[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ke a. Bocznokołowiec.
Tak. GÅ‚êbokoSæ uniemo¿liwiaÅ‚a nurkowanie. WykorzystywaliSmy kompu-
tery i roboty. Rozluxniwszy siê nieco, oparÅ‚a brodê na rêkach. NakrêciliSmy
fantastyczny film na temat kolonii roSlin i zwierz¹t.
MusieliScie mieæ mnóstwo zabawy.
To była wyprawa naukowa sprostowała chłodno. Nie chodziło wcale o za-
bawê. Sprzêt zaprojektowany z mySl¹ o prowadzeniu poszukiwañ i eksploatacji Ju-
stine , spisaÅ‚ siê wyj¹tkowo dobrze. MieliSmy do dyspozycji zespół najlepszych na-
ukowców i techników. Wyprawa ta dodała Tate uszczypliwie miała znaczenie nie
tylko naukowe, gdy¿ wydobyliSmy tak¿e zÅ‚oto. Jest to coS, co na pewno potrafisz
zrozumieæ. Wewn¹trz wraku znalexliSmy fortunê w postaci zÅ‚otych monet i sztabek.
To znaczy, ¿e VanDyke jest jeszcze bogatszy.
ZdaÅ‚a sobie sprawê, ¿e Matthew o wszystkim wie. PoczuÅ‚a chłód na twarzy.
To nie ma ¿adnego znaczenia. Najwa¿niejsza jest wartoSæ naukowa i histo-
ryczna&
Chrzanienie. Wszystko, co robi VanDyke, ma ogromne znaczenie. Ze-
zÅ‚oSciÅ‚ siê, gdy pomySlaÅ‚, ¿e Tate bardzo musiaÅ‚aby siê zmieniæ, by w to uwie-
rzyæ. Nie obchodzi ciê, kto wypisuje twoje czeki?
SeaSearch&
VanDyke jest wÅ‚aScicielem Trójzêbu, do którego nale¿y Posejdon i jego
filia SeaSearch. Z szyderczym uSmiechem wzi¹Å‚ do rêki kieliszek czerwonego
wina i uniósÅ‚ go, jakby wznosiÅ‚ toast. Jestem pewien, ¿e VanDyke byÅ‚ bardzo
zadowolony z twojej pracy.
Na chwilê odebraÅ‚o jej mowê. CzuÅ‚a siê, jakby ktoS uderzyÅ‚ j¹ piêSci¹ prosto
w ¿oÅ‚¹dek. ByÅ‚o jej niezmiernie przykro, ¿e Matthew ma o niej tak zÅ‚e mniemanie
i ¿e tak sÅ‚abo j¹ zna. PrzypomniaÅ‚a sobie, jak, ociekaj¹c wod¹, z buntem w sercu,
stawiÅ‚a czoÅ‚o VanDyke owi na jego wÅ‚asnym jachcie. Wci¹¿ pamiêtaÅ‚a tamt¹ wScie-
kÅ‚oSæ, strach i poczucie straty.
Bez sÅ‚owa wstaÅ‚a od stoÅ‚u i wyszÅ‚a na deszcz. Mamrocz¹c przekleñstwa,
Matthew odsun¹Å‚ na bok miseczkê i ruszyÅ‚ za Tate.
Czy zawsze tak postêpujesz, gdy ktoS stawia przed tob¹ lustro, RudowÅ‚o-
sa? Po prostu wychodzisz?
StaÅ‚a przy porêczy, kurczowo zaciskaj¹c na niej palce i nie zwa¿aj¹c na spÅ‚y-
waj¹ce po niej strugi deszczu. Na północy bÅ‚yskawica przeciêÅ‚a niebo.
Nie wiedziałam.
W porz¹dku.
Nie wiedziaÅ‚am powtórzyÅ‚a. Kiedy podpisywaÅ‚am umowê, nie miaÅ‚am
o niczym pojêcia. Gdybym wiedziaÅ‚a, nie& Nigdy nie wziêÅ‚abym udziaÅ‚u w przed-
siêwziêciu maj¹cym cokolwiek wspólnego z VanDyke em. Bardzo zale¿aÅ‚o mi
na tym, by móc ponownie pracowaæ razem z Haydenem i wzi¹æ udziaÅ‚ w jakiejS
wa¿nej ekspedycji, wiêc nie sprawdzaÅ‚am, co kryje siê za t¹ mo¿liwoSci¹. Teraz
bardzo siê tego wstydziÅ‚a, takiego wstydu nie odczuwaÅ‚a nawet wtedy, gdy miota-
Å‚a ni¹ potworna zÅ‚oSæ i uraza. A powinnam.
173
Dlaczego? Dano ci szansê, wiêc j¹ wykorzystaÅ‚aS. Wszystko na tym Swie-
cie funkcjonuje w taki sposób. By nie wzi¹æ Tate w objêcia, wsun¹Å‚ kciuki do
kieszeni. DokonaÅ‚aS wyboru, wiêc wÅ‚aSciwie o co ci chodzi? Wszystko sprowa-
dza siê do tego, ¿e nie masz powodu, by walczyæ z VanDyke em.
Gówno prawda. W przypÅ‚ywie zÅ‚oSci Tate odwróciÅ‚a siê. Deszcz spÅ‚ywaÅ‚
jej z wÅ‚osów na twarz. W oddali rozlegÅ‚ siê grzmot. Niezale¿nie od tego, co
s¹dzisz na ten temat, VanDyke nie jest tylko twoim osobistym wrogiem. OkradÅ‚
nas wszystkich.
Wiêc czêSæ z tego mu odebraÅ‚aS. Na Nomad dorobiÅ‚aS siê sÅ‚awy i fortu-
ny. Jak sama powiedziaÅ‚aS, nie obchodziÅ‚o ciê, kto za to pÅ‚aci.
Do jasnej cholery, Lassiter. Przecie¿ powiedziaÅ‚am, ¿e o niczym nie mia-
Å‚am pojêcia. W momencie kiedy poznaÅ‚am prawdê, kiedy zorientowaÅ‚am siê, kto
załatwił mi miejsce na tym statku, spakowałam manatki i wyjechałam.
SpakowaÅ‚aS manatki i wyjechaÅ‚aS, poniewa¿ baÅ‚aS siê, ¿e wykorzystam
twoich rodziców. Nie wciskaj mi kitu, Tate. Wiem, ¿e Ray zadzwoniÅ‚ do ciebie
i powiedział o swoich zamiarach. DotarłaS na Hatteras w iScie rekordowym tem-
pie.
To prawda, a byÅ‚o to mo¿liwe tylko dlatego, ¿e ju¿ wczeSniej zÅ‚o¿yÅ‚am
rezygnacjê i zaÅ‚atwiÅ‚am sobie transport. Niech ciê diabli wezm¹ powiedziaÅ‚a ze
znu¿eniem. Niczego nie muszê ci udowadniaæ. Nie muszê siê przejmowaæ tym,
co o mnie s¹dzisz.
ZdaÅ‚a sobie jednak sprawê, ¿e musi przekonaæ sam¹ siebie. Niecierpliwym
gestem odrzuciła mokre włosy z twarzy.
MySlaÅ‚am, ¿e otrzymaÅ‚am to zadanie dziêki rekomendacji Haydena.
Matthew poczuł drobne ukłucie zazdroSci.
Czy coS Å‚¹czy ciê z tym facetem?
To mój kolega odparÅ‚a przez zaciSniête zêby. I przyjaciel. PowiedziaÅ‚,
¿e gdy dotarÅ‚a do niego lista, moje nazwisko ju¿ na niej byÅ‚o.
I co z tego?
Zastanów siê, Lassiter. Ja to zrobiÅ‚am. Dlaczego ktoS miaÅ‚by zrobiæ coS
takiego? ChciaÅ‚am siê tego dowiedzieæ i udaÅ‚o mi siê. ZostaÅ‚am wybrana przez
VanDyke a. Moim zdaniem, nie nale¿y on do ludzi, którzy potrafi¹ zapomnieæ.
Jak s¹dzisz, ilu magistrów archeologii podwodnej nazywa siê Tate Beaumont?
Poniewa¿ to wszystko zaczynaÅ‚o mieæ sens, Matthew nagle poczuÅ‚ siê jak
głupiec.
Tylko ty jedna.
Racja. Ponownie odwróciÅ‚a siê do porêczy. MusiaÅ‚ doskonale wie-
dzieæ, kim jestem szepnêÅ‚a. I chciaÅ‚, ¿ebym znalazÅ‚a siê na Nomad . Nieza-
le¿nie od tego, czy jesteS w stanie w to uwierzyæ, czy nie, zrezygnowaÅ‚am z eks-
pedycji, nim skontaktowaÅ‚ siê ze mn¹ ojciec.
Westchn¹Å‚ i przetarÅ‚ dÅ‚oñmi wilgotn¹ twarz.
Wierzê ci. Mo¿e rzeczywiScie trochê przesadziÅ‚em, ale zagotowaÅ‚o siê we
mnie na mySl, ¿e pracowaÅ‚aS dla tego czÅ‚owieka, by zdobyæ reputacjê. Zerk-
n¹wszy przez ramiê, rzuciÅ‚a mu szybkie, chÅ‚odne spojrzenie, pod wpÅ‚ywem które-
174
go Matthew poczuÅ‚ siê jak robak. PowiedziaÅ‚em, ¿e przesadziÅ‚em. Powinienem
domySliæ siê prawdy.
Tak, powinieneS. Teraz to ona westchnêÅ‚a. ZaczêÅ‚a siê zastanawiaæ, dla-
czego Matthew miaÅ‚by jej ufaæ. W rzeczywistoSci wcale siê nie znali. Niewa¿-
ne. Cieszê siê, ¿e wyjaSniliSmy sobie tê sprawê. Sporo nad tym mySlaÅ‚am. Nie
podoba mi siê, ¿e VanDyke mnie wykorzystaÅ‚ i ¿e przez wszystkie te lata patrzyÅ‚
mi przez ramiê.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]