w brokacie, błękitnym jak jej oczy.
Kiedy o tym pomyślała zobaczyła, że markiz uśmiecha się. Wiedziała, że znał jej myśli.
 Jest jakby stworzony dla ciebie  przyznał.  Lecz tak naprawdę zaprojektowany
był prawie sto lat temu.
 Jest piękny  wykrzyknęła Aspazja, patrząc na sufit z namalowanymi amorkami i
boginiami, w kolorach powtarzających barwy dywanu z Aubusson leżącego na podłodze.
Na jej policzkach pojawiły się rumieńce na widok łoża ze złotym baldachimem. Zwisały
z niego draperie z delikatnej koronki na błękitnym jedwabiu, zharmonizowanym z barwami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl