[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obserwują nas uważnie. Jesteśmy mieszczuchami, przyglądają się nam ciekawie i
podśmiewają się z nas. Ludzi z miasta widują bardzo rzadko, jesteśmy dla nich
niemal obcokrajowcami. Jeden psotnik krzyczy: Niech żyje Pakistan". Wszystkie
dzieci wybuchają śmiechem.
Nauczyciel ucisza podopiecznych, uczniowie, kołysząc się rytmicznie w przód i
w tył, znowu zaczynają powtarzać lekcję. Oddalamy się coraz bardziej, głosy dzieci
cichną. Doskonale wiemy, że w niektórych rejonach kotliny poczucie
eksterytorialnej więzi jest bardzo
silne. Niewiele się o tym mówi, mamy jednak świadomość, że jest jak
podziemne wstrząsy: coraz wyrazniejsze.
Wracamy do obozu. Siadamy w słońcu i obserwujemy schodzących z gór
koczowników. W środku dnia słońce piecze tak mocno, że z nosów zaczyna
schodzić nam skóra. Cyganki przynoszą rzadkie owoce i podobny do mozzarelli
miękki ser z bawolego mleka, który tylko one potrafią zrobić. Nieustraszone
piechurki pokonują urwiska i przemierzają strome zbocza wysokich gór.
Mieszkańców niżej położonych terenów zaopatrują również w dziko rosnące, i tylko
w najwyższych partiach gór, warzywa i grzyby. Nikt poza nimi nie wspina się tak
wysoko.
Nocą Pahalgam tonie w przerażającej ciszy. Nie ma tu energii elektrycznej, z
nadejściem nocy wszystko milknie, słychać tylko rwącą rzekę, a w nocy wydaje się
jeszcze potężniejsza, jeszcze bardziej majestatyczna. Cienie rzucane przez
płomienie ogniska i milczące góry zachęcają do budzących grozę opowieści.
Pewnego wieczoru Roxanna, której ojciec pracuje w departamencie leśnictwa,
opowiada straszną historię. Pradziadek Roxanny miał znajomego leśnika. Kolega
został oddelegowany do Kiśtwaru, miniaturowej dolinki czasem nazywanej Małym
Kaszmirem. Kiśtwar leży między Kaszmirem a Dzammu. W połowie drogi trzeba
ostro skręcić w lewo, by dotrzeć do doliny, gdzie nawet w powietrzu czuć siły
nadprzyrodzone. W Kiśtwarze rządzą kobiety. Królewski sposób poruszania się i
prowadzenia rozmowy całkowicie uzasadnia szczególną pozycję kobiet w tej
społeczności. W ościennych krajach mówi się, że Kaszmirki słyną z urody. W
Kaszmirze natomiast zachwycamy się pięknem kobiet z Kiśtwaru. Mówimy o
pięknie, chociaż w tym przypadku piękno z urodą nie ma nic wspólnego.
Podziwiamy niewiasty z Kiśtwaru głównie dlatego, że umieją rzucić urok, którego
nikr i nic nie zdoła odczynić.
Opowieść Roxanny mrozi krew w żyłach.
- Znajomy pradziadka pojechał objąć posadę w Kiśtwarze sam, bez rodziny. W
owych czasach podróż trwała miesiące, dlatego żona i małe dzieci zostały w domu w
Srinagarze. Zamieszkał w niewielkiej leśnej chacie. Gospodarstwo prowadziła mu
kobieta ze wsi. Początkowo nie zwracał na nią uwagi, wcale się jej nie przyglądał, aż
pewnego dnia spostrzegł, że jest niezwykle piękna. Od tego momentu z każdym
dniem wydawała mu się piękniejsza, w końcu się w niej
zakochał. Kobieta zamieszkała z nim w chacie. Myślał tylko o niej,
o rodzinie zapomniał zupełnie. Nie pojechał do domu nawet z krótką wizytą.
Zona podejrzewała, że jakaś niewiasta z Kiśtwaru rzuciła na niego urok. Udała się
po pomoc do świętego męża. Dostała amulet, który miała zawsze nosić przy sobie.
Miał wielką moc, na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Mężczyzna zaczął zle
się czuć, w nocy miewał koszmary, wreszcie ocknął się z zamroczenia. Postanowił
odwiedzić rodzinę. W domu, w otoczeniu żony, dzieci i rodziców doszedł do siebie,
otrząsnął z zauroczenia. Rozkoszował się ciepłem domowego ogniska, cieszył
opieką oddanej żony, zapomniał o kobiecie z Kiśtwaru, chociaż obiecał wrócić do
niej po miesiącu. Pracodawcę poprosił o przeniesienie i ze względu na stan zdrowia
pozwolono mu wrócić na poprzednie stanowisko w centrali.
Roxanna ma nas w garści. Historia przykuła uwagę wszystkich słuchaczek.
- Pewnego ranka wstając z łóżka, spojrzał w okno. Na gałęzi drzewa ujrzał ptaka
o niesamowitym upierzeniu. Ptak wyraznie się w niego wpatrywał. W lśniących
piórach odbijały się promienie słońca. Zwiatło oślepiło mężczyznę, z powrotem
upadł na łóżko. Spróbował znowu wstać, nie mógł, czuł się tak, jakby stracił władzę
w nogach. Ptak siedział na gałęzi, głowę lekko przekrzywił na bok. Zwidrującymi
oczami przykuł wzrok mężczyzny, tak że ten nie był w stanie ani odwrócić, ani
zamknąć oczu. Nie mógł spać, siedzieć, jeść ani stanąć na własnych nogach. Dzień
po dniu leżał na łóżku, wpatrując się w okno, i marniał w oczach. Rodzina
próbowała wszystkiego, ale specjalista nauk medycznych, jak też lekarz dusz
okazali się bezradni. Mężczyzna leżał jak sparaliżowany. Kiedy ktoś z rodziny
poszedł za jego wzrokiem i spojrzał w okno, nie dostrzegał niczego groznego.
Każdy widział tylko zwyczajnego ptaszka na gałęzi i chociaż ptak siedział cały czas
w tym samym miejscu, nikogo to nie zaniepokoiło. Po kilku tygodniach z
mężczyzny została tylko skóra i kości. Umarł, wpatrując się w ptaka. Był jak
skorupka, z której wyssano życie. Mężczyzna oddał ducha, a ptak w tej samej chwili
odfrunął.
- Czarownice! - mówi Roxanna o kobietach z Kiśtwaru, ale w jej głosie nie ma
nawet cienia potępienia. Prawie cała jej rodzina jest związana z departamentem
leśnictwa. Doskonale znają maleńką dolinę. - Mają niebieskie i zielone oczy. To
dzięki szmaragdom
i szafirom, które znajdują się w ich górach. Potrafią czynić cuda. Jeżeli czegoś
pragną, na pewno to osiągną.
Dziwne, ale nie pamiętam, żeby mężczyzni kiedykolwiek rozmawiali o
kobietach z Kiśtwaru. Czyżby bali się o nich mówić?
- Jak poznać, czy kobieta jest czarownicą? - pyta jedna ze słuchaczek.
- Popatrz na jej stopy. Jeśli są odwrócone, jest czarownicą. Uspokajamy się.
Teraz wiemy, jak je rozpoznać, i możemy się
przed nimi chronić.
- Ale pamiętajcie: jeśli będzie chciała, może was oszukać, spowoduje, że nie
dostrzeżecie niczego dziwnego w jej stopach. - Po tej uwadze znowu ogarnia nas
niepewność i strach.
- A co one robią?
- Rokrocznie organizują zawody, podczas których podrzucają w górę żywego
węża - wyjaśnia Roxanna. - Kiedy gad spadnie na ziemię, proszą, żeby ktoś rozciął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]