[ Pobierz całość w formacie PDF ]

G'dy Ewa była jeszcze dzieckiem, Irena zaś jako
młoda asystentka matki pracowała i przebywała z nią
ciągle, posiłki przy cię\kim, okrągłym stole w jadalni
zmieniały się nieraz w rodzaj posiedzeń naukowych.
Terminy techniczne, co chwila obijające się o uszy Ewy,
wywoływały w jej umyśle komentarze raczej osobliwe.
Specjalnie lubiła słuchać formułek algebraicznych, w
których występowały: BB  prim" i BB  kwadrat" (BB' i
BB2). Urocze doprawdy muszą być te nieznośne bobasy,
skoro " matka i siostra tak często je wspominają... Tylko
98
dlaczego jeden z nich jest  kwadratowy"? No,
a z jakich znów przywilejów korzysta ten  prim"?*...
Na szczęście istnieją wakacje, w czasie których
jednoczy je wielka czułość, jaką obie siostry \ywią
dla matki, dla tej, którą obie zawsze nazywają
 słodką Me".
Szczęśliwe wakacje w Larcouest, które Maria i
jej córki spędzają jak przyjaciółki połączone
wspólnym zamiłowaniem do ró\nego rodzaju sportów,
jazdy na rowerze, długich marszów, pływania.
Larcouest to mała wioska w pobli\u Ploubazlanec w
Bretanii, nad kanałem La Manche, gdzie jeszcze w
1895 dwóch przyjaciół Marii, historyk Charles
Seignobos i biolog Louis Lapicąue nabyli dom
2wany Taschen-Yihan. Z czasem i inni profesorowie
Sorbony poszli za ich przykładem i zaczęli nabywać
tam domy, w których spędzali wakacje. Ka\dego
lata mo\na było tu spotkać fizyków Charles Mauraina
i Jean Perrina wraz z ich rodzinami oraz matematyka
Emila Borela z \oną. Maria Curie początkowo
wynajmowała tu dom dla siebie, a potem zbudowała
sobie własny. Miejscem stałych zbiórek pozostał
jednak Taschen, dom Charles Sei-gnebosa, zwanego
 kapitanem", bo był właścicielem jachtu  Eglantyna".
W rzeczywistości i dom, i jacht  kapitana" nale\ały do
całej tej gromadki, której świetnie odpowiadały
pierwotne warunki \ycia w Larcouest oraz wzajemna
przyjazń.
Wspomnienie Marii Curie, pływającej przy Roch
Vras, w głębokiej, cudownie przezroczystej wodzie,
jest jednym z najbardziej uroczych mych wspomnień o
matce. Nie umie ona crawla ani trudgena, które są
ulubionymi  stylami" jej córek i w ogóle młodego
pokolenia z Larcouest, lecz  wyćwiczona
metodycznie przez Irenę i Ewę  płynie doskonałą
 \abką", niezwykle wytworną dzięki swej wrodzonej
harmonii i elegancji ruchów. Patrząc na nią, zapomina
się o siwych włosach pod czepkiem, o zmarszczkach
na twarzy, lecz widzi się tylko i podziwia
* Ewa Curie, Maria Curie, przekł. H. Szyllerowej,
Warszawa 1958, str. 324.
7*
zręczność jej szczupłego, gibkiego ciała, jej śliczne
białe ramiona o \ywych, niemal dziewczęcych ge-
stach.
Maria Curie jest ogromnie dumna z tej swojej
zwinności i swoich talentów pływackich. Skryte
współzawodnictwo sportowe istnieje pomiędzy nią a
jej kolegami z Sorbony. Uwa\nie obserwuje Maria ich
 wyczyny" w małej zatoczce koło Roch Vras,
przygląda się krytycznie, czy płyną daleko i czy pra-
widłowo się posuwają, czy te\ tylko będą usiłowali
rozpaczliwymi ruchami rąk i nóg utrzymać się na
wodzie... Bezstronnie, ale i bezlitośnie ocenia prze-
bytą przez nich przestrzeń i, nigdy wprawdzie nie
proponując otwarcie zawodów, stara się po cichu
pobić ka\dy ich rekord szybkości i odległości. Córki
są nie tylko jej nauczycielkami, lecz i powiernicami:
 Zdaje mi się, \e pływam nawet lepiej ni\ Bo-rel
 powiada.
 Ach, naturalnie, Me. To nawet się nie da porów-
nać.
 Jean Perrin osiągnął dzisiaj bardzo ładny sukces.
Ale wczoraj ja byłam od niego dalej, pamiętasz?
 Widziałam cię, płynęłaś doskonale. Zrobiłaś
ogromne postępy od zeszłego lata!
Maria uwielbia te komplementy i wie, \e są szczere.
Jest ona bowiem istotnie  mając przeszło pięć-
dziesiąt lat  jedną z najlepszych pływaczek swego
pokolenia..,
Wieczorem, po obiedzie, pani Curie owija się w
wielką, odwieczną, włochatą pelerynę i wędruje po
drogach-bezdro\ach, pod rękę z córkami. Dokąd?
Naturalnie znów do  Taschen", zawsze do  Taschen".
Po raz trzeci w ciągu dnia zgromadzą się wszyscy w
obszernym wspólnym pokoju. ...Kiedy zaś w tym
domu, zewsząd oświetlonym lampionami, odbywał się
bal  razem bawili się i tańczyli państwo i słu\ba,
członkowie Akademii i córki miejscowych chłopów,
bretońscy marynarze i pary\anki.
Matka moja przypatrywała się w milczeniu tym
zabawom. Jej znajoma, dobrze wiedząc, jaka jest
 słaba strona" tej nieśmiałej, trzymającej się na
uboczu, pozornie surowej kobiety, nigdy nie omiesz-
kała jej szepnąć, \e oto Irena dobrze tańczy, Ewa zaś
ma ładną suknię. I wtedy na zmęczonej twarzy Marii
wykwitał nagle cudowny, naiwny uśmiech dumy.*
* Tam\e, str. 292, 296.
Tak więc córki przysparzały Marii Curie wiele
radości. Ewa wprawdzie nie pracowała, jak Irenar
wspólnie z matką w laboratorium, była jednak
czułą jej towarzyszką, zawsze z niecierpliwością
oczekującą powrotu pani Curie do domu. Po za-
mą\pójściu Ireny Maria dzieli się z Ewą wra\e-
niami z laboratorium, ale rozmowy nie
ograniczają się do tego jedynego tematu. Maria
obdarzona jest tak wielu zdolnościami, odznacza
się tak rozległą kulturą, \e Ewa mo\e z nią
rozmawiać o wszystkim, co ją pasjonuje, o
muzyce, poezji, teatrze... Zadaniem Ewy jest
zaopatrywanie matki w lekturę wieczorną, kiedy
Maria odczuwa potrzebę odpoczynku, odwrócenia
uwagi od spraw nauki. Ewę zachwyca u matki nie
tylko geniusz uczonej, ale szlachetność
charakteru, uroda i wdzięk, o które to zalety pani
Curie sama siebie nawet nfe podejrzewała. Ewie,
odznaczającej się doskonałym smakiem, z rzadka
tylko udaje się namówić matkę, \eby wyrzekła się
swych prostych sukien o jakby wypłowiałych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl