[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czy, przecież zawsze w soboty się z nią spotykał, niby czemu teraz nie może, co za absurd, żeby nie
mógł się z nią zobaczyć, skoro do niej tęskni.
W poniedziałek jest już prawie pewien, że ją kocha, pamięta włosy rozrzucone na poduszce, jej od-
dech na swojej twarzy, żadna z mijanych na ulicy kobiet nie wydaje mu się warta uwagi, pamięta ra-
dość Joanny, gdy stawał w progu, chciałby znowu zobaczyć jej oczy, co ja robię, czemu znowu naga-
dałem, że to koniec, nie chce żadnego końca, niech wszystko się zacznie od nowa, dzwoni do Joanny,
nie ma jej w domu, nie szkodzi, już jest spokojny, wie, co robić, wie, że ją kocha, wie, że chce z nią
być, nawet lepiej, że jej nie ma, chce się nacieszyć z odzyskanej jasności, nim się nią podzieli z Joanną.
Codziennie wyobraża sobie to spotkanie, jej radość i swoją radość, dotyk, pocałunek, oddech,
jeszcze nie dzwoni, chce być pewien, że ona też tęskni, niech nic nie zakłóci radości ich spotkania.
Joanna spędza dni i noce w salonie, wpatrując się w ledwie widoczny w mroku zarys jego syl-
wetki, który rozwiewa się, gdy tylko próbuje go dotknąć. Pierwsza nie wytrzymuje, dzwoni do nie-
go w piątek, bo jak bez niego przeżyć kolejną sobotę. Nie musi czekać do soboty, on przyjedzie po
pracy, nie, za długo już czekaliśmy, zaraz u ciebie będę, Joasiu.
Kochają się już w przedpokoju, nim Joanna włożyła różę do wody.
Niedługo zamieszkam tu z tobą, tylko muszę skończyć tę pracę, kocham cię, nie trać nadziei
szepcze jej w ucho zaklęcia, żegnając się w niedzielę rano.
Codziennie rano biega, dopiero potem bierze prysznic, je śniadanie i jedzie do redakcji. Zmie-
niła pracę, żeby zarobić na mieszkanie, teraz musi tam być codziennie, czasem za wycieraczką
znajduje różę, był tu o świcie, nim poszedł do pracy. I jak tu zwątpić w jego miłość?
Myśli o nim bez przerwy. Już w sobotę będzie mogła go dotknąć.
Kochaj mnie więcej albo kochaj mnie mniej prosi go w któryś niedzielny poranek. Byle
nie tak. Tak jak jest, jest nie do zniesienia.
Rytm życia wyznaczany przez soboty, w żaden sposób nie może tego zmienić, naprawdę nie
chce tak dłużej, teraz ona marzy o wolności.
Złożyłam pozew o rozwód w końcu musiała mu o tym powiedzieć.
Dlaczego? pyta zdziwiony.
Bo przecież nie jesteśmy małżeństwem.
Masz rację, może to coś zmieni, ja też nie chcę, żeby było tak jak teraz.
108
Wraca z pracy, jak zwykle zagląda do skrzynki, wyjmuje białą kopertę, rozpoznaje jego cha-
rakter pisma, jak zwykle krew nabiega jej do głowy, nie czyta od razu, otwiera drzwi, wchodzi do
domu, zdejmuje płaszcz, zapala papierosa. Dopiero teraz wyjmuje z koperty kartkę, w środku
wiersz pod znanym jej tytułem pozwól , ciąg dalszy tamtego, w którym też miała mu pozwolić się
kochać:
Pozwól się kochać
jeszcze trochę
nim zniknę
na zawsze
pozwól się kochać
choć przez chwilę
zanim odejdziesz
pozwól się kochać
bo co jest warte
więcej niż
nasza
miłość
Więc o czym jest ten wiersz? O tym, że ją kocha, czy o tym, że odchodzi, żegna się z nią, czy
wyznaje miłość? Odchodzi, mimo że kocha, czy ona odejdzie mimo jego miłości? Co znaczy jego
prośba? Czy ona może mu na coś pozwolić lub nie? Czy coś to zmieni, jeśli powie, by nie odcho-
dził, jeśli powie, by odszedł? Co on chciał, by z tego wyczytała? Może to nieważne, może przeży-
wa swoją miłość, jasność i wątpliwości, zwycięstwa i klęski, rozstania i powroty we własnym ryt-
mie, nie zwracając na nią szczególnej uwagi?
Podobał ci się? pytał zawsze, gdy przeczytała ten czy inny jego wiersz, który zmieniał jej
życie. Czy jej się podobał? Jak zmieścić to, co czuje, w kategoriach estetycznych?
Ten wiersz nie wytrącił jej z równowagi, lekko się tylko zachwiała. Reszty dopełnił telefon.
Zadzwonił w nocy, nie spała, może czekała na ten telefon, jak dobrze, że nie kazał jej czekać
zbyt długo.
Aśka, przyjedz do mnie słyszy jego głos, brzmi łagodnie i ciepło, znowu nic nie oddziela ich
od siebie.
Zaraz będę.
Cudownie, że jesteś, tak cię kocham, za nic w świecie nie chcę cię stracić.
Joanna rozgląda się po jego mieszkaniu, nie była tu, odkąd zamieszkali razem, tyle nowych rze-
czy, jakieś zdjęcia, kartki, kalendarz, niczego tu nie zna, nie ma śladu jej obecności w jego życiu,
obce mieszkanie nieznanego mężczyzny, uwite gniazdko, w którym Joanna obco się czuje.
Kochają się, znowu kochają się bez końca. Cudowny przebłysk jasności, który każe mu wie-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]