[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wyszedłem tylnym wyjściem - odparł gładko. - W końcu mężczyzna może chyba czasem
zaprosić do siebie dziewczynę, nie?
Agenci spojrzeli na siebie z rozbawieniem. Jacinda poczuła złość, kiedy zrozumiała, że
Rackford chce, by uchodziła za prostytutkę.
- No, no - zbeształ go dobrotliwie niższy z agentów. Wasza Lordowska Mość nie
powinien się nigdzie oddalać bez powiadamiania nas. Tak sobie życzy sir Anthony.
- Ech, panowie, przecież mam dwadzieścia osiem lat i nie jestem święty.
Roześmiali się.
W porządku. Ma pan dobry gust, milordzie!
A dużo ona bierze? - spytał kpiąco drugi.
Proszę mi wierzyć, nie moglibyście sobie panowie na nią pozwolić - odparł, również ze
śmiechem. Zaśmiał się jeszcze głośniej, kiedy zgorszona Jacinda wymierzyła mu
policzek.
Ułagodził ją lekkim pocałunkiem, który po chwili stał się gorętszy. Ani ona, ani Rackford
nie zważali na nikogo po drodze do sypialni. Ani na kamerdynera, który otworzył im drzwi
frontowe, ani na zgorszoną gospodynię, która gapiła się z otwartymi ustami, jak Jego
Lordowska Mość wnosi dziewczynę po szerokich, majestatycznych schodach.
Wkrótce znalezli się w jego apartamencie. W przyćmionym świetle wzrok Jacindy
159
prześlizgnął się po amfiladzie wspaniale urządzonych wnętrz, po obitych jedwabiem
ścianach, ciężkich błękitnych kotarach i perskich dywanach. W bawialni stały eleganckie,
oszczędne w formie meble w najnowszym stylu. Zapomniała o tym wszystkim, gdy
Rackford zaprowadził ją do sypialni.
Zatrzymała się w progu, patrząc na masywne łoże. Kilkakrotnie wodziła wzrokiem od
mebla do Rackforda i z powrotem. Czuła dreszcz podniecenia. To tam utraci swoje
dziewictwo!
Było doprawdy godne cesarza, z potężnym baldachimem i drapowanymi zasłonami z
błękitnego aksamitu, w tym samym odcieniu, co kotary na oknach. Medaliony z
wyobrażeniami rzymskich bóstw zdobiły wezgłowie z ciemnego palisandru. Rackford
zapalił świecę. Jacinda zdjęła płaszcz.
Uśmiechnął się czule na widok jej szeroko otwartych ze zdumienia oczu. Dotknął jej
policzka uspokajającym gestem, a potem objął spojrzeniem całą postać. Podążając za
jego wzrokiem, spojrzała na swoją bawełnianą suknię. Wygładziła ją na sobie i
popatrzyła znów na niego, niepewnie. Była to z pewnością najskromniejsza suknia, w
jakiej kiedykolwiek mu się pokazała. Gdyby wiedziała, że właśnie dzisiejszej nocy
wydarzy się ten pierwszy raz, włożyłaby najwytworniejszą! Biały jedwab i klejnoty...
Rackford lekko uszczypnął ją w podbródek.
- Wyglądasz przepięknie - skomplementował ją, zupełnie jakby czytał w jej myślach.
Uśmiechnęła się przygnębiona.
- W gruncie rzeczy... jeszcze bardziej mi się podobasz właśnie taka. Onieśmieliłabyś
mężczyznę, wystrojona jak bogini.
Naprawdę? - spytała. Sprawiło jej to przyjemność. Uśmiechnął się nieznacznie i zaczął
ściągać kurtkę.
Niech ci to czasem nie uderzy do głowy - zażartował.
Zrzuciła wysokie buty, a on podszedł do umywalki w kącie, nalał trochę wody do miski i
zdjął przez głowę koszulę.
Jacinda przygryzła wargę. Nie miała dziś zamiaru opierać się urokowi tego
fascynującego ciała - potężnego, twardego, smukłego, smagłego i wytatuowanego.
Podeszła do niego, gdy nachylał się nad umywalką, opłukując twarz i ciało po walce.
Przesunęła dłonią po zgiętych plecach, a potem obwiodła palcem kontur feniksa w locie,
widniejącego pomiędzy ramionami. Skórę miał ciepłą i gładką. Wyczuła, że jej dotyk
sprawia mu przyjemność.
Wzięła ręcznik, wiszący na stojaku obok, zwilżyła go w misce i wyżęła nadmiar wody.
Gdy Rackford się podniósł i odwrócił ku niej, wsparty o gotowalnię z tyłu, powoli wytarła
mu pierś, szyję i brzuch wilgotną tkaniną. Przeciągnęła nią po potężnie umięśnionych
barkach i silnych ramionach. Jego zielone oczy rozbłysły.
Czuła na sobie ten palący wzrok, gdy po raz drugi zwilżyła ręcznik, lecz wówczas, nim
zdążyła się odwrócić, stanął tuż za nią, zanurzając twarz w jej włosach, i objął ją w pasie.
Kiedy drugą ręką otoczył jej szyję, położyła mu głowę na ramieniu, prosząc o pocałunek.
Pozwolił włosom Jacindy opaść nisko, a potem zręcznymi palcami zdjął z niej suknię,
szybko sobie radząc z rzędem miedzianych haftek na plecach.
- Boże, tak długo cię pragnąłem - wyszeptał, ściągając z niej stanik i całując wygiętą w
160
łuk szyję.
Gdy suknia opadła na podłogę, przestąpiła przez jej skraj i powoli zbliżyła się do łóżka,
zdejmując z siebie cieniutką białą koszulę. W samych tylko podwiązkach i białych
pończochach usiadła na łóżku, rumieniąc się na widok jego męskości. Mimo to uniosła
dłoń i dotknęła jej czubkami palców.
Drgnął, a jego pierś zafalowała. Odstąpił nieco w tył, żeby pozbyć się reszty odzienia.
Jacinda położyła się na łóżku i z podbródkiem wspartym na ręce patrzyła, jak ściąga
ubranie, a potem kładzie się obok niej, zagarniając ją łagodnie pod siebie.
Przy pierwszym zetknięciu się ich ciał zaparło jej dech. Twardy tors przycisnął jej piersi.
Mogła wyczuć, jak mocno uderza jego serce.
W chwili, kiedy powiódł ustami wzdłuż jej ciała, nie było już odwrotu. Pocałunek
zawładnął nią całą, a dotyk rąk oczarował, rozsiewając wszędzie miękkie ciepło.
Pragnęła tego od dawna, śniła o zapamiętaniu się w jego ramionach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]