[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z daleka od wszystkich znajomych, którzy niby dobrze mi życzyli, i od
kobiet, które koniecznie chciały mnie złowić. Tu poczułem się kimś
innym! Miałem inny zawód! Już nie byłem Theem Andreou,
multimilionerem, obarczonym brzemieniem żałoby po zmarłej
narzeczonej. Nagle stałem się Theem Andreou, pisarzem, wypoczywa-
jącym i szukającym natchnienia na wybrzeżu Kornwalii. Wtedy pojawiłaś
się ty i zapragnąłem ciebie.
- Byłam dla ciebie terapią - powiedziała Sophie głucho.
- To przykre stwierdzenie.
- Przykre, ale prawdziwe. Ludzie znajdujący się z dala od swego
normalnego otoczenia zachowują się inaczej. Wiedziałeś o tym? Stąd biorą
się wakacyjne romanse, które urywają się z końcem lata. Ty przyjechałeś
tutaj i poczułeś, że możesz przerwać złą passę, ja ci tylko w tym
pomogłam.
Ta rozmowa stawała się coraz trudniejsza, ale Theo musiał przyznać,
że Sophie miała rację. Będąc tutaj, uwolnił się od brzemienia żałoby, na
nowo odkrył uroki bycia prawdziwym mężczyzną.
- Co nie oznacza, że nie było miło - zauważył.
- Nie.
- Tylko że to prowadziło donikąd. Oboje o tym wiedzieliśmy. Nic ci
nie obiecywałem.
93
R S
Mówiąc to, czuł narastający, głuchy ból w sercu. Chciał jej
powiedzieć coś zupełnie innego: że mogli przecież nacieszyć się jeszcze
tym czasem, jaki im został, zapomnieć o wizycie Yvonne, zamknąć się w
swoim domku z kart. Wiedział jednak, jak zareagowałaby Sophie.
- Rzeczywiście, nic mi nie obiecywałeś - powiedziała, nie patrząc na
niego, bo nawet jego widok zanadto ją ranił.
- Teraz już pójdę.
- Sophie... - Chciał ją zatrzymać, lecz żadne dobre słowa nie
przechodziły mu przez gardło.
- Wiem, tak musiało się stać - rzuciła jeszcze przez ramię. - I nie
martw się, nie mam do ciebie żalu. Nigdy nic od ciebie nie oczekiwałam.
Może tylko... byłoby miło... gdybyś był ze mną bardziej szczery.
Wybiegła szybko, póki jeszcze trzymała się na nogach. Dopiero u
siebie w mieszkaniu padła na łóżko i wybuchnęła gwałtownym,
niepowstrzymanym płaczem.
ROZDZIAA DZIEWITY
Decyzję o wyjezdzie do Londynu podjęła z dnia na dzień i
postanowiła jechać pociągiem, a nie samochodem, żeby po drodze
spokojnie przemyśleć plan działania.
Niestety podróż okazała się fatalna i Sophie przyjechała na miejsce z
dużym opóznieniem. Lał deszcz, więc po kilku przesiadkach i czekaniu na
peronach wyglądała jak zmokła kura i musiała kupić sobie coś do ubrania.
Nie mogła pójść do biura Thea, wyglądając tak żałośnie, wynajęła więc
pokój w tanim hoteliku przy Earls Court, zostawiła tam swoje rzeczy,
94
R S
doprowadziła się trochę do porządku i dopiero wtedy poczuła, że jest
gotowa się z nim zobaczyć.
Minęły już trzy miesiące, odkąd się rozstali, i zależało jej, żeby
zrobić na nim wrażenie kobiety wolnej i niezależnej, niepotrzebującej
niczyjej łaski i radzącej sobie ze swoim życiem. Nie do końca była to
prawda, ale Theo nie powinien o tym wiedzieć.
Wcale nie miała ochoty iść do niego do biura, ale list, który
przypadkowo wpadł jej w ręce, sprawił, że zdecydowała się na tę
wyprawę. Na szczęście wiedziała, że go zastanie, bo wcześniej omówiła to
z Glorią. Użyła pewnego podstępu i zastrzegła, że chce zrobić
niespodziankę.
Było już sporo po szóstej, kiedy w końcu zdołała dotrzeć taksówką
na miejsce. Wysoki szklany biurowiec zrobił na niej dość odpychające
wrażenie, jednak zebrała się w sobie i z godnością weszła do środka. Mimo
póznej pory w budynku panował jeszcze duży ruch, a kiedy dotarła na
piętro, gdzie mieścił się gabinet Thea, już po chwili powitała ją Gloria.
Osobista asystentka szefa miała nadzieję, że taka niespodziewana wizyta
trochę go rozweseli, bo od pewnego czasu pogrążony był w ponurym
nastroju. Sophie miała co do tego wątpliwości, które jednak zachowała dla
siebie. Rozstali się przecież w okropny sposób i Theo pewnie wcale nie
chciał jej widzieć. Próbowała za wszelką cenę zachować spokój.
Tymczasem Gloria otworzyła jakieś drzwi, coś powiedziała i
wprowadziwszy Sophie przed oblicze szefa, wycofała się dyskretnie.
Theo siedział za wielkim, masywnym biurkiem i przeglądał jakieś
papiery.
Wystarczyło parę sekund, by uświadomiła sobie, że wcale się nie
zmienił - wyglądał tak, jak widziała go w wyobrazni, a poza tym działał na
95
R S
nią tak samo mocno, jak trzy miesiące temu, i w ten sam szalony, niepojęty
sposób.
Powoli podniósł głowę, a ona poczuła się jak zahipnotyzowana, tak
potężna była siła jego obezwładniającej charyzmy.
Przez chwilę oboje milczeli, pierwszy odezwał się Theo.
- Ho, ho, ho. Co za niespodzianka. Przyjrzał jej się uważnie. Co
mogę dla ciebie zrobić?
- Doskonale wiesz co - odpowiedziała, odzyskując panowanie nad
sobą. Wiedziała, że nie może pozwolić, żeby wspomnienia przesłoniły jej
chwilę obecną.
- Możesz mi powiedzieć, co to wszystko znaczy?
Jednym ruchem wyciągnęła z torebki kopertę i położyła ją przed nim
na biurku. On jednak nie wydawał się nią zainteresowany. Przyglądał się
za to Sophie i po raz pierwszy w ciągu tych trzech miesięcy dokonał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl