[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dotychczas masa zaczęła pod łopatą kopiącego milicjanta stawać się bardziej jasna. W końcu
zamieniła się w żółciutki piasek.
- Nie ma już celu dalej kopać - stwierdził major - nie przypuszczam, żebyśmy mogli
jeszcze coś znalezć. Ale i to wystarczy.
- No, coście tam znalezli? - Kosicka przestała drwić, bo rzeczywiście zainteresowało ją,
co za tajemnicze bryłki oficer milicji tak skrupulatnie chował do teczki. - Złoto?
- Coś cenniejszego od złota. Kości - wyjaśnił major.
- Kości? Jakie?
- Nie jakie , tylko czyje - poprawił Krzyżewski.
- Więc czyje?
- Pani dobrze wie czyje.
Mówiąc te słowa oficer milicji nie spuszczał oczu z Barbary Kosickiej. Wyraznie
widział, jak w twarzy tej dziewczyny, zachowującej się dotychczas nie tylko zuchwale, ale
wprost bezczelnie, zachodzi ogromna zmiana. Znikł bez śladu drwiący uśmiech. Widać było,
jak przez twarz młodej osoby przebiegło parę drgań. W końcu Kosicka zdołała się opanować i
powiedziała, starając się, aby głos wypadł możliwie jak najbardziej naturalnie:
- Pan major opowiada jakieś bajeczki.
- To nie żadne bajeczki - zaprzeczył spokojnie - to, co pozostało po Cieśliku, jego
szkielet, znalezliśmy już przed paru tygodniami. Brakowało tylko kości palców. No i
znalezliśmy je. Nareszcie mam je w teczce. A szukałem ich po całej Polsce.
- Znalezliście pod gruzami kości jakiegoś Niemca. Niech pan nie blaguje - Kosicka
znowu stawała się pewna siebie. - Wiem dobrze, bo mój znajomy pracował tam, kiedy te
kości wykopano.
- To nie były kości człowieka, który zginął w czasie wojny - wyjaśnił major - mamy na
to dowody. Ten człowiek umarł w 1957 roku. Akurat wtedy, kiedy zginął Cieślik. Teraz już
wszystko jest jasne. Tylko szczere przyznanie się może wam coś pomóc.
- Nie ma do czego się przyznawać - odpowiedziała Kosicka - albo to ze znalezionych
kości można poznać, czyje one?
- Właśnie że można. Lekarze mogą ustalić wiek człowieka, jego wzrost i wagę, a nawet
kiedy i jak zginął. Zabiliście Cieślika siekierą. Kto uderzał?
- Nie wiem, o czym pan mówi - broniła się dziewczyna - to nieprawda!
- Dobrze. Nie chce się pani przyznać, sama sobie w ten sposób pani szkodzi. My i tak
dowiemy się całej prawdy. Wystarczy, że lekarze stwierdzą, iż kości znalezione w tej
komórce stanowią jedną całość ze szkieletem odkopanym przy ulicy Kiełbaśniczej. Zrobi się
odpowiednie badania i wszystko będzie tak udowodnione, że prokurator będzie mógł pisać
akt oskarżenia.
- Niech pisze. Ja o niczym nie wiem.
- Cieślik przyszedł do was bezpośrednio po wypuszczeniu z więzienia?
- Powiedziałam już, że ostatni raz widziałam Cieślika przed jego aresztowaniem.
- Jak sobie posiedzi, to się namyśli i będzie rozmowniejsza - wtrącił się sierżant.
- Mogę siedzieć. A co to, nie dla ludzi?
Major widząc, że dziewczyna już się opanowała i żadne sposoby nakłonienia jej, aby
przyznała się do winy i szczerze przedstawiła cały przebieg tragicznych zdarzeń tamtego
sierpniowego dnia, nie odnoszą skutku, postanowił przerwać tę bezcelową rozmowę. Teraz,
kiedy miał nieodparty dowód winy całej piątki, nie wątpił, że wkrótce i tak dowie się prawdy.
Nie wątpił też, że prokurator, zawsze tak ostrożny, kiedy chodzi o podpisanie nakazu aresztu,
tym razem udzieli swojej sankcji na zatrzymanie całej rodziny Kosickich i Pietrzaków. Polecił
przeto jednemu z milicjantów:
- Zawiadomcie komendę, żeby przysłała dwie karetki po aresztowanych.
- Wszystkich nas chcecie zabrać? - zaniepokoiła się nieco Kosicka.
- Tak, królewno - odpowiedział kapral - dla wszystkich znajdzie się u nas gościnne
miejsce.
- Chciałabym jeszcze wrócić do domu.
- Po co?
- Skoro mnie aresztujecie, to mam chyba prawo zabrać ze sobą trochę rzeczy i jedzenie.
- Ma pani prawo - zgodził się major. - Przyjedzie karetka i zabierze tamtych, którzy są w
mieszkaniu, a wtedy zaprowadzę panią na górę i wezmie pani potrzebne rzeczy.
- Chciałabym pożegnać się z bratem i z Mietkiem.
- %7łeby im powiedzieć, jak mają zeznawać? - roześmiał się sierżant. - Co to, to nie. Tacy
naiwni nie jesteśmy. Przyjdzie czas, że pani zobaczy się z nimi.
- Gdzie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]