[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrozumiesz, \e nie miałam wyboru.
Cole jeszcze nie skończył.
- Wiesz, co ci powiem? Nawet gdybym uwierzył, \e byłaś wtedy przera\ona, bo myślałaś, \e cię
rzuciłem, to nie tłumaczy ostatnich tygodni. Wyjaśniliśmy sobie przecie\ dawne nieporo-
zumienia. Znaliśmy ju\ oboje prawdę o roli naszych rodziców. Zaczęliśmy budować wspólną
przyszłość - taką przynajmniej miałem nadzieję. A ty nadal milczałaś.
- Bałam się - przyznała.
- Ale czego?
Nie mogła mu przecie\ powiedzieć, \e obawiała się, i\ jego ojciec zechce spełnić swoje grozby i
będzie próbował odebrać jej Jake'a. Lękała się, \e zaszczepi tę myśl w głowie Cole'a.
- Bałam się i ju\.
Cole spojrzał na nią z pogardą.
- Ta dawna Cassie nie znała strachu. Dawna Cassie by mi zawierzyła.
_ Nie rozumiesz tego - powiedziała cicho. - Tamta Cassie ju\ nie istnieje.
_ Tak. _ Cole cię\ko westchnął. - Widać, \e wcale nie znam tej nowej.
ROyDZIAL 11
Jak mógł być taki ślepy?
W drodze powrotnej na ranczo Cole raz po raz zadawał sobie to pytanie. Teraz, kiedy znał ju\
prawdę, widział wyraznie, \e chłopiec to jego istna kopia. I to nie tylko z wyglądu, ale równie\ z
charakteru.
W d0mu miał pełno starych albumów ze zdjęciami zrobionymi, kiedy był w wieku Jake'a, na
krótko przed śmiercią matki. Oczywiście albumy te od lat zarastały kurzem, bo ojciec nigdy nie
był specjalnie sentymentalny. Pomyślał, \e będzie musiał do nich zajrzeć i zwrócić uwagę na
podobieństwo.
Dlaczego od razu się nie domyślił? Olśnienie przyszło w ułamku sekundy, między bolesnym
okrzykiem Jake'a a jękiem rozpaczy Cassie. Nie musiał zaglądać jej w oczy, \eby poznać
prawdę. Miała ją wypisaną na twarzy.
Szczerze mówiąc, malowało się na niej coś jeszcze - paniczny strach, który doskonale rozumiał i
który poruszył go wbrew jego woli. Davisowie zawsze brali to, czego zapragnęli, a jego ojciec
miał opinię człowieka wyjątkowo bezwzględnego. Cassie miała prawo \ywić obawy, \e on sam
nie jest inny. Choć tego nie powiedziała, czuł, \e boi się, i\ mógłby odebrać jej syna. _ Co chcesz
zrobić? - zapytała udręczona, kiedy odchodził. Głos jej dr\ał, wychwycił w nim nutę rozpaczy.
Miał gonitwę myśli, a serce ściskało się z \alu.
_ Sam nie wiem - odparł szczerze.
Do tej chwili wydawało mu się, \e wybaczyli sobie dawne winy i byli na najlepszej drodze,
\eby stworzyć coś pięknego i trwałego. Marzył o tym od kilku tygodni. Kiedyś kochali się
miłością młodzieńczą, naiwną, ale odkąd Cassie wróciła, zaczął wyobra\ać sobie przyszłość
opartą'na miłości dojrzałych partnerów, świadomych swoich uczuć i oczekiwań. Ludzi, którzy
ju\ nie pozwolÄ… na to, by ktokolwiek stanÄ…Å‚ im na drodze.
Niestety, nagle odkrył, \e jego marzenia utkane były z kłamstw i przemilczeń. I właśnie o to
miał największe pretensje . .od tygodni jego własny syn był tu\ pod jego bokiem, a on nie miał o
tym pojęcia i, co gorsza, niczego nie podejrzewał. Winą obarczał siebie, ale jeszcze bardziej
Cassie, bo to przez niÄ…
stracił niemal dziesięć lat.
Przypomniał sobie oczywiste dowody, \e Cassie próbowała utrudniać mu kontakty z Jakiem.
Teraz wiedziaÅ‚ ju\, dlaczego to robiÅ‚a, ale nigdy by jej nie podejrzewaÅ‚ o oszustwo na takÄ… skalÄ™·
Ta dawna Cassie zawsze była z nim szczera. A ojciec? To ju\ inna sprawa, ale Cassie nigdy nie
taiła przed nim swoich myśli. Właśnie dlatego przed laty tak sobie wziął do serca jej list.
Kiedy dotarł wreszcie do domu, pragnął tylko jednego - \eby wypić mocnego drinka i
przemyśleć wszystko na osobności.
Niestety, ju\ w progu natknÄ…Å‚ siÄ™ na ojca.
_ Wyglądasz nieszczególnie. Pokłóciliście się z Cassie? - zapytał Frank bez ogródek.
- Coś W tym rodzaju - odparł Cole Z kwaśną miną.
Ojciec przyjrzał mu się uwa\nie i z zadowoleniem pokiwał głową.
- Powiedziała ci w końcu, prawda?
Cole'a nagle olśniło.
- Wiedziałeś?! Wiedziałeś, \e Jake jest moim dzieckiem?
- Oczywiście, \e tak - odparł chełpliwie Frank, nie dostrzegając gniewu w oczach syna.
- Od kiedy?
- Podejrzewałem ju\ przed laty, kiedy wyjechałeś na studia, ale nie miałem dowodów.
Przynajmniej na początku. A potem udało mi się wydusić prawdę z Edny Collins. Oczywiście nie
poszło mi to wcale tak łatwo. Pewnie zabrałaby ze sobą tę tajemnicę do grobu, gdyby nie to, \e
wyło\yłem trochę gotówki.
No tak, jego ojciec zawsze wyznawał zasadę, \e wszystko w \yciu mo\na kupić.
- Kiedy to było? - zapytał Cole.
- Jakiś miesiąc po tym, jak Cassie wyjechała z miasta. Od razu się domyśliłem, \e była w cią\y.
Bo jaki mogła mieć inny powód, \eby się odwrócić od jedynej bliskiej osoby?
- Nie uznałeś za stosowne, \eby podzielić się ze mną tą rewelacją?
- Nie - odparł Frank, patrząc zimno na Cole'a. - Wtedy wydawało mi się, \e tak będzie lepiej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]