[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiatraczkami, a w szczególnie duszne noce spaliśmy na osłoniętych moskitierami gankach.
Zakołysała stopą. Pomiędzy paskami białego sandałka widać było palce o paznokciach
pomalowanych soczystym pomarańczowym lakierem, pod kolor szortów. Wielki biały
podkoszulek miała związany w talii, z uszu zwisały jej zielone papużki.
Karen chodziła po balustradzie, przytrzymując się słupów. Gail kazała jej zejść.
Poślizniesz się i skręcisz sobie kark.
Oj, mamo&
Zejdz!
Irene parsknęła śmiechem.
Nie tłum naturalnych skłonności dziecka. Pewnego dnia Karen poprowadzi ekspedycję na
Everest, prawda, skarbie?
Karen zeskoczyła z balustrady i sturlała się po trawiastym zboczu aż do stóp starej metalowej
huśtawki, na której zawisła, spoglądając na świat do góry nogami.
Mała małpka mruknęła Irene.
Parę dni temu była umalowana. Gail zamknęła oczy i westchnęła przeciągle.
Co z tobą, kochanie?
Jestem strasznie zmęczona. Okropnie.
Huśtawka kołysała się łagodnie, skrzypiąc przy każdym ruchu.
Co powiesz Anthony emu?
A co ty byś powiedziała?
Hmmm& delikatne kasztanowe brwi Irene zbiegły się w zamyśleniu. Cóż& nie
wszystko. Wyznaj mężczyznie wszystko, a od razu sprowokujesz awanturę. Słyszą tylko to, co
chcą usłyszeć, zbyt łatwo zranić ich uczucia.
Gail położyła rękę na łańcuchu huśtawki i oparła na niej czoło.
W tej chwili nie chcę o tym myśleć.
A więc& Irene sięgnęła po notes, który położyła na drewnianym stoliku obok dzbanka
z herbatą. Spomiędzy kartek wyglądały kolorowe liszki. Irene otworzyła go na fiszce z napisem
KWIATY. Wczoraj spotkałam się z tym człowiekiem z kwiaciarni. Dał mi zdjęcia dekoracji
stołu z rajskimi ptakami. Patrz, jakie kolorowe. Aadne, co? Chyba nie chcesz tych nudnych
białych orchidei, jak u wszystkich, co?
Uchowaj Boże.
Irene patrzyła na nią przez chwilę w milczeniu.
Podobają ci się czy nie?
Są śliczne. Cudowne.
Dobrze. Powiem mu, że się zgadzamy. Zaraz& mamy fotografa, który zrobi zdjęcia, ale co
do wideo& Tu masz listę. Naprawdę, powinnyśmy obejrzeć ich prace.
Nie mam czasu na oglądanie filmów z wesel. Ty zdecyduj, dobrze? Odepchnęła się
nogą, huśtawka zaskrzypiała. Monotonny ruch działał usypiająco.
Powinnyśmy wynająć człowieka do parkowania samochodów, nie sądzisz? Niektórzy
goście zostaną na noc w hotelu, ale to może być dość kosztowne, więc lepiej zarezerwujmy
komplet pokoi w Holiday Inn. W Biltmore możemy mieć urocze przyjęcie, co jest nam dość na
rękę, ponieważ kościół znajduje się o parę kroków dalej. Głos Irene odpływał, mieszał się z
szelestem liści i świergotem ptaków. Gail, słuchasz mnie?
Przepraszam, co mówiłaś?
Irene odłożyła notes.
Wiesz, kiedy mam zły humor, najlepiej pomaga mi praca w ogródku. Może posadzimy
migdałowiec?
Za chwilę. Gail spojrzała na Karen ciągnącą po ziemi gałązkę, na którą polowała
koteczka. Widziała, jak się całowaliśmy. Niedobrze.
Co powiedziała?
Nic. Nie wiem, co sobie myśli. Kiedyś nie miałyśmy przed sobą tajemnic. Teraz zrobiła się
strasznie skryta. Nawet nie wiem, czy mnie jeszcze lubi.
Kocha cię! Ale dziewczynki w wieku Karen mają swoje sekretne życie. Na przykład ty&
sfinks! Doprowadzałaś mnie do szaleństwa. Irene roześmiała się. Pora zapłaty.
Zadzwonił telefon w kieszeni szortów Gail. Jęknęła i wstała, żeby go wyjąć.
Nigdy tego nie wyłączasz?
Prosiłam Miriam, żeby dzwoniła, gdyby wydarzyło się coś ważnego. Nowa komórka
miała identyfikację rozmówcy; w okienku wyświetlił się numer kancelarii. Gail usiadła na
balustradzie, oparta jedną nogą o podłogę. Cześć, co jest?
Miriam wyjaśniła, że chore kolano podpisało zrzeczenie się roszczeń, a teraz chce wiedzieć,
kiedy dostanie pieniądze.
Nie zadzwonię do niej. Może poczekać do jutra. Oparła się o słup podtrzymujący dach.
Coś nowego?
Dzwonił adwokat Wendella Sweeta. Nie powiedział, czego chce, prosił tylko o pilny kontakt.
Gail pożyczyła długopis od matki i nagryzmoliła jego numer w notesie.
Dziękuję, Miriam, do zobaczenia rano. Rozłączyła się i zaczęła wystukiwać numer.
Niech to, niech to, niech to.
Co się dzieje?
To ten rozwód, chyba ci mówiłam. Sprawa Sweetów. Zakładam się o dolara, że chce prosić
o zwłokę. I miała rację. Kiedy Marvin Acker wreszcie odebrał telefon, wyjaśnił, że Wendell
potrzebuje jeszcze tygodnia na zebranie potrzebnych dokumentów.
Nie, zdecydowanie nie! Twój klient ma obowiązek dostarczyć mi dokumenty do piątku,
czyli do jutra, nie w przyszłym tygodniu.
Marvin Acker powiedział, że Wendell stara się jak może, ale wiele dokumentów idzie aż z
Wenezueli, więc w ramach uprzejmości&
Uprzejmości? Spytaj Wendella, czy ostatnio był bardzo uprzejmy, kiedy pobił żonę.
Powinno się go aresztować. Powiedz mu, że ma mi przynieść wszystkie posiadane dokumenty do
jutra, a resztę w poniedziałek do dziewiątej rano, bo o dziesiątej będę już prosić sędziego, żeby
go zapuszkował za obrazę sądu.
Acker zwrócił jej uwagę, że nie ma powodu mówić takim tonem.
Nie zrzucaj winy na mnie. To twój klient stwarza problemy. Przekaż mu moje słowa.
Poniedziałek rano albo już po nim. Rozłączyła się i wsadziła telefon do kieszeni, klnąc pod
nosem.
Irene przyglądała się jej okrągłymi oczami.
Hm&
Jakie znowu hm?
Nieczęsto cię widują w takim stanie. Chwała Bogu.
Doktor Jekyll i pani Hyde? Aagodna mamusia wieczorem i zionąca ogniem suka w dzień.
Podeszła do stolika i wzięła herbatę. Dla ludzi w rodzaju Wendella Sweeta nie można być
miłym. Osiem lat terminowania u Hartwella i Blacka nauczyło mnie, że jeśli nie rzucisz się im do
gardła, stratują cię.
Irene skrzywiła się lekko.
Ja bym nie mogła.
Owszem, mogłabyś, gdybyś musiała bronić swego klienta. Wendell bije, jeśli jest z czegoś
niezadowolony. Z największą radością ujrzałby Jamie i troje ich dzieci, mieszkających w
przyczepie i robiących zakupy w sklepie z używaną odzieżą. Ukrył gdzieś ponad milion dolarów,
ale ja je znajdę. Jeśli dam mu czas, będzie naciskał na Jamie, usiłował ją zmusić do ugody na
fatalnych warunkach. Kłamie, żeby ratować skórę. Na moim miejscu zrobiłabyś dokładnie to
samo.
Mam nadzieję, że to się nie przeniesie na dom powiedziała Irene cicho.
Co?
Ta agresja i niechęć do kompromisu. Mężczyzni bywają zabawni, jeśli idzie o te sprawy.
Można by się zastanawiać, czy to nie dlatego Dave odszedł. Wydaje mi się, że Anthony będzie
jeszcze mniej zachwycony, biorąc pod uwagę jego wychowanie i tak dalej.
Anthony i ja nie jesteśmy przeciwnikami.
No, to coś nowego w historii świata.
Mamo!
Dobrze, dobrze. Irene uniosła obie dłonie. Wiesz, że cię kocham. Gail nie spuszczała
z niej wzroku.
Uważasz, że małżeństwo z nim to błąd?
Nigdy tego nie powiedziałam.
Ale tak myślisz, prawda?
Nie. Anthony jest atrakcyjny, inteligentny, czarujący. Nigdy nie kwestionuję twoich
wyborów.
Owszem, kwestionujesz. Co powiedziałaś, kiedy ci opowiedziałam, co się stało z
Dave em? %7łe nie powinniśmy się rozwodzić.
Ale mnie nie posłuchałaś, prawda? Czas płynie i nie można żyć domysłami, co by się
zdarzyło, gdyby było inaczej. Irene pociągnęła łyk herbaty. Nieważne, co powiedziałam.
Chyba było mi żal Dave a.
Dlaczego?
Bo zawsze cię tak strasznie potrzebował.
Zwietny powód do trwania w małżeństwie.
Irene wstała.
Chyba pora popracować w ogródku.
Och, mamo, nie chciałam tak na ciebie warknąć.
Jesteś bardzo zapracowana.
To żadna wymówka. Gail pokornie zebrała szklanki i dzbanek. Poszła za Irene do
ogródka. W chwili, gdy zaczęła się zastanawiać, gdzie się podziała Karen, Irene podeszła do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]