[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przypomni, ale na razie proszę nic nie mówić, póki nie przyjdzie pani do siebie. Nie ma
pośpiechu. Niech pani leży i zaniknie oczy. Zaraz sobie pani wszystko przypomni. Proszę
łyknąć jeszcze trochę wody. Może koniaku? Nie sądzisz, Bundle, że koniak dobrze jej zrobi?
Bill, na miłość boską, zostaw ją w spokoju rzekła Bundle niecierpliwie. Nic jej
nie będzie.
I wprawnym ruchem wylała zawartość karafki prosto w twarz hrabiny, niszcząc przy tym
jej staranny makijaż.
Hrabina zamrugała oczami i uniosła głowę. Wyglądała o wiele bardziej przytomnie.
Ach! jęknęła. Gdzie ja jestem? Co się dzieje?
Nie ma pośpiechu powtarzał Bill. Niech pani nic nie mówi. Zaraz będzie lepiej.
Hrabina ściągnęła poły przejrzystej koszuli nocnej.
Już mi lepiej szepnęła. Tak, już lepiej.
Spojrzała na twarze otaczających ją osób. Niewątpliwie musiała dojść do wniosku, że
wyglądają groznie, bo zwróciła się w stronę Billa, który jako jedyny sprawiał wrażenie
zaniepokojonego jej stanem.
Ach, mój wielki Angliku rzekła miękko. Nie niepokój się. Już mi lepiej.
Jest pani pewna? spytał Bill niespokojnie.
Tak. My, Węgrzy, mamy nerwy ze stali.
Na twarzy Billa pojawił się wyraz niewysłowionej ulgi. Bundle miała szczerą ochotę go
kopnąć.
Jeszcze wody? spytała chłodno.
Hrabina pokręciła głową. Jimmy, będąc bardziej czułym na wdzięki niewieście,
zaproponował drinka. Hrabina łaskawie przyjęła ofertę. Upiwszy nieco spojrzała wokół, tym
razem nieco bardziej przytomnie.
Co się stało? spytała.
Mieliśmy nadzieję rzekł nadinspektor że dowiemy się tego od pani.
Hrabina zmierzyła go wzrokiem, jako że widziała go pierwszy raz w życiu.
Byłam w pani pokoju zauważyła Bundle. Aóżko jest nietknięte.
Urwała i wpatrywała się w nią oskarżające. Hrabina przymknęła oczy i wolno skinęła
głową.
Och, zaczynam sobie przypominać. To było okropne! Czy mam wszystko opowiedzieć?
Nadinspektor Battle odparł Tak, jeśli łaska , zaś Bill w tym samym momencie rzucił
Nie, jeżeli nie ma pani siły .
Hrabina spoglądała to na jednego, to na drugiego. Wreszcie poddała się pod natarczywym
wzrokiem nadinspektora.
Nie mogłam zasnąć zaczęła. Ten dom mnie przytłacza, czułam się taka napięta i
zdenerwowana. Chodziłam po pokoju tam i z powrotem. Próbowałam czytać, ale nie mogłam
znalezć nic interesującego. Postanowiłam więc, że zejdę do biblioteki i poszukam jakiejś
ciekawej książki. Wyszłam z pokoju. Wszędzie było cicho&
Przepraszam wtrącił Battle ale czy pamięta pani, która to była godzina?
Nigdy nie zwracam uwagi na takie drobiazgi odparła hrabina z wyższością i wróciła
do przerwanego wątku.
Było tak cicho, że słychać było każde skrzypnięcie deski w podłodze. Zeszłam po
schodach najciszej, jak tylko umiałam&
Dlaczego?
Nie chciałam nikogo obudzić, oczywiście odparła oburzona. No więc weszłam do
biblioteki i stanęłam tutaj, przy tej półce, szukając jakiejś dobrej książki.
Zapaliwszy światło, ma się rozumieć?
Nie, nie zapalałam światła. Miałam ze sobą latarkę.
Ach tak! rzekł nadinspektor.
Nagle ciągnęła hrabina dramatycznie coś usłyszałam. Jakiś stłumiony szelest.
Czyjeś kroki. Zgasiłam latarkę i schowałam się za tym parawanem.
Kroki były coraz bliżej. Ktoś wszedł do pokoju i zapalił światło. Włamywacz!
Zaraz, moment& zaczął Jimmy, ale w tej samej chwili ciężka stopa nadinspektora
spoczęła na jego stopie. Jimmy zrozumiał aluzję.
Myślałam, że umrę ze strachu ciągnęła hrabina. Starałam się nie oddychać. Ten
człowiek stanął i nasłuchiwał. Potem znowu usłyszałam kroki tego potwora&
Jimmy ponownie otworzył usta, by zaprotestować, ale znowu zmuszony był je zamknąć.
Przeszedł na drugą stronę pokoju i stał tam parę chwil, a potem wrócił i zgasił światło.
Usłyszałam, że zamyka drzwi, ale nie wyszedł, tylko znowu podszedł do drzwi na taras. Boże,
jak się bałam! Myślałam, że wejdzie na mnie po ciemku! Potem zapadła cisza. Myślałam, że
wyszedł na zewnątrz, ale bałam się wyjrzeć. Musiało minąć parę minut. Ciągle było cicho.
Już miałam zamiar zapalić latarkę i wyjść, kiedy nagle&
Proszę mówić dalej.
Ach, jakie to było straszne! Nigdy, przenigdy tego nie zapomnę! Oni się chcieli
pozabijać! To było okropne! Szamotali się po pokoju, rozbijali meble& W pewnej chwili
zdawało mi się, że słyszę krzyk kobiety, ale to musiało być na zewnątrz. Ten włamywacz
miał taki straszny, ochrypły głos. Ciągle mówił Puszczaj, puszczaj . Ten drugi mówił jak
gentleman. Miał taki miły, kulturalny głos.
Jimmy tym razem nie protestował.
Nie mówił nic konkretnego kontynuowała hrabina. Raczej przeklinał.
Rzeczywiście gentleman zauważył Battle.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]