[ Pobierz całość w formacie PDF ]

targowała się Liz.
j:nz20 8-11-2006 p:214 c:0
214 Nora Roberts
 Zgoda  powiedział, wstając.  Nie musisz się
spieszyć  dodał z uśmiechem.
Liz roześmiała się i ruszyła w stronę ,,Expatriate  ,
przy której kręcili się dwaj mężczyzni. Chętnie po-
płynęłaby z wędkarzami.
 Buenos dis  przywitała się i rozpoznała jednego
z nich.  Pan Ambuckle!  ucieszyła się.  Nie wiedzia-
łam, że jest pan jeszcze na wyspie.
 Tak i mam chętkę na małą wycieczkę  odparł,
poklepując jej dłoń.
 Mała wycieczka to świetny pomysł, prawda, Clan-
cy?  odezwał się drugi mężczyzna i uniósł rondo
słomkowego kapelusza.
Liz rozpoznała Scotta Trydenta i uczyniła ruch, jakby
chciała uciec, jednak Ambuckle był szybszy i złapał ją za
ramię.
 Nie odwracaj się, złotko. Teraz grzecznie wsią-
dziesz na łódkę i trochę sobie pogadamy  powiedział
syczącym szeptem.
 Jak długo używaliście mojego sklepu do przemytu
narkotyków?  spytała oburzona, lecz powstrzymała się
od zawołania Jonasa, bo Scott odchylił połę koszuli
i pokazał jej, że ma broń.
 Już od kilku lat  roześmiał się Ambuckle.  Rewe-
lacyjna lokalizacja!
 To ty jesteś szefem tej mafii narkotykowej. To
ciebie szuka policja!  zrozumiała nagle.
 Jestem człowiekiem interesu  odparł z uśmie-
chem.  Wskakuj na pokład, panienko.
 Policja nas obserwuje  powiedziała Liz.
 Nie sądzę, mają przecież Mancheza  odparł,
j:nz20 8-11-2006 p:215 c:0
Czarny Koral 215
kręcąc głową.  Gdyby nie spróbował nas wykiwać, cała
operacja przebiegłaby sprawnie.
 Wykiwać?
 Właśnie  kiwnął głową Scott i popchnął ją w stronę
łodzi.  Manchez uznał, że lepiej zarobi jako wolny
strzelec.
 A skoro pan Trydent odkrył jego zdradę i doniósł
mi o tym, od razu otrzymał awans i stanowisko Man-
cheza. Widzisz?  zwrócił się do Liz.  W mojej or-
ganizacji panuje zdrowa konkurencja.
 To ty kazałeś zabić Jerry ego!  zawołała Liz,
patrząc na człowieka, z którym tak często miło gawędzi-
ła, gdy wypożyczał u niej sprzęt do nurkowania.
 Zwinął mi masę szmalu  oznajmił Ambuckle
i poczerwieniał ze złości.  Kazałem Manchezowi zająć
się nim. Potem zacząłem rozważać twoją kandydaturę,
ale łatwiej było używać sklepu bez twojej wiedzy. A tak
między nami, moja żona wprost cię uwielbia. Będzie
zrozpaczona, gdy się dowie, że zginęłaś w wypadku.
 Czy ona wie, że zabijasz ludzi i szmuglujesz nar-
kotyki?  spytała Liz.
 Skądże! Nie mieszam pracy i spraw osobistych.
Poczciwa kobieta nie odróżniłaby kokainy od cukru
pudru. Poza tym jest przekonana, że udało nam się trafić
na świetnego maklera giełdowego i stąd mamy pienią-
dze. A teraz dość gadania. Popłyniemy na wycieczkę
i pogadamy sobie o trzystu tysiącach, które ukradł nasz
przyjaciel Jerry. Scott, odcumuj łódz!
 Nie!  zawołała Liz i chciała zeskoczyć z łodzi, lecz
Ambuckle znów ją pochwycił.
 Chciałem uniknąć kłopotów  powiedział, kręcąc
j:nz20 8-11-2006 p:216 c:0
216 Nora Roberts
głową.  Wiesz, kiedy poprzestawiałem twoje wskazniki,
myślałem, że wreszcie dasz spokój i się wycofasz. Mia-
łem do ciebie słabość, złotko, ale cóż, interesy mają
pierwszeństwo  westchnął i spojrzał na Scotta.  Skoro
zająłeś stanowisko Mancheza, do ciebie należy roz-
wiązanie naszego kłopotu  powiedział i wskazał na Liz.
 Oczywiście  oznajmił Trydent, sięgnął po broń
i wycelował ją w dziewczynę.
Liz westchnęła cicho i zamknęła oczy.
 Jesteś aresztowany  usłyszała.  Masz prawo
zachować milczenie...
Otworzyła oczy i zobaczyła, że Scott wymierzył broń
w Ambuckle a, a w drugiej dłoni trzyma policyjną
odznakę. To było zbyt wiele dla Liz. Zasłoniła oczy
dłońmi i rozpłakała się.
j:nz20 8-11-2006 p:217 c:0
Rozdział dwunasty
 Chcę wiedzieć, co się tu dzieje, do diabła!  grzmiał
Jonas w gabinecie Moralasa.
 Może wyjaśnień powinien udzielić pański rodak
 powiedział Moralas, sadowiąc się wygodnie za swoim
biurkiem.
 Agent specjalny Donald Scott  przedstawił się
człowiek, którego znali jako Scotta Trydenta.  Proszę
wybaczyć ten mały podstęp  zaczął, zadowolony z uda-
nej akcji i spojrzał na Jonasa.
Po minie mężczyzny poznał, że wyjaśnienia nie pójdą
tak gładko, jak oczekiwał. Zawsze jednak uważał, że cel
uświęca środki, więc nie odczuwał żadnych wyrzutów
sumienia.
 Zcigam tego skurczybyka już od trzech lat  podjął
przerwany wątek i upił łyk kawy.  Dwa lata starałem
się wsiąknąć w organizację przemytników. Gdy mi
się to w końcu udało, nie miałem dostępu do jej
szefa. Był bardzo ostrożny. Przez kilka ostatnich mie-
sięcy pracowałem z Manchezem jako Scott Trydent.
j:nz20 8-11-2006 p:218 c:0
218 Nora Roberts
Byłem najbliżej Ambuckle a, jak się dało. To zmieniło
się dopiero dwa dni temu.
 Wykorzystałeś ją. Wciągnąłeś w środek tego bagna
 warknął Jonas, patrząc na agenta.
 Tak. Chodziło o to, że nikt nie wiedział, jak
głęboko Liz jest zamieszana w tę sprawę. Wiedzieliśmy
o jej sklepie. Wiedzieliśmy, że jest doskonałym nurkiem.
Przez pewien czas panna Palmer była naszą główną
podejrzaną.
 Byłam główną podejrzaną?  powtórzyła Liz i po-
czuła ukłucie gniewu.
 Opuściłaś Stany dziesięć lat temu i nigdy już
tam nie wróciłaś. Mogłaś nawiązać odpowiednie kon-
takty i miałaś warunki, aby kierować grupą przestęp-
czą. Przez większość roku trzymasz córkę z dala od
wyspy  wyliczał agent.
 To moja sprawa.
 Wiemy o tobie niemal wszystko. Liczył się każdy
drobiazg. Kiedy przyjęłaś Jerry ego pod swój dach i dałaś
mu pracę, jeszcze bardziej utwierdziliśmy się w swoim
przekonaniu. On uważał inaczej, ale nie współpracowa-
liśmy z nim dla jego opinii.
 Współpracowaliście z nim?  spytał zaszokowany
Jonas.
 Skontaktowałem się z Jerrym w Nowym Orleanie.
O nim także wiedzieliśmy niemal wszystko. Był drob-
nym oszustem i kombinatorem, ale miał swój styl [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl