[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bursztynowy %7łuraw oparł głowę o ścianę. Kto przybywa?
%7ładnych magów; Vikteren został, bo burze magiczne wciąż pustoszą pół-
wysep i nie chciał narażać miasta. Zgodziłem się, zresztą magowie przyprawiają
tubylców o dreszcze.
Znieżna Gwiazda dałby sobie radę z burzami magicznymi, a poza tym nie
musielibyśmy rozgłaszać, że Vikteren jest magiem wytknął mężczyzna.
Wiem, wiem, mamy tuzin ludzi, którzy mogliby go z powodzeniem zastą-
pić Skan przewrócił oczami. Jednakże Vikteren zawsze zachowuje zimną
krew i wychodził cało z opałów, o jakich nam się nie śniło, więc został. Tak posta-
nowiłem. Ostrzegłem resztę, że zamierzam uporządkować ten burdel, bo inaczej
z Białego Gryfa nie zostanie kamień na kamieniu zatrzasnął dziób. A tego
sobie nie życzę. Potrzebujemy Srebrzystych, którzy mają intuicję i szybko myślą,
co powinno wykluczyć Aubriego, ale jestem sentymentalny.
Czy twoje sentymenty wyczyściły miasto ze wszystkich Srebrzystych zdol-
nych unieść broń? wykrzyknął kestra chern.
Ależ skąd, poprosiłem o kilku doświadczonych i paru młodzików, którzy
nie walczyli z Ma arem, ale dobrze się zapowiadają. Judeth nie przyśle nam wię-
cej niż dziesięciu. W razie ucieczki nie będą nam się plątać pod nogami.
Nie chcę słyszeć nic więcej jęknął %7łuraw, odwracając się ku słońcu.
Skan odkaszlnął; i tak nie zamierzał informować przyjaciela, że rozmowa odbyła
się w tonie nie gadać, tylko słuchać moich rozkazów .
O Kecharze też mu nie powiem.
97
Mały wyrodek był tak nieszczęśliwy z powodu jego przedłużającej się nie-
obecności, że tata Skan spędził pół nocy, przekonując ją, że wszystko idzie tak,
jak zaplanowano. Próbowałem jej powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Nie-
trudno było przekonać Kecharę: wierzyła Skanowi, bo wierzyła każdemu. Chwalił
ją za jej pracę i mówił o ich wdzięczności za to, że mała trzyma nad nimi pieczę.
Wiedział od Judeth, że gryfsokół kilkakrotnie w ciągu dnia dotykał delikatnie
myśli wszystkich posłów, i dziękował niebiosom, że Kechara nigdy nie trafiła na
chwilę silnego wzburzenia czy gwałtownych emocji.
A potem zapytała mnie, czy ojciec Urtho jest tu ze mną. Udało mu się ukryć
zaskoczenie: zapomniał, ze Kechara ciągle wierzyła, iż jej ojciec żyje gdzieś da-
leko. Oszukiwali ją, bo tak było lepiej dla niej, a poza tym nikt nie wiedział, czy
zrozumiałaby znaczenie słowa śmierć .
Powiedziałem jej, że nie i nie wiem. kiedy wróci. Sketi, nie wiem nawet, czy
sam wrócę. . . Nie mogłem jej tego powiedzieć!
Próbował wytłumaczyć małej Kecharze, że czasami ludzie odchodzą i nie wra-
cają. Miał nadzieję, że nie spotka go ten los. . .
Do cholery, wszyscy musimy wrócić!
Bursztynowy %7łuraw ziewnął szeroko.
Przepraszam, Skan, jestem zmęczony, idę spać. Im mniej będę się kręcił na
zewnątrz, tym lepiej dla wszystkich, a poranne posłuchanie może się odbyć bez
mej skromnej osoby. Pokaż tę strzałę Leyuetowi.
Sam powinienem się gdzieś ukryć, w końcu to do mnie strzelano w ten
piękny, radosny poranek mruknął gryf. Szkoda, że nie dostrzegłem łucznika,
moje mięśnie są już wystarczająco silne, aby podnieść człowieka. Miej się na
baczności. Powiedz Gestenowi.
Gesten już wie rozległ się głos z pokoju; brzmiało w nim obrzydzenie.
Nie myślałeś chyba, że mnie przechytrzysz, co?
W życiu parsknął Skan. Jesteś królem wścibskich i cesarzem szpie-
gów, nawet mi się nie śniło o rozmowie, której nie podsłuchasz. Zawsze się roz-
glądam, za którą kotarą się schowałeś, zanim nawet otworzę dziób. Takie wy-
miany zdań zawsze kończyły się zwycięstwem hertasi, więc wykorzystał sytuację
i prysnął z balkonu, zanim jaszczurka odpłaciła mu pięknym za nadobne. Usłyszał
jeszcze, jak Gesten sztorcował Bursztynowego %7łurawia, i zachichotał.
Wolę wszystkie strzały Haighlei od języczka naszego drogiego hertasi!
Bursztynowy %7łuraw obudził się koło południa, kiedy Zimowa Aania wróciła
z porannej audiencji. Przeciągnął się, patrząc z przyjemnością na żonę, która prze-
szła zadziwiającą metamorfozę. Jej suknia ze srebrnego jedwabiu została przero-
biona na modłę Haighlei, ze złotymi aplikacjami na rękawach i przy dekolcie;
na szyi Aania nosiła naszyjnik zaręczynowy, a w utrefione włosy wplotła jedną
98
z lilii; jej talię opasywał masywny łańcuch z brązu, a na nadgarstkach miała bran-
solety pasujące do naszyjnika. Przypominała mu posąg wyrzezbiony w marmurze
i bursztynie, tym bardziej że na jej twarzy malował się stoicki spokój. Zawsze tak
wyglądała, kiedy miała problemy.
Czy te ozdóbki oznaczają, że jesteście oficjalnie zaręczeni? zapylał, gdy
usiadła obok.
Owszem, a po pałacu krążą plotki, że cię rzuciłam, bo nie mogę znieść
życia z mordercą. Oczywiście, trzymam język za zębami, ale przeniosłam moje
rzeczy do sąsiedniej komnaty. Zabrałam ze sobą Wietrzną Pieśń. Zamieszka razem
z Keenathem i Tadrilhem rzuciła mu niespokojne spojrzenie, spodziewając się
oporu. Będzie tam bezpieczniejsza, jeśli nasz krwawy przyjaciel wpadnie na
pomysł, aby zaatakować dzieci.
Bursztynowy %7łuraw zachłysnął się.
O bogowie, o tym nie pomyślałem. Muszę ostrzec Skana.
Przynajmniej będę mógł spać do południa mruknął. Współczuję każ-
demu, kto zaatakowałby dzieci. Makke wydrapałaby mu oczy.
Zimowa Aania podniosła brew.
Też tak myślę odparła poważnie. Nie doceniasz jej zdolności.
Każdy, kto nie doceni jej instynktu macierzyńskiego, skończy na cmentarzu
pomyślał, ale rozsądnie powstrzymał się od komentarza.
Tak więc, nie jesteśmy już razem rzekł i choć starał się, aby te słowa
zabrzmiały lekko, czuł się opuszczony. Był samotny tyle czasu i gdy wreszcie
znalazł Zimową Aanię, nie spodziewał się, że jeszcze kiedyś będzie sypiał sam.
%7łona spojrzała na niego oczami pełnymi łez: wiedział, że cierpi równie mocno.
%7łuraw poczuł dziwną, niemal perwersyjną satysfakcję na myśl o tym, że Zimowa
Aania będzie za nim tęsknić. Dobrze, że potrafiła trzymać swe uczucia na wodzy:
przenigdy nie zdradziłaby się z nimi przed dworzanami Shalamana. Była dosko-
nałą aktorką: w porównaniu z tym, co przeszła w armii Urtho, ukrywając swe
pochodzenie, wodzenie za nos dworu cesarskiego w Khimbacie było drobnost-
ką. Dobrze, że znam tę stronę jej osobowości, inaczej uwierzyłbym w ten nagły
wybuch miłości do króla.
Mimo oczu pociemniałych od żalu skrzyżowała ręce na piersi i postanowiła
udawać dzielną:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]