[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozciągnięty. Wyglądał na chorego, na pewno potrzebował lekarza. Jednak na jej uwagę
o sprowadzeniu pomocy uśmiechnął się tylko lekceważąco.
- Wystarczy mi szklanka wody - powiedział.
Cassie ruszyła więc na poszukiwanie kuchni.
W tej przedziwnej sytuacji dobrze było mieć cokolwiek konkretnego do zrobienia.
Kiedy wróciła z butelką wody mineralnej, Sandro wciąż leżał tam gdzie przedtem,
zdążył jednak pozbyć się krawata i marynarki; próbował nawet wstać, ale położył się z
powrotem.
Chciała zwalczyć w sobie niepokój, ale nie zdołała. Z westchnieniem usiadła przy
nim i położyła mu dłoń na czole, sprawdzając, czy nie ma gorączki.
R
L
T
- Jesteś chłodny - orzekła.
- Nigdy. - Uśmiechnął się drwiąco. - Jestem Włochem, a my jesteśmy zawsze
gorący.
- Bądz poważny. To może być jakiś wirus albo... - Cassie zmarszczyła brwi.
- Troszczysz się o mnie, cara? - zażartował cicho. - Jeśli będę dalej tak leżał, blady
i żałosny, to przestaniesz traktować mnie jak wroga i zgodzisz się wysłuchać, co mam ci
do powiedzenia?
- A ty jak myślisz, dlaczego tak się czujesz? - zapytała, ignorując jego żartobliwy
ton.
Ujął jej dłoń i popatrzył na nią swymi ciemnymi oczami, które miały jakąś
przepastną głębię. Widziała w nich małe złote plamki, dostrzegalne tylko z bardzo bliska.
Nadawały im wyraz tajemniczości i żywotności, co tworzyło dziwny kontrast z bladą
twarzą i stanem ogólnego wyczerpania.
Oczy Sandra znów ją urzekły, tak samo jak dawniej. Ten mężczyzna był
nieprzyzwoicie i niebezpiecznie przystojny, tak męski, że prawdopodobnie mało która
kobieta przeszłaby koło niego obojętnie. Od pierwszej chwili, gdy Cassie go poznała,
poddała się magnetycznej sile jego spojrzenia i teraz, jak widać, wciąż nie była na nią
odporna.
- Ponieważ... - zaczął cicho, odpowiadając na jej pytanie - miałem poważny
wypadek samochodowy, po którym przez trzy tygodnie byłem w śpiączce, a moja
pamięć wyeliminowała mniej więcej sześć tygodni mojego życia. Aż do dzisiaj. W
chwili gdy ujrzałem cię w tłumie, w restauracji, urywki wspomnień zaczęły wracać do
mnie w nagłych rozbłyskach. A teraz tak bardzo pragnę cię pocałować, że o mało nie
oszaleję...
To, co mówił, zupełnie oszołomiło Cassie. Zapomniała nawet, że wciąż trzyma w
ręku szklankę z wodą, i zalała sobie sukienkę.
- No i widzisz, co się stało! - krzyknęła. - Jak śmiesz opowiadać mi takie
kłamstwa?
Ostatniej części jego wypowiedzi jakby w ogóle nie przyjęła do wiadomości.
- Przestań mi wmawiać, że kłamię - rzekł wstając z sofy.
R
L
T
Tempo, w jakim odzyskiwał siły, normalny kolor skóry twarzy i energię, były za-
dziwiające. Zaprowadził Cassie do olbrzymiej, olśniewająco białej łazienki i rzucił jej
ręcznik, żeby się wytarła. Powoli zaczynała się uspokajać.
- To dlaczego opowiadasz mi takie rzeczy? - zapytała.
- Tylko pomyśl, jaki miałbym interes w tym, żeby tak zwariowaną historię wyssać
sobie z palca?
Właściwie miał rację, po co miałby to wymyślać?
- To znaczy, że naprawdę nie pamiętasz mnie... w ogóle?
Sandro ściągnął brwi.
- I tak, i nie. Można powiedzieć: pamiętam cię i nie pamiętam. - Temu
stwierdzeniu towarzyszył smętny uśmiech. - W moich nagłych rozbłyskach pamięci
odgrywasz główną rolę, Cassie Janus. Tak jakby ktoś nagle otworzył drzwi w mojej
głowie i zaraz je zamknął, zanim zdążyłem się dobrze przyjrzeć, co za nimi było.
Dwukrotnie doznałem takiego wstrząsu, jakby trafił mnie piorun. No i rzeczywiście,
padłem wtedy u twoich stóp jak martwy.
Wzdrygnęła się na tę wzmiankę.
Tłumaczył to dość prosto, a jednak nic w tej historii nie było proste. Pamiętał ją,
ale nie pamiętał. To był zupełnie zwariowany wieczór.
- Jak poważnie byłeś ranny? - zapytała, mimo woli poszukując na jego ciele śladów
tamtych obrażeń.
Obraz nieprzytomnego, zakrwawionego Sandra, leżącego we wraku samochodu,
był tak przerażający, że musiała się upewnić, czy wypadek nie pozostawił trwałych blizn.
Nic takiego jednak nie dostrzegła.
- A może chcesz, cara, żebym się rozebrał, wtedy będziesz mogła zbadać mnie
dokładniej? - usłyszała nagle.
R
L
T
ROZDZIAA PITY
Cassie oniemiała. On wcale nie żartował i nie mówił tego z ironią. Po chwili
dotarło do niej, że panuje między nimi dziwne napięcie. Napięcie erotyczne. A kiedy
spojrzała w oczy Sandra, dostrzegła w nich nieskrywane pożądanie.
Chciała powiedzieć coś, co przerwałoby tę sytuację i zażegnało niebezpieczeństwo,
ale nie mogła wyartykułować nic sensownego. Zaledwie parę minut temu powiedział jej,
że chciałby ją pocałować, a ona zlekceważyła to ostrzeżenie. Teraz natomiast czuła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl