[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Okej - zgodził się Eric. - Ale wciąż nie podoba mi
się, że całował pan mamę.
- Rozumiem.
Jake szedł koło chłopca, walcząc z chęcią położenia
ręki na jego wąskich barkach i przytulenia go. W tej
chwili nie zostałoby to dobrze przyjęte. Dzieciak był za
bardzo zagubiony i zbyt na niego wkurzony.
Teraz, kiedy wreszcie nawiązali nić porozumienia, Ja
ke zamierzał znalezć sposób, żeby przekonać Donnę, by
pozwoliła im ją wzmocnić.
Nie straci tej więzi z Makiem.
Donna wjechała na teren rancza Lonerganów i pod
jechała pod tylne wejście. Miała nadzieję, że tylko za
bierze Erica i szybko ucieknie. Może, jeżeli będzie miała
szczęście, Jake'a w ogóle tam nie będzie.
Maureen Child
62
Kiedy minęła róg domu i zaparkowała samochód,
westchnęła ciężko. Nie tylko Lonerganowie byli w peł
nym składzie, ale zdaje się, że urządzili małe przyjęcie
na cześć Erica.
Jeremiah już ku niej szedł, a szeroki uśmiech rozjaś
niał jego pomarszczoną twarz. Teraz na pewno nie uda
jej się szybko wymknąć.
Mimo wszystko uśmiechnęła się. Kochała dziadka
Maca tak samo jak Mac go kochał. I brakowało jej go
przez te wszystkie lata. Zamknęła drzwi samochodu
i wpadła w potężny uścisk staruszka.
- Donno, tak się cieszę, że jesteś! Eric jest chyba tro
chę przytłoczony tym tłumem nowych krewnych. Po
trzebuje wsparcia matki. - Odsunął ją na odległość ra
mion i patrzył z radością. - Czy dasz się namówić na
burgera z grilla?
Donna zerknęła nad jego ramieniem na stół pikniko
wy stojący w rogu podwórza, w cieniu starego drzewa.
Cooper, Sam, Jake i Eric kręcili się wokół grilla, a w po
wietrzu unosił się dym. Narzeczona Sama, Maggie, nio
sła z domu stertę talerzy, a druga kobieta stała na straży
z packÄ… na muchy.
Zakłuło ją w sercu, kiedy pomyślała, że Mac też powi
nien brać udział w tym rodzinnym zgromadzeniu. Za
miast niego był jednak jego syn. Odkrył kuzynów, których
wcześniej nie widział, i cieszył się dziadkiem, którego znał
zaledwie od paru miesięcy.
Eric, otoczony przez trójkę tak do niego podobnych
mężczyzn, wyglądał na szczęśliwego. Jego tęskne spoj-
Domowe ognisko
63
rzenie przeskakiwało z jednego kuzyna na drugiego,
kiedy opowiadali mu przeróżne historie o ojcu, którego
nigdy nawet nie widział. Jak mogła go stąd zabrać? Jak
mogła zabronić mu, żeby poznawał ojca w jedyny moż
liwy sposób?
- Donno? - spytał cicho Jeremiah. - Zostaniesz?
Podniosła wzrok na stojącego przed nią uroczego sta
ruszka i uśmiechnęła się.
- ZostanÄ™. Na razie.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Wez rower i włóż do bagażnika. - Donna wręczyła
synowi kluczyki.
Eric spuścił głowę i spojrzał na nią spod fali ciem
nych włosów.
- Zła jesteś, bo nie powiedziałem ci, że tutaj przy
chodzÄ™?
- Masz na myśli, że nie zapytałeś mnie o pozwolenie?
- poprawiła. - Nie, nie jestem zła. Porozmawiamy o tym
pózniej.
Podniósł głowę i uśmiechnął się do niej,
- Dobra. - Spojrzał poza nią i zawołał: - Na razie,
Jake.
Donna skuliła się nieco, słysząc za sobą kroki.
- Na razie, mały.
Eric odszedł, a ona została sama z Jakiem. Czuła je
go obecność tak wyraznie, jakby jej dotykał. A gdyby to
faktycznie zrobił, chyba by wybuchła. Każdy nerw jej
ciała był już napięty do granic możliwości. Nawet naj
lżejsze muśnięcie doprowadziłoby do eksplozji.
Zamknęła na chwilkę oczy i spróbowała się skoncen
trować. Nie pomogło. Przez ostatnie dwie godziny była
Domowe ognisko 65
otoczona przez Lonerganów. Eric wyglądał na niezwy
kle szczęśliwego, ale Donna była spięta.
Narzeczone Sama i Coopera były bardzo miłe i ła
two się z nimi rozmawiało, ale o wiele bardziej intereso
wało ją to, co mówili mężczyzni. Młodzi Lonerganowie
i Jeremiah opowiadali jednÄ… historyjkÄ™ o Macu za dru
gą - a wszystko to dla Erica, który brał to za dobrą mo
netę. W tym krótkim czasie dowiedział się o ojcu więcej
niż w ciągu minionych czternastu łat. Donna oczywiście
opowiedziała mu o Macu, ile mogła, ale dzięki anegdo
tom z taką miłością i uczuciem przytaczanym przez jego
rodzinę ten ojciec, którego Eric nie miał okazji poznać,
stał się rzeczywisty jak nigdy dotąd.
Dla Donny jednak przywołane wspomnienia były
trudne do zniesienia.
W oczach Jake'a dostrzegała cień, który mówił jej, że
i dla niego przeszłość była większym problemem niż dla
jego kuzynów. Ich spojrzenia, pełne bólu i żalu, nieraz
spotykały się nad stołem.
Teraz Jake stał tuż obok niej, a Donna zupełnie nie
wiedziała, co powiedzieć.
- Cieszę się, że zostałaś - przerwał milczenie.
Oderwała wzrok od syna siłującego się z rowerem
i spojrzała na Jake'a.
- Zostałam tylko dla Erica.
- Wiem.
- To się już nie powtórzy.
- Nigdy nie mów nigdy.
Donna wypuściła gwałtownie powietrze.
Maureen Child
66
[ Pobierz całość w formacie PDF ]