[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przeczytałeś gazetę? - zapytała.
Widziała, że od obiadu nie mógł odzyskać spokoju. Coś go
bardzo poruszyło.
Już blisko dwa tygodnie starała się unikać kłopotliwych
sytuacji, kiedy Nick próbował zaciągnąć ją do łóżka. Mówiła, że
muszą skończyć powieść. Póki co, metoda się sprawdzała, choć
wymyślał najróżniejsze okazje, żeby mocją objąć czy pocałować.
Tego wieczora jednak wciąż chodził po domu, był bardzo nerwowy
i nie zgadzał się na żadne jej propozycje. Wcisnęła mu w końcu
numer  Chicago News .
- Przeczytałem wszystko poza ogłoszeniami - stwierdził
ponuro.
- Ach, tak... - Niełatwo przychodziło wymyślić kolejne zajęcie
przed nocą. - Może zagramy w słówka?
- Ostatnio przerwaliśmy, bo mówiłaś, że wpisuję
obsceniczne wyrazy.
Niezadowolenie nie znikało z jego twarzy.
- One były obsceniczne.
- Nieprawda. Zazdrościłaś mi, że wygrywam.
- Po prostu uważałam, że nie należało wciągać tematyki
seksu do gry.
- A cóż w tym złego?
- Nic. To znaczy, zależy kiedy. Zresztą zostawmy ten temat.
- Nie mogę, Kate. Rozejrzyj się!
Objął ją i przytulił mocno, nie ukrywając zainteresowania jej
piersiami. Odsunęła się nerwowo. Był natarczywy - przysunął się
bliżej, tak że czuła na policzku jego oddech. Dokoła pachniały
róże. Do ich woni dołączył się zapach wody kolońskiej Nicka...
- Spójrz na księżyc.
Wielka złota tarcza wisiała nad horyzontem, częściowo
przysłonięta koroną pobliskiego drzewa.
- Zliczny.
73
RS
-  Ach, ten maj z gorącymi, złotymi nocami... - wyszeptał jej
do ucha. - To Robert Browning.
- Ależ to nie maj! - zauważyła słabym głosem.
- Nie szkodzi.
Obejmował ją mocno. Kiedy Kate poruszyła się niespokojnie,
musnął delikatnie jej piersi.
- Skoro ten cytat ci się nie podoba, to może inaczej:  Ciesz
się życiem i pączkami róż. Wszystko, co masz, za chwilę stanie się
przeszłością... Robert Herrick, poznajesz?
- Nie, po co ta poezja? Podziwiam piękno przyrody bez
wierszy.
Delikatnie gładził jej piersi.
- Chwytaj dzień. Nie wiesz, że tak trzeba?
Wtulił twarz w jej włosy i odetchnął głęboko.
- Tak, ale...
- Dzień się skończył...
Obejmował jej pierś całą dłonią, czując, jak nabrzmiewa. W
skroniach Kate pulsowała krew. Dziwiła się, że on nie słyszy
uderzeń jej szalejącego serca.
- Proszę, Nick...
- Słyszałaś kiedyś stare hiszpańskie powiedzenie:
 Pocałunek bez łaskotania wąsami to jak jajko bez soli ?
Nie przestawał napierać na nią.
- Myślę, że nie...
Mocny uścisk Nicka pozbawiał ją oddechu. Czuła fale gorąca.
- Pocałuj mnie, Kate - prosił.
Kiedy rozchyliła wargi, ich oczy się spotkały. Podtrzymywał
ręką jej podbródek, drugą dłonią ujął pierś. Całował Kate coraz
mocniej i mocniej, wyraznie żądając czegoś.
Pocałunki... Lekki zapach wiosny i poobiedniej brandy...
Poświata księżyca, którą widziała mimo przymkniętych powiek.
Księżyca kochanków...
Zamarła nagle.
- Nick, nie możemy tak.
Odsunął się i wstał. Patrzył na nią z góry, był wściekły.
74
RS
- Zdaje się, że będę musiał pożegnać panią, pani Fairchild
- rzucił przez zaciśnięte zęby.
Odwrócił się na pięcie i zniknął w domu, zatrzaskując za
sobą drzwi. Ten odgłos długo jeszcze dudnił jej w uszach, gdy
siedziała na schodach, trzęsąc się z zimna w ciemnościach.
Kate pociągnęła nosem. Dziwny zapach. Wstała od stołu i
obeszła kuchnię. Sprawdzała, czy coś się nie pali. Elektryczny
ruszt był wyłączony, a pieca nie używała. Czyżby dzbanek z
kawą?
Stała niezdecydowana, gdy do kuchni wszedł Nick z cygarem
w ustach. Przyglądała mu się zaskoczona.
- Nie wiedziałam, że palisz. Nie mówiłeś.
- Rzuciłem pięć lat temu.
Zakryła ręką usta, by ukryć uśmiech.
- To po co zaczynasz znowu? Przecież to nie takie proste
pozbyć się nałogu. Nie rozumiem.
Udał zdziwienie.
- Skąd ta nagła troska? Potrzebuję czegoś mocnego.
Najchętniej butelki whisky do lunchu.
- Chcesz, żebym czuła się winna?
Rozgniótł cygaro na spodku.
- Niebiosa nie pozwoliły, abyś czuła cokolwiek!
- To tyle na dzisiaj - oświadczył Nick po południu, odsunął
się od biurka i wstał.
- Ale jest dopiero trzecia! - zaprotestowała. - Pracujemy
zawsze co najmniej do czwartej.
- No cóż, dzisiaj nie mogę. Muszę wyjść stąd, zrobić sobie
przerwę. A tak przy okazji, jakich perfum użyłaś dzisiaj?
- Ten sam zapach co zawsze. Dlaczego pytasz?
- Jest jakiś taki...
Wzruszył niecierpliwie ramionami.
Patrzyła na jego plecy, póki nie zamknęły się za nimi drzwi.
Pokręciła głową i umocowała w maszynie kolejną czystą kartkę.
75
RS
Przez piętnaście minut nie uderzyła ani razu w klawisze.
Rozkojarzona zupełnie, podniosła się, przeciągnęła i wyszła do
holu.
Przez zamknięte drzwi dobiegał powtarzający się rytmicznie,
głuchy dzwięk. Otworzyła je ostrożnie i wyjrzała.
Nick zdążył przyciągnąć stos belek spod ściany i właśnie je
rąbał. Porąbane drewno rzucał w stronę schowka. Na czoło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl