[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się wyprowadzili. Przez wiele lat gnębiły mnie wyrzuty sumienia. Nie śmiałam zaglądać do
szuflady, do której schowałam paczkę, tak bardzo było mi przykro, że nie dotrzymałam
słowa.
Erling pocieszył starowinkę:
- Stało się chyba najlepiej jak mogło, bo konsul Dahl z pewnością i tak
sprzeniewierzyłby podarek.
- Dziękuję za te miłe słowa, ale... Czy można uznać, że jej wysokość jest dorosła?
- Oczywiście! Tiril powinna już otrzymać pamiątkę po matce. O ile, rzecz jasna, wciąż
jÄ… pani ma.
- Ależ tak! Ach, jak bardzo się cieszę!
Pospieszyła do bocznej izdebki, skąd przyniosła nieduże zawiniątko. W spłowiały
aksamit zapakowano kilka przedmiotów.
Tiril spojrzała na nią pytająco.
- Czy mam to teraz otworzyć?
Ponaglali jÄ…, podnieceni.
Zaciekawiona jak dziecko, ale i nie bez strachu, Tiril rozwinęła aksamit.
- Och! - westchnęła Catherine.
Tiril trzymała w dłoniach kunsztowny naszyjnik z szafirów.
- Masz do niego za krótką szyję - zaopiniowała Catherine. - Daj mi przymierzyć,
zobaczymy, jak siÄ™ prezentuje.
Tiril posłusznie podała jej klejnot. Erling trochę protestował, lecz Catherine już
wkładała szafiry. Przy jej jasnych włosach i smukłej łabędziej szyi prezentowały się iście
królewsko.
- A teraz już go zdejmij. - Erling nie tracił czasu na zachwyty.
- Oczywiście - z żalem mruknęła Catherine.
- Masz tam coś jeszcze - podpowiedział Tiril Erling, wskazując na zawiniątko.
Matka Tiril najwidoczniej owego pamiętnego wieczoru nosiła szafirowy naszyjnik i
wiedziona nagłym odruchem zapakowała go w kawałek aksamitu. Drugi podarunek leżał
oddzielnie, w niedużej, pięknie haftowanej sakiewce.
33
- Pieniądze? - zastanawiała się Catherine.
- Niee. - Tiril z wahaniem obmacywała woreczek W końcu podała go Móriemu. -
Taka jestem zdenerwowana. Ty go otwórz!
Móri wziął sakiewkę i zaraz wypuścił ją z rąk z sykiem, , jakby się sparzył.
- Co się stało, Móri?
- Ty ją otwórz, Erlingu. Ja nie mogę.
Erling spojrzał nań ze zdziwieniem, ale rozluznił rzemyczki i wyjął z sakiewki
nieduży przedmiot, stanowiący jakby fragment czegoś większego.
Catherine poderwała się z okrzykiem.
- Co się stało? - czujnie spytał Móri.
- Przecież ja mam coś podobnego!
Móri przypatrywał się baronównie ze złowrogim spokojem.
- Tak przypuszczałem. Miałaś to w domu i zabrałaś ze sobą w podróż?
- Oczywiście! Zawsze leży w moim worku z czarnoksięskimi środkami. Zaraz wyjmę.
- Ale co to, na Boga, jest? - chciał wiedzieć Erling. - Dla mnie to tylko odłupany
kawałek kamienia.
- Poczekaj, aż zobaczysz moją część - rzekła Catherine. - Oto i ona.
Pokazała fragment kamiennej figurki, który zabrała ze skarbczyka Mai i Kai.
Twarz Móriego przypominała pośmiertną maskę, trudno było z niej cokolwiek
wyczytać. Przyglądał się, jak Catherine i Erling dopasowują kawałki.
Części wciąż brakowało, widać jednak było, że figurka przedstawia wykrzywionego w
uśmiechu demona.
Przez długą chwilę nikt nie mógł wydusić z siebie słowa. Nie potrafili zrozumieć, co
siÄ™ dzieje.
W końcu Móri złowieszczo spokojnym głosem zażądał:
- Najwyższy czas, Catherine, abyś opowiedziała nam, skąd masz swoją część.
Baronówna natychmiast się rozjaśniła. Odzyskała pewność siebie.
Teraz ona miała grać pierwsze skrzypce, tak jak powinno być zawsze.
Tiril, widząc radość na twarzy Catherine, sama się ucieszyła. Lubiła, kiedy wszystkim
dopisywał dobry humor.
Westchnęła szczęśliwa, że dane jest jej przebywać w towarzystwie wszystkich tych
wspaniałych ludzi.
Nikt już się nie smucił, a to dla niej było najważniejsze.
34
ROZDZIAA 5
Zapytali staruszkę, czy nie zakłócają jej spokoju już zbyt długo, ona jednak,
podniecona nadzwyczajną wizytą tak dostojnych gości, zaproponowała im herbatę w
filiżankach z cieniutkiej porcelany i z dumą podała przepyszne ciasteczka. Tak jak i oni,
ciekawa była dalszego rozwoju sytuacji. Nigdy nie zapomniała wydarzeń niezwykłej nocy na
zamku Akershus, wspomnienie dawnych lat pozostawało wciąż żywe.
Catherine bez oporów rozkoszowała się uwagą wszystkich, która skupiła się teraz
wyłącznie na niej.
OpowiedziaÅ‚a o latach spÄ™dzonych u staruszek w Rømskog, o czÅ‚owieku, który
 pozostawił po sobie ów niezwykły przedmiot, budzący taką grozę Móriego.
- Czego dowiedziałaś się o tym mężczyznie? - pytał Erling?
- Niewiele. Wiem tylko, że zmierzał do Szwecji, by odnalezć resztę tej figury diabła.
Kaja wspomniała nazwę jakiejś miejscowości, ale jej nie zapamiętałam, nie przypuszczałam,
że to może być ważne. Musiał być to jednak jakiś wysoko urodzony człowiek, staruszki
nazywały go  jegomościem .
- Twierdzisz jednak, że mimo wszystko go zabiły?
- Tylko na podstawie tego, co powiedziały:  Chyba tu zmarł . Chichotały przy tym
znaczÄ…co.
- Cóż za straszne zbrodniarki! - wykrzyknął z oburzeniem Erling.
- Nie gorsze niż większość ludzi - odparła Catherine wymijająco; sama wszak
położyła kres kilku istnieniom, wierząc oczywiście, że spełnia dobry uczynek. Zwróciła się do
Móriego. - To, co wyczuwałeś w moim domu i po drodze tutaj, to coś, co tak ci się nie
podobało... Chodziło o tę figurkę, prawda?
- Z całą pewnością.
- Uważasz więc, że jest zła?
- Tak. Trzeba jej się pozbyć. Drugiej części także - rzekł, zwracając się do akuszerki i
Tiril.
Tiril obracała w palcach swój kawałek.
- Istnieje więc jeszcze trzecia część. Ciekawe, gdzie jest?
Wzdrygnęła się i podała Erlingowi kamień.
- Pewnie już przed laty zapadła się pod ziemię - stwierdził Erling.
35
Móri na te słowa poczuł się nieswojo. Przywiodły mu na myśl księgi zła, które
spoczęły w ziemi. Nie miał ochoty wszczynać poszukiwań kolejnych przedmiotów
przesyconych złą mocą.
- Przypuszczam, że trzecia część znajduje się w Szwecji - bystrze zauważyła
Catherine. - Ponieważ tam właśnie zmierzał ów  jegomość .
Erling trzymał w rękach oba kawałki figurki. Jeszcze raz przyłożył je do siebie.
- Zobacz, Móri!
Przyjaciel cofnÄ…Å‚ siÄ™.
- Spójrz! Pomimo że kawałka brakuje, coś mnie w tym zastanawia - ciągnął Erling. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl