[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spojrzenia w okno. Tam, za dolną
szybą zobaczyłem twarz, która
się na mnie gapiła... Sir, ale
jaka twarz, pewnie będzie mi się
śniła po nocach...
- No, no, Walters. Policjant
nie opowiada takich rzeczy.
- Wiem, sir, ale przyznaję, że
mnie przeraziła. Nie była czarna
ani biała, sir. Miała taki
szarobury kolor, jak niektóre
tynki. I była dwa razy większa
od pańskiej, sir. Wielkie,
wytrzeszczone oczy i ostre zęby,
jak u dzikiego zwierza. Mówię
panu, sir, że nie mogłem się
ruszyć dopóki nie zniknęła.
Wybiegłem na zewnątrz, ale,
dzięki Bogu, nie było nikogo.
Gdybym nie wiedział, że
jesteście dobrym policjantem
Walters, porozmawialibyśmy
inaczej. Tak, zapamiętajcie
sobie na przyszłość, że choćby
nawet to był diabeł we własnej
osobie, policjant na służbie nie
ma prawa dziękować Bogu, że go
ten stwór nie złapał. Jeżeli
już, powinno być odwrotnie. Mam
tylko nadzieję, że się wam to
wszystko nie przyśniło?
- MOżna to łatwo sprawdzić -
wtrącił się Holmes, zapalając
kieszonkową latarkę i zabierając
się do oglądania trawy przed
domem. - Tak... według mnie
buty numer dwanaście. Jeśli był
proporcjonalnie zbudowany, to
sądząc po rozmiarze stóp, musiał
być prawdziwym olbrzymem.
- Co się z nim stało?
- Przedarł się przez krzaki,
zmierzając ku drodze.
- No cóż - twarz inspektora
spoważniała - kimkolwiek by był
i czegokolwiek by tu szukał,
teraz go nie ma, a my mamy
ważniejsze problemy. Jeśli pan
pozwoli, panie Holmes,
oprowadzę panów po domu.
W sypialniach i salonach
niczego nie znalezliśmy mimo
dokładnych poszukiwań.
Najwidoczniej mieszkańcy
niewiele lub nic ze sobą nie
przynieśli, zwłaszcza że
wynajęli dom razem z meblami i
całym wyposażeniem, aż do
drobiazgów.
Znalezliśmy odzież ze znakami
Marx and Co. High Holborn.
Telegraficzne sprawdzenie
wykazało, że nie wiedzą tam o
swoim kliencie niczego, poza
faktem, że płaci zawsze gotówką,
bez zwłoki ani innych
niedogodności. Parę drobiazgów,
kilka fajek i książek, z czego
dwie po hiszpańsku, stary
rewolwer na oddzielne spłonki i
gitara - to było wszystko, co
mogliśmy uznać za rzeczy
osobiste.
- Ogólnie mówiąc, nic -
oznajmił Baynes ze świecą w
dłoni, gdy Sherlock obejrzał
ostatni pokój. - Ale zapraszam
do kuchni.
Było to ciemne i wysoko
sklepione pomieszczenie na
tyłach domu. W jednym z jego
rogów spoczywał materac,
najprawdopodobniej służący
kucharzowi za łóżko. Na stole
piętrzył się stos brudnych
talerzy i na wpół opróżnionych
półmisków, będących
pozostałością po wczorajszej
kolacji.
- Proszę spojrzeć - Baynes
oświetlił kąt izby. - Co pan o
tym sądzi?
Na niewielkim stoliku stało
coś tak pomarszczonego i
zapadniętego w sobie, że trudno
było określić, czym mogłoby być.
Z pewnością dało się jedynie
powiedzieć, że było czarne i
skóropodobne, oraz że
przypominało karłowatą ludzką
postać, przepasaną podwójnym
sznurem białych muszli. Z
początku sądziłem, że to
zmumifikowane dziecko
murzyńskie, potem, że rzadki
gatunek małpy. W końcu nie
wiedziałem, czy to człowiek, czy
zwierzę.
- Rzeczywiście, bardzo
interesujące - Holmes przyglądał
się dłuższą chwilę tej
osobliwości. - Jeszcze coś?
Baynes w milczeniu zaprowadził
nas do zlewu i uniósł świecę -
wewnątrz leżały kończyny i
korpus jakiegoś białego ptaka,
poszarpane na sztuki i to przed
obraniem.
- Biały kogut - mruknął mój
towarzysz wskazując na leżącą na
spodzie głowę. - To naprawdę
ciekawa sprawa.
Największą niespodziankę
inspektor zostawił jednak na
koniec. Pod zlewem stała cynkowa
wanienka pełna krwi, a na stole
talerz z odłamkami spalonych
kości.
- Coś zabito i spalono. Kości
wygrzebaliśmy z ognia. Lekarz,
który tu był rano twierdzi, że
nie są to szczątki ludzkie -
poinformował nas po pokazaniu
obu znalezisk.
Sherlock Holmes zatarł
radośnie ręce.
- Muszę panu pogratulować. To
nader interesująca i pouczająca
sprawa. Okoliczności, jeśli się
pan nie obrazi, znacznie
przewyższają możliwości, jakie
zwykle reprezentują lokalni
przedstawiciele prawa. W tym
jednak przypadku reguła ta, jak
sądzę, została złamana.
Oczy inspektora po tej uwadze
błysnęły z zadowolenia.
- Ma pan rację, panie Holmes, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl