[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W porządku. Jeśli nie chcesz przenieść się do mnie, ja zamieszkam
u ciebie - chwycił ją za palec i ugryzł delikatnie w koniuszek.
- Nie, nie zamieszkasz! - Wyszarpnęła rękę.  Dopiero zaczynamy
okres próbny, testujemy nasz związek. I... i reakcję opinii publicznej, od
której zależy twoja kariera.
- No to jeżeli będziemy mieszkać razem, możemy trochę
przyspieszyć proces.
- Peyton, będziesz musiał się przyzwyczaić do jednej rzeczy. Ja mam
swoje własne zdanie.
Prychnął.
- Myślisz, że niby tego nie wiem?
- Nie pozwolę ci kierować moim życiem. Nieważne, jak bardzo cię
kocham, nie będziesz mi mówił, co mam, a czego nie mam robić.
130
RS
Zrozumiałeś? - Znów stała przed nim z palcem wycelowanym w jego
twarz.
- Zabierz ten cholerny palec, bo ci go odgryzę! Opuściła dłoń,
patrząc na niego z mieszaniną determinacji i kobiecej dumy.
- Namówię Susan, żeby zamieszkała u mnie na kilka dni. Widziałeś
wczoraj, jak świetnie umiemy sobie poradzić.
Peyton jęknął, wiedząc dobrze, że jest pokonany.
- Jasne. Ty i Susan mogłybyście podbić świat. Zarzuciła mu ręce na
szyję.
- Susan i ja będziemy spały przez kilka nocy u Sheili. Zabiorę
strzelbę i psa.
- Trzy kobiety, same!
- Będę miała broń. Sheila też. Salomon może spać na zewnątrz. A
przyczepa kempingowa Mike'a stoi przy tej samej ulicy - potarła nosem
jego brodę. - Zgódz się na moje warunki, to pójdę z tobą w piątek na to
głupie zebranie polityczne.
- To szantaż, skarbie.
- Jak możesz tak mówić? Po prostu składam ci propozycję nie do
odrzucenia.
- Zgadzam się. Nie mam innego wyjścia. - Utulił ją w ramionach,
dotknął ustami jej ust. - Powiedz mi, że jesteś świadoma, jakim
zagrożeniem mogą być Cliff Nolan i Lobo Smothers.
- Nie jestem głupia, Peyt. - Pocałowała go. Szybko. Mocno. Kusząco.
- Nie będę ryzykować. Obiecuję, że będę się pilnowała.
- Będę przyjeżdżał co wieczór, żeby się z tobą zobaczyć. Jeśli nie
pozwolisz mi mieszkać u siebie, będę u Spence'a i Pattie w Marshallton.
131
RS
- Po tym piątkowym przyjęciu... jeśli wszystko będzie dobrze i
wszyscy będą wiedzieć, że jesteśmy poważnie zaangażowani, może
moglibyśmy...
- Mówisz, że znów mogę zostać na noc?
- Mówię, że kiedy ci twoi zadzierający nosa kolesie polityczni
zobaczą mnie razem z tobą i będą wiedzieć, że się... spotykamy... no to
pózniej, jeśli wciąż będziesz mnie chciał i myślał, że...
Nie pozwolił jej skończyć, przycisnął usta do jej warg, położył na
sofie. Zaczął powoli rozpinać koszulę, którą miała na sobie, odsłaniając
piękno jej młodego, nagiego ciała, którego tak bardzo pożądał.
- Peyton?
- Jeśli nie będziemy się kochać aż przez pięć dni, to nie marnujmy
reszty dnia na gadanie.
- Szybko się nauczyłeś, że czyny mówią głośniej niż słowa.
W czwartkowe popołudnie Tallie czekała cierpliwie w pokoju
nauczycielskim w Marshallton Community College. Susan i Sheila
uważały, że postradała rozum.  To tak, jakbyś prosiła wroga o radę, jak
wygrać bitwę", powiedziała wtedy Sheila.
- Tallie? - Donna stanęła w drzwiach z przyjaznym, ciepłym
uśmiechem na twarzy.
- Naprawdę doceniam, że chcesz mi pomóc. Zważywszy na to, że ty i
Peyt...
- Miałabyś ochotę na herbatę? - Donna nalała sobie wody do
filiżanki.
- Nie, dziękuję.
Donna wstawiła filiżankę do mikrofalówki.
132
RS
- Byliśmy i jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, ale naprawdę nie jako
para. Jedynie w gazetach. I jeszcze zanim się spotkałyśmy, wiedziałam, że
Peyton cię kocha.
- Ale on nie... on mi nie powiedział, że... Oj, za dużo gadam.
Donna uśmiechnęła się promiennie.
- Daj mu trochę więcej czasu. Jak tylko będzie pewien, powie. To
mądry facet, ale o miłości nie ma zielonego pojęcia
- Wychował się w rodzinie o innych priorytetach.
- Jeśli zabiera cię na przyjęcie do Harolda i Betty Gloverów, to
znaczy, że jasno stawia swoje priorytety. Harold ma dość pieniędzy i
władzy, żeby załatwić Peytonowi nominację z ramienia partii.
Kuchenka zabrzęczała, Donna wyjęła filiżankę i wrzuciła torebkę
herbaty.
- Czyli mówisz, że jeśli coś spaprzę, to mogę zrujnować jego szansę
na nominację?
- Niczego takiego nie powiedziałam. - Donna ruszyła ku małej sofie
w rogu pokoju. - Usiądzmy. Mam akurat wolną godzinę.
- Peyton i ja zgodziliśmy się na próbny związek, żeby zobaczyć, czy
nam się uda. - Tallie usiadła obok.
- Aha. - Donna spróbowała herbaty. - To był pomysł Peytona?
- W pewnym sensie tak, ale decyzja była wspólna. Jeśli nie dam
plamy w piątek, będę miała szansę. Dlatego chciałam prosić, żebyś mi
pomogła.
- A w jaki sposób mogę pomóc?
- Wiem, że to głupio zabrzmi, ale co mam na siebie włożyć?
Donna roześmiała się.
133
RS
- To typowe kobiece pytanie.
- Więc?
- Na dość formalne spotkanie potrzebujesz czegoś naprawdę
szykownego. - Donna przyjrzała się Tallie od stóp do głów. - Powiedz mi,
w jakim stroju czujesz się wygodnie i swobodnie. Co jest w stylu Tallie
Bishop?
- Dobrze wyglądam w czarnym. Figurę mam w porządku, więc
mogłabym chyba włożyć coś obcisłego, ale eleganckiego.
- Bardzo dobrze. Masz taką sukienkę? Nie? Pojedz do Justine'a. Dam
ci zaraz adres. Powiedz, że ja cię przysłałam. Pomogą ci wybrać najlepszą
suknię za rozsądną cenę. - Donna podniosła filiżankę. - Czego jeszcze
potrzebujesz na piątek?
- Mam opinię osoby, która najpierw mówi, a dopiero potem myśli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl