[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cieniu materaca, bomby opadały na wyspę. Jej wyspę.
Myśliwce wyszły z nurkowania i Riss zadrżała. Na
ich kadłubach nie było widać żadnych oznaczeń, ani nawet
numerów taktycznych. Kadłuby pokrywała jednolita
matowa czerń powłoki antyradarowej.
Chwilę potem bomby eksplodowały, wyrzucając w
powietrze masę drzew i szczątków tego, co było jej
domem.
Maszyny zawróciły do następnego ataku. Riss nie
wiedziała, czy wybiec na ląd, czy jednak pozostać w
wodzie, która o wiele silniej przenosiła każdą falę
uderzeniową.
Ostatecznie pozostała, bomby zaś przemieszały
126
tylko gruzowisko jej posiadłości.
Przy trzecim nalocie oba myśliwce skąpały wyspę w
ogniu działek. Potem przeszły na wznoszenie i na pełnym
ciągu wyrwały w przestrzeń kosmiczną.
Riss bezwiednie wdrapała się na materac i stanęła na
nim, obrzucając intruzów wyzwiskami, aż całkiem zniknęli
w błękicie.
Na wyspie rosły płomienie, w górę unosił się słup
czarnego dymu.
M chel poczuła spływające po twarzy łzy. Wiedziała
dobrze, że to nie była żadna pomyłka. Wiedziała też, kto
stał za tym atakiem.
Cerberus. Któż by inny.
Dranie nie zostawią jej w spokoju, póki...
Nie pozwoliła sobie na dokończenie tego zdania.
Przez głowę przebiegł jej czterowiersz napisany
dawno temu przez pewnego wyrzutka żyjącego na starej
Ziemi:
Długie lata ciężko tyrałem dla chleba,
Bogactw. Honoru, nie kpiny.
Ale za długo waszą paszą moja bieda,
Pięknowłose sukinsyny...
Miałeś, kurwa, rację... powiedziała głośno.
Skoro nie chcą zostawić jej w spokoju, trzeba się
nimi zająć.
Zanurkowała z materaca i popłynęła do brzegu,
zastanawiając się, czy jej mały ślizgacz przetrwał atak. A
jak nie ślizgacz, to czy został jej chociaż jeden sprawny
komunikator, aby mogła załatwić sobie transport do miasta
i dalej, do portu kosmicznego.
127
Jasmine King pewnie trochę się zdziwi.
Mimochodem Riss próbowała sobie ciągle
przypomnieć, co stało się z tamtym wyrzutkiem od wiersza.
Czy został powieszony, utopiony, poćwiartowany czy
zastrzelony...
Tak czy owak na pewno nie spotkało go nic
przyjemnego.
128
20
Ku powszechnemu zdumieniu to Goodnight
pierwszy zaczął przywoływać do porządku rozbawione
ponownym spotkaniem towarzystwo.
Cała piątka zdołała przemknąć na Trimalchiona IV,
pewien przyjaciel Riss przewiózł ich do centrum
konferencyjnego na jednym z księżyców planety.
Dobra, dobra, ochłońcie może trochę. Wszyscy się
cieszymy, miło nam, i tak dalej. Nalejcie sobie, siądzcie i
spróbujmy wykombinować, co robimy dalej.
I czy cokolwiek dodała Riss.
Posłuchali. Grok przedstawił sytuację na Alsaoudzie
oraz jego wspólną z King opinię, że wielka korporacja
ochroniarska musi mieć jakiś dodatkowy powód, aby
pakować się w awanturę w tym układzie. Gdy skończył,
spojrzał na Riss.
Następny krok należy chyba do ciebie, M chel.
Riss prawie się uśmiechnęła.
Po pierwsze, wszyscy zgodnie chcemy dołożyć
Cerberusowi. Zgadza się?
Nie wiem, czy to dobre postawienie sprawy
powiedział Goodnight. Pytanie brzmi raczej, czy mamy
jakiekolwiek szanse w starciu z Cerberusem.
Przepraszam, Chas mruknęła Riss. Chyba za
głęboko w to weszłam. Spróbujmy odpowiedzieć na
pytanie Goodnighta. Moja odpowiedz brzmi: a czy mamy
wybór? Sądzę, że ja nie mam żadnego. Wzięłam swoje
zabawki i zajmowałam się spokojnie własnymi sprawami,
gdy dranie zniszczyli mi dom. Jestem pewna, że nie
129
zostawią mnie w spokoju, dopóki nie osiądę na roli i nie
poślubię chłopa od pługa. Albo jakoś tak. Bylebym tylko
zeszła wszystkim z oczu.
To jeden głos odezwała się Jasmine. Czy mogę
mówić w imieniu nas obojga, Grok?
Możesz.
Nas nic nie spotkało i wydawałoby się, że możemy
dalej prowadzić nasz nowy interes, ale z drugiej strony nie
trafiliśmy jak dotąd na Cerberusa i nie wiemy, czy ma nas
na swojej liście ludzi do...
Udupienia dokończył Goodnight.
Tak zgodziła się King.
Może i nie mają odezwał się Grok. Ale biorąc
pod uwagę dwa, a może trzy zaistniałe przypadki, czy
warto iść dalej przez życie, oglądając się ciągle przez
ramię? Zakładając oczywiście, że można tak wykręcić
głowę, bo moja rasa tego nie potrafi...
Wstrzymajcie się z oddaniem głosu poprosił von
Baldur. Ja jestem stanowczo na tak, co daje już dwa
punkty. Cerberus zaatakował mnie wprost.
Jesteś pewien, że to byli oni? spytała King.
Sprawdziłem trochę tamtą czwórkę. Trochę, bo
potem skończyły mi się fundusze, ale odkryłem, że brali
udział w kilku operacjach Cerberusa. Nie jako główne
postacie, ale jednak. Dla mnie to wystarczający dowód.
Jestem więc na tak.
Co do mnie, muszę poprzestać na
przypuszczeniach powiedział Goodnight. Nie wiem,
czy zasadzili się na mnie rutynowo, ponieważ zajmowali
się ochroną tych diamentów na Syjonie, czy zorganizowali
to specjalnie na moją cześć.
Czyli mamy dwa pewne głosy na tak, jeden
130
wahający się stwierdził Grok. Jasmine?
Ja jestem za tym, abyśmy też oddali głos na tak,
ale kierują mną emocje odparła King. Chcę ich z
chrupką skórką.
To zasadniczo przesądza sprawę powiedział
Goodnight. Skoro tak, chyba powinniśmy...
Chwila, chyba jeszcze za wcześnie na decyzję
przerwała mu Riss. Jest jeszcze jedna kwestia. Nikt z nas
nie opływa w gotówkę. Mamy jakiś kapitał, ale nie taki,
aby wystarczyło na porządną wojnę. A dokopanie
Cerberusowi na pewno nie będzie tanią imprezą. Jeśli się
zdecydujemy, musimy znalezć pewny sposób, aby na tym
zarobić. Albo zarobić dzięki temu.
Zapadła cisza, w której rozległo się kilka
chrząknięć.
Jakieś pomysły?
Znowu cisza.
W Alsaoudzie muszą być jakieś pieniądze
powiedział w końcu Goodnight. Inaczej Cerberus by się
tam nie pchał. Musimy tylko ustalić, gdzie one są, i
wyrwać je z brudnych łap Cerberusa.
A przy okazji przytrzasnąć im paluchy dodał von
Baldur. Albo jeszcze lepiej, oderżnąć.
Jeśli ruszymy, będziemy musieli bardzo uważać
odezwała się Riss. Zwłaszcza wchodząc w sprawę. Nie
byłoby więc chyba mądrym posunięciem ogłaszać, że Star
Risk znowu działa i szuka kłopotów.
Nie byłoby zgodził się Goodnight. Szybko
mielibyśmy bombę pod poduszką.
Ale chyba nie ma przeciwwskazań, aby czterech
ludzkich przyjaciół wybrało się z jednym obcym na
zwiedzanie? spytał Grok. Pewnie lepiej będzie, aby
131
obcy nie pchał się nikomu w oczy, ale z tego, co pokazują
w holo, wynika, że o tej porze roku jest tam bardzo ładnie.
I drzewa kredytowe kwitną powiedziała Riss.
Tak. Brzmi romantycznie. Turystyka to jest to.
132
21
Postanowili wybrać się do układu Alsaoud w dwóch
grupach. Friedrich, M chel i Chas wykupili bilety na jeden
z niewielu kursujących do układu liniowców, który i tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]