[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cie pana Krętka gospodarz stał naprzeciw drzwi, oparty
o biurko. Amfibia rozparł się w fotelu i z wyrazem lekkiego
zdumienia, oddychając przez półotwarte usta jak ryba, pa
trzył na osobę siedzącą w fotelu tyłem do drzwi. Kiedy
Miśka weszła, gość wstał i odwrócił się do niej z szerokim
uśmiechem. Jego wielka, wysunięta jak u buldoga szczęka
121
wyglądała w tym grymasie trochę dziwnie, niemniej w za
mierzeniu był to uśmiech przyjazny, szczery i otwarty.
Widząc to, Miśka odruchowo się wzdrygnęła i nerwowo
przełknęła ślinę.
W tym przypadku nie mogło być mowy o żadnej po
myłce. Właścicielem szczęki był Fabian Madejski, były mąż
Leny, zwany w środowisku Szczeniakiem. Etymologia tego
przezwiska była dosyć pokrętna. Podobno już od przed
szkola mówiono na niego Szczęka". Kiedy Fabian jako
bardzo młody chłopak zaciągnął się w szeregi jednej z wię
kszych w kraju organizacji przestępczych, przedszkol-
no-szkolne przezwisko przeewoluowało w Szczena", po
tem zaś w zdrobniałe Szczeniak". Tak już zastało - Fabian
mimo usilnych chęci nie zdołał z powrotem odzyskać lub
nabyć bardziej prestiżowego pseudonimu, pozostając
Szczeniakiem. Z tego, co Miśka słyszała, Lena swego czasu
nadała jednak mężowi bardziej odpowiednie przezwisko:
Szczękonośny". Od tego czasu Miśka również tak go ty
tułowała w głębi duszy.
Na widok obojga - Szczękonośnego i jego szczęki - Miś
ka zamarła bardziej ze zdumienia niż ze strachu. Jeśli jej
wiedza dotycząca wszelkich możliwych powiązań między
wszelkimi możliwymi personami z wszelkich możliwych
gangów była cokolwiek warta, to ci trzej ludzie nie powinni
się znalezć w jednym pokoju. Szczękonośny i Sumiasty byli
zajadłymi wrogami i zabrali sobie nawzajem z tego świata
wielu przyjaciół. Teraz zaś wyglądali po prostu na normal
nych mężczyzn na normalnym spotkaniu, nawet nie w in
teresach - po prostu na miłej pogaduszce. A jednak coś tu
nie grało i Miśka miała wrażenie, że wiąże się z tym kolejna
nieciekawa zagadka.
- Dzień dobry, Misiu, miło cię widzieć - przywitał się
Fabian.
Miśka była odmiennego zdania, ale przywitała się rów
nie uprzejmie.
- Pewnie zastanawiasz siÄ™, co sprowadza tu Szcze... Fa
biana Madejskiego - zagaił Sumiasty.
122
Miśka pomyślała, że nienawidzi tego typu wstępów i nic
na to nie odpowie.
- Nic nie odpowiadasz - nieco zmartwił się pan Krę-
tek. - Widzisz, Fabianie, mówiłem ci, że za dużo sobie nie
porozmawiacie. Misia zrobiła się ostatnio szalenie zamknię
ta w sobie.
- Ja tam do niej osobiście nic nie mam - wzruszył ramio
nami Fabian. - Nie powiem, nawet mi się podobało, jak
składała przeciwko wam zeznania. Jaka szkoda, Misiu, że
jednak się z tego wycofałaś. Ale co tak będziemy gadać na
stojÄ…co, usiÄ…dz sobie.
Sumiasty był wyraznie niezadowolony, że Szczękonośny
rządzi się bez żenady w jego własnym domu, jednak wska
zał Misce krzesło. Skwapliwie skorzystała z zaproszenia.
Fabian usiadł również, założył nogę na nogę, wyciągnął
paczkę papierosów i nie częstując nikogo, zapalił. Jego
obecność wydawała się Misce coraz bardziej intrygująca
i zapewne musiało to wyrazić jej spojrzenie, bo Szczęko
nośny, zaciągnąwszy się mocno, podjął:
- Moja obecność zapewne wydaje ci się intrygująca. No
cóż, jestem tu z twojego powodu. Tak, tak - zapewnił, wi
dzÄ…c jej rosnÄ…ce zdumienie. - Plotki szybko rozchodzÄ… siÄ™
po mieście. Gratuluję Sumia... ci, Pawle. Pomysł z odnale
zieniem i porwaniem Misi był naprawdę, naprawdę niezły.
Pluję sobie w brodę, że sam na to nie wpadłem.
Miśka wzruszyła ramionami. Zapewne mając taką szczę
kę, człowiek nie może splunąć dalej niż w brodę, ale co to
ma z nią wspólnego? Z jakiej racji nagle stała się najbardziej
poszukiwanÄ… osobÄ… w kraju?
- Nie rozumiem, o co może panu chodzić - powiedziała.
- To bardzo proste. Zależy mi na tym samym, na czym
zapewne panu Krętkowi. Chcę odnalezć swoją żonę - wy
jaśnił.
- Lena jest nadal pana żoną? - zdziwiła się Miśka.
- Nadal. I nie uzyska rozwodu, choćby jej cholerny
prawnik zrobił przede mną podwójnego salchoffa na wrot
kach, śpiewając węgierski hymn narodowy. Kocham Lenę
123
i muszę ją odzyskać. Proszę cię o jedno - powiedz, gdzie
ona teraz jest? Musisz mi to powiedzieć!
To rzekłszy, wychylił się w kierunku Miśki i błagalnie
zajrzał jej w oczy. Miśka odetchnęła z ulgą.
- Nie mogę panu powiedzieć - odezwała się ze szcze
rym zadowoleniem. - Nie mogÄ™, bo nie wiem. Nie wiem
naprawdÄ™.
- Co za gadanie - zdenerwował się Szczękonośny. -
Przecież byłaś u nich jakiś miesiąc temu. Wiem to od nie
go - wskazał na pana Krętka. - Jemu na pewno powie
działaś, chociaż on się upiera, że milczysz jak grób i że mi
również nic nie powiesz...
- Jemu powiedziałam - wzruszyła ramionami Miśka. -
Ale to co innego. Leny nie było tam z nami.
- Jak to? - Szczękonośny aż podniósł się z miejsca. -
Przecież uciekły razem wszystkie trzy: Lena, jej stuknięta
mamuśka i ta przeklęta su... to jest Celina. Nie powiesz mi,
że się pokłóciły i Lena gdzieś się wyprowadziła. Jest na to
zbyt ugodowa, to nie w jej stylu!
- Lena faktycznie się wyprowadziła, bo... spotkała ko
goś i wyjechała razem z nim.
- Jakiegoś jurnego Latynosa? - Szczękonośny zazgrzytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]