[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nad nimi. Decydowały się, co zrobić, kiedy był już daleko. Spotkał gryfa, który uciął so-
bie drzemkę, i kopnął go bezkarnie w nos. Stworzenie podniosło głowę, ale on był już
daleko. To dopiero zabawa!
Podróżował bardzo szybko, ale miał jeszcze spory kawałek drogi do pokonania. Za-
padała już noc, kiedy dotarł do szerokiego brzegu Jeziora Ogrów i Pszczół Wodnych.
W końcu działanie pigułki skończyło się i wracał do normalnej masy ciała. Teraz ża-
łował, że tak roztrwonił nadmiar energii. Mięśnie nóg i stóp były niezwykle zmęczone,
ponieważ nie podróżował w zwykły sposób. Im bardziej efekt pigułki się wyczerpywał,
tym gorzej się czuł; cały był obolały!
Rozejrzał się za jedzeniem i miejscem na nocleg, nie za blisko wody, ponieważ nie
lubił patrzeć na pływające w niej zielone gady. Czuł się teraz samotny; przywykł do to-
warzystwa i stwierdził, że już nie odpowiada mu samotność. W końcu usadowił się do
snu na drzewie. Nie było mu wygodnie, ale za to w miarę bezpiecznie. Mógł powiedzieć
 nie każdemu stworzeniu, ale musiał się zbudzić w odpowiednim momencie. Powinien
usłyszeć, gdyby coś próbowało w nocy wdrapać się na drzewo albo gdyby wylądowa-
ło na gałęzi.
* * *
Rano cały odrętwiały wykonał codzienne czynności, następnie zastanowił się nad
problemem wejścia do Zamku za Bramą. Problem polegał na tym, że był on pod wodą.
Jedyne dojście wiodło przez ogromny wir wodny, a nie miał do niego zaufania. Mógł
wziąć następną pigułkę, stać się bardziej rozrzedzony od wody i zejść w głąb, ale wtedy
nie mógłby, w środku, porozmawiać z mieszkańcami. A kiedy zakończy się działanie pi-
86
gułki, oni mogą nie zaakceptować sposobu jego wtargnięcia. Lepiej zakołatać do fronto-
wej bramy i być wpuszczonym legalnie. Gdzie jest ta frontowa brama?
Taak. Musiała przecież istnieć droga zaopatrzeniowa. Mówiło się, że demoniaki są
ludem wyspiarskim, którego mało obchodzą inne stworzenia. Musiały jednak wycho-
dzić po żywność, drewno i inne niezbędne rzeczy. Odszuka więc drogę zaopatrzeniową,
spotka kogoś i wyjaśni swoją misję. Ponieważ był spokrewniony z tymi ludzmi, powin-
ni poświęcić mu trochę uwagi.
Szedł wzdłuż brzegu, wypatrując uważnie śladów jakiejś aktywności. Jezioro było
ogromne, a spacer długi. Pszczoły wodne wyszły w jego kierunku, telepiąc się na swo-
ich tłustych, zielonych nóżkach. Ich zęby były nieszkodliwe, ale nie ufał im. Wolał wyco-
fać się do lasu i przeczekać, aż przestaną za nim lezć.
W końcu odkrył ślady jakiejś działalności. Był to obszar pielęgnowanych drzew,
co oznaczało, że ktoś o nie dbał. Były tu drzewa niebieskie, czerwone i pomarańczo-
we o pięknie dojrzewających owocach. Były też żółte, zielone i niebieskie krzewy jagód.
Rosły różnorodne odmiany drzew szarlotkowych i kocowych oraz wszystkich innych
artykułów rolnych, których potrzebowała społeczność ludzkich istot. Z całą pewnością
był w dobrym miejscu!
Zanim zdążył całkiem się co do tego upewnić, usłyszał głosy i wyszedł naprze-
ciw młodym kobietom zbierającym pantofelki z drzew butowych. Ubrane były w pro-
ste bluzki i spódnice, świadczące o tym, że zebrano je z innych drzew w innym czasie,
z asortymentu pastelowych kolorów. Włosy miały przewiązane dopasowanymi kolory-
stycznie chustkami.
Podszedł do nich.
 Przepraszam!  zawołał.  Szukam Zamku za Bramą.
 Aaaa! Jakiś człowiek!  krzyczały, zwracając uwagę innych. Potem zaczęły liczyć.
 Raz, dwa...
 Nie!  krzyknął, pojmując, na co się zanosi.
Demoniaki, w przeciwieństwie do pozostałych stworzeń, posiadały wspólny talent:
talent rzucania klątwy. Zmasowana klątwa mogła być niszcząca. Nawet pociski złego
humoru jego matki były dość grozne. Nie chciał zostać ugodzony przez kilka dziewcząt
działających wspólnie.
Jego  nie oczywiście powstrzymało je. Pogubiły się w liczeniu i nie próbowały go
przekląć. Nadal jednak nie ufały mu i cofnęły się.
 Niech pan nam nie robi krzywdy, sir! Jesteśmy tylko pracującymi dziewczynami
 wykrzyknęły.
 A ja jestem tylko podróżnikiem szukającym drogi do Zamku za Bramą.  Nie
wiem, jak się tam dostać.
 Czy na pewno jesteś nieszkodliwy?  zapytała jedna z nich.
87
 Zupełnie nieszkodliwy  zapewnił ją.
 Więc zabierzemy cię ze sobą, kiedy będziemy tam wracać  powiedziała.  Bę-
dziesz musiał jednak wytłumaczyć się władzom. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl