[ Pobierz całość w formacie PDF ]
minać to wydarzenie.
- Są bardzo zadowolone - przyznała Polly.
- Nie wymiguj się - upomniała go Helen. - Przemówienie.
- Nie ma potrzeby - z uśmiechem odparł Alex. - Jesteśmy razem, pobraliśmy
się, jesteśmy szczęśliwi.
- Czy jako ojciec panny młodej mógłbym coś powiedzieć? - wtrącił nieśmiało
Stuart. - Znalazłem to błogosławieństwo w internecie. Przepraszam, że pochodzi od
Apaczów, a nie od Rzymian, ale jest piękne.
- Mów, tato - poprosiła Isobel.
Stuart wstał, wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki kartkę, rozłożył ją i
spojrzał czule na Isobel. Stare indiańskie błogosławieństwo rozbrzmiało w an-
tycznych murach:
Niech słońce przynosi wam szczęście każdego dnia,
Niech księżyc da wam nocą odpoczynek,
Niech deszcz obmyje wasze zmartwienia,
A wiatr tchnie w wasze życie nową siłę.
Przez wszystkie dni życia
Idzcie przez świat cicho, poznając jego piękno.
S
R
Nigdy już nie poczujecie deszczu,
Bowiem nawzajem będziecie sobie schronieniem.
Nigdy już nie poczujecie chłodu,
Bowiem nawzajem będziecie sobie ciepłem.
Nigdy już nie odczujecie samotności,
Bowiem nawzajem będziecie sobie towarzyszami.
Choć jesteście dwoma ciałami,
Przed Wami tylko jedno życie.
Udajcie się teraz do swojego domostwa
I wkroczcie w dni waszej jedności.
Oby wasze życie na ziemi było dobre i długie.
Wszyscy zaczęli klaskać. Isobel ze ściśniętym gardłem spojrzała na Aleksa.
- Dziękujemy, Stuart - powiedział wzruszony pan młody.
- Nie umiem tak pięknie przemawiać jak Stuart - oświadczył ojciec Aleksa,
Tom, wstając z krzesła.
- Dlatego powiem krótko. Witaj w naszej rodzinie, Isobel. Choć zawsze byłaś
po trosze Richardsonówną, jesteśmy szczęśliwi, że wreszcie stałaś się prawdziwą
panią Richardson, i pozostałaś jak zawsze naszą kochaną Bel. Obojgu wam życzę
szczęścia. Wznieśmy wszyscy toast za państwa młodych.
- Za Bel i Aleksa! - rozległy się okrzyki.
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
- Skoro nasi ojcowie wygłosili tak piękne mowy, to może ja też powiem kilka
słów - oświadczył Alex. - Chcę wam podziękować za przybycie, za towarzyszenie
nam w tym wyjątkowym dniu i za całą waszą pomoc, szczególnie ze strony na-
szych mam i Saskii. Wiem, że państwo młodzi powinni wręczyć prezenty rodzi-
com, ale nienawidzę dawać prezentów publicznie, więc nasze wyrazy wdzięczności
będą czekać na was w hotelach. Kolejka jest dla chłopców. - Zwrócił się do swoich
średnich sióstr. - Powinno być wystarczająco dużo torów i taboru, żeby dla każdego
był z tego przyzwoity zestaw.
- Alex, to takie miłe z twojej strony. Dziękuję - powiedziała Polly.
- A ponieważ wszyscy wstaliśmy bardzo wcześnie, proponuję się zdrzemnąć
przed weselem. Oczywiście możecie pozostać tutaj, ja jednak chciałbym spędzić
nieco czasu sam na sam z żoną.
- Sam na sam. Tak, wiadomo i stwierdziła znacząco Saskia.
- Nie powiedziałem noc poślubna" - ze śmiechem odparł Alex. - Zdrowie
was wszystkich. Mamy z Bel najwspanialszą rodzinę na świecie.
- Czaruś. - Saskia próbowała się przekomarzać, ale miała łzy w oczach.
Isobel wzruszenie odebrało głos. Alex porozmawiał chwilę z szefem sali i
wymknął się z panną młodą do ogrodu. Znalazł cichy stolik pod drzewem.
- A teraz będzie bardzo angielski punkt programu. Herbata w ogrodzie.
- Nie mam nic przeciwko. Idealnie wszystko urządziłeś. - Była naprawdę ura-
dowana. Ten ślub tak bardzo różnił się od poprzedniego, nawet nie było co porów-
nywać. - I obrączki są piękne. - Były złote z paskiem platyny pośrodku.
- Cieszę się, że ci się podoba.
- Czy coś przede mną ukrywasz?
- Nic takiego, Bel. Prześlicznie ci w tej sukni, szczególnie z pomarańczowym
welonem.
S
R
- Wiesz, że to szal. Ty też wyglądasz wspaniale. Nie lubiłeś garniturów.
- Nie lubię, ale skoro nie chciałaś togi... - Pogłaskał ją po podbródku. - Myśla-
łem, czy nie wziąć cię po południu do spa, ale to zabójstwo dla twojej fryzury i ma-
kijażu, a przed nami długi wieczór.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]