[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pragnienie, żeby odwrócić się do niego, zbliżyć się do miejsca, w którym siedzi, objąć go i
poczuć jego wargi na swoich. Było to fantastyczne uczucie, doznawała od tego zawrotu
głowy tak silnego, że aż dech jej zaparło. Pocałunek powinien być delikatny, myślała, a
91
zarazem silny, pełen czułości, długotrwały. Naprawdę zakręciło jej się w głowie i spostrzegła,
że kurczowo zaciska ręce na krawędzi skrzynki, aż jej palce zbielały.
Cóż to za niezwykłe prądy kryją się w człowieku, myślała wstrząśnięta. Potężne uczucia
czają się w największej głębi duszy i tylko czekają, żeby wybuchnąć, nie pytając, czy sobie
tego życzymy, czy nie. Trwają w nas niczym nieznane zródła ukryte w ziemi.
O Boże, żeby tylko on nie zauważył, co się ze mną dzieje, żeby nie domyślił się, jaka
tęsknota pcha mnie ku niemu! Bo co by sobie wtedy pomyślał? On, który wyrzucił za drzwi
Lisen Brandt!
Mimo wszystko nie jestem chyba taka bezwstydna jak tamta.
Nagle stwierdziła, że Kol jej się przygląda. I że chyba trwa to już jakiś czas. Nie mogła
spojrzeć mu w oczy, zdołała tylko zmusić ręce i głos do jako tako normalnego
funkcjonowania i rzekła z udaną swobodą:
- Och, jak się cieszę, że dzieci to obejrzą!
Głos jednak nie bardzo był jej posłuszny. Brzmiał ochryple i skrzekliwie jak głos zle
naciągniętej struny skrzypiec.
Kol skupiał całą uwagę na figurkach.
- To okropne, że musiałem być w tej przeklętej kopalni akurat w niedzielę. Mógłbym ci tyle
pokazać. Tyle różnych tajemniczych rzeczy na wrzosowiskach i na brzegu. A właściwie to co
ty tam, do diabła, robiłaś?
W jego głosie słychać było złość.
Anna Maria ustawiając figurki powiedziała wykrętnie:
- Och, chciałam tylko postać chwilę na brzegu i poczuć atmosferę wieczności, jaka zawsze
panuje nad wzburzonym morzem. Czas i przestrzeń przestają w takim miejscu istnieć,
zwłaszcza zimą, kiedy wszystko jest jak wymarłe. Chciałam połazić po brzegu, czuć wiatr,
widzieć morze i wrzosowiska, wtopić się w surową przyrodę. Człowiek może wtedy spojrzeć
w głąb Kosmosu. Czy mówię głupstwa?
- Nie, oczywiście, że nie. Pogłębiasz tylko przepaść jeszcze bardziej.
- Co chciałeś przez to powiedzieć?
Odwrócił się ku niej gwałtownie:
- To, że używasz takich mądrych słów. Wiadomo wtedy, skąd pochodzisz. Z dobrej,
wykształconej rodziny.
92
- Ale moja rodzina wcale nie jest taka dobra. Jest to rodzina w najwyższym stopniu
mieszana, margrabiowie, chłopi, czarownicy, wszystko co chcesz. %7łebyś wiedział, kogo w tej
rodzinie nie było!
- I jesteś też bogata.
- Kiedyś chyba będę.
- Nie wątpię w to. Adrian Brandt chce się przecież z tobą ożenić.
- Kto tak powiedział?
- Adrian Brandt.
Anna Maria ukryła twarz w dłoniach.
- Dlaczego w tej wsi tyle się ciągle gada? I dlaczego ta rodzina nie może uznać, że jeśli ktoś
mówi nie, to to znaczy nie?
Odwrócił się gwałtownie w jej stronę.
- Więc ty mu odmówiłaś?
- Akurat nie o tym w tej chwili myślałam. Chodziło mi o jego rodzinę. Kol, oni mi wciąż
wciskają różne prezenty, a ja nie mam prawa odmawiać, bo czują się wtedy tacy
rozczarowani i zranieni, nie wiem, co robić.
Kiwał głową na znak, że rozumie.
- Ale co powiedziałaś Adrianowi?
- Och, drogi przyjacielu, nie chcę powtarzać prywatnych rozmów. Ale jeśli o mnie chodzi, to
małżeństwo w ogóle nie może być brane pod uwagę i Adrian o tym wie.
Kol absolutnie chciał wiedzieć, dlaczego Anna Maria nie może wyjść za mąż, musiała więc
jeszcze raz opowiedzieć o przekleństwie ciążącym na Ludziach Lodu, o potworach, jakie w
tej rodzinie przychodzą na świat, i o kobietach, które płacą za to życiem. Tym razem jednak
zakończyła inaczej:
- Ale ja nie wierzę, że jakaś kobieta, która naprawdę kocha mężczyznę, mogłaby nie chcieć
urodzić mu dziecka. W każdym razie nie ze strachu o własne bezpieczeństwo. Miłość jest
silniejsza od strachu - powiedziała ze świeżo nabytą pewnością siebie.
Kol spoglądał na nią z góry, a gdy podniosła głowę i napotkała jego wzrok, zdawało jej się,
że widzi na jego wargach delikatny uśmieszek. Jakby chciał pieszczotliwie musnąć jej
policzek, takie miała uczucie. Ale, oczywiście, niczego takiego nie zrobił.
93
- Zresztą Adrian był w znakomitym humorze - dodała. - Na ogół jest w nim coś tragicznego,
coś, co go dręczy.
- Nic dziwnego, że jest zadowolony - powiedział Kol z przekąsem. - Bank dał mu kolejną
pożyczkę, więc będzie mógł jeszcze przez jakiś czas prowadzić te swoje beznadziejne
poszukiwania złota. Ale mnie to nie obchodzi, a poza tym dzięki temu ci nieszczęśni górnicy
będą jeszcze przez parę miesięcy mieli z czego żyć.
Anna Maria wstała, bo właściwie nie było już powodu, dla którego mieliby jeszcze zostać w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl