[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stał dwa kroki przed wpuszczoną w podłogę szyną, po której poruszały się wrota. Niemal
bezgłośnie pociągnął nosem i popatrzył na mnie pytająco. Znalazłem swoje puszki po piwie i do
jednej wrzuciłem niedopałek. Było tak cicho, że usłyszałem syk gasnącego w odrobinie piwa
żaru. Westchnąłem i spojrzałem w niebo.
Proszę połączyć się z najbliższą komendą policji i zawiadomić ich o znalezieniu ciała
w tym hangarze. Zamordowano chyba właściciela tego... gestem wskazałem otoczenie
...chłamu. Jeśli to konieczne dodałem połącz się z...
Nie trzeba przerwał mi. Ma pan wysoki priorytet u szefa. Już zawiadamiam.
Poszedłem do flyera tuż za nim i podczas gdy łączył się z komendą w Tondel, wypiłem
jeszcze puszkę piwa. Sądząc z głosu wydobywającego się z głośnika, ktoś w Tondel
niesamowicie ucieszył się z morderstwa. Ostry służbowy głos polecił nie ruszać się z miejsca,
niczego nie dotykać i w ogóle niczego nie robić. Pilot w połowie instrukcji wyłączył mikrofon
i popatrzył na mnie pytająco.
Prowincja. Wzruszyłem ramionami. Oni tu jeszcze ciągle oglądają filmy
z Bogartem.
Ma pan broń? zapytał. Może schować?
Nie trzeba wsiadłem do flyera i zatrzasnąłem drzwi.
Przekręciłem na maksimum represer zapadając w fotel. Obserwowałem niebo kilka minut
zanim nie pojawiła się na nim kropka, która szybko przekształciła się w policyjny flyer.
Mam nadzieję, że się rozpieprzą mruknął zawzięcie pilot.
Nie daj Boże powiedziałem. Wtedy oskarżą nas o utrudnianie czynności śledczych.
Obserwowaliśmy, jak flyer dość zgrabnie wylądował i wyskoczyli z niego trzej
mężczyzni. Zmigła zatrzymały się niemal natychmiast, ale silnik pracował na wolnych obrotach.
Trójka rozwinęła się w minityralierę. Najstarszy, demonstrując pogardę dla śmierci, podszedł
wprost do drzwi pilota, pozostali zajęli punkty strategiczne jeden stanął na wprost drzwi, drugi
zatrzymał się tuż przed dziobem. Pewnie miał za zadanie własną piersią zatrzymać startujący
flyer.
Dziwne, że nie zarzucili nam lassa na śmigła powiedziałem do pilota i otworzyłem
drzwi.
Proszę wysiąść zdecydowanie szczeknął dowódca drużyny.
Zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem i otworzyłem okno.
Aącz się z najbliższym posterunkiem i zawiadom, że napadła na nas trójka podejrzanych
osobników, podających się za policjantów.
Czekaj! wrzasnął, zanim pilot zdążył się poruszyć. Wyszarpnął z kieszeni odznakę
i gestem ponaglił pomocników. Błysnęły w słońcu jeszcze dwie blachy. %7łony musiały
popołudnia spędzać na polerowaniu tych atrybutów władzy. Detektyw John Hard warknął
nestor. To są sierżanci Finkel i Imeson.
Otworzyłem ponownie drzwi i wyskoczyłem na spłowiałą trawę. Wyjąłem licencję,
podałem mu. Zanim prostokącik wykonał drogę między moją kieszenią i jego dłonią, zdążył
nasunąć na gębę wyraz pogardy, który zmienił się w prawdziwą złość, gdy dojrzał A obok
mojego nazwiska.
Szczery pomocnik praworządności mruknął ironicznie.
Zrozumiałem, że nie da się z nim współpracować, Odwróciłem się do flyera i zapytałem:
Włączyłeś, jak cię prosiłem, nagrywanie rozmów?
Oczywiście, i transmisję, proszę pana służbiście potwierdził pilot. Jak tylko
podeszli. Sięgnął gdzieś i wychylając się podał mi spłaszczony krążek mikrofonu. Ma zasięg
pół kilometra poinformował mnie.
Wsunąłem krążek za bransoletkę zegarka i odwróciłem się do detektywa Harda.
Wyglądał, jakby siadając wbił sobie w odbyt kolec z lodu. Czekałem spokojnie.
Co tu... wychrypiał. Długą chwilę odchrząkiwał zaciskając mocno wargi.
Otrzymaliśmy meldunek o zabójstwie powiedział drżącym z wściekłości głosem. Patrząc mi
w oczy wyciągnął w bok dłoń z moją licencją i przywołał nią tego od dziobu.
Odpowiadać już teraz... zapytałem, patrząc na oddalającego się biegiem sierżanta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]