[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gorączkowe spojrzenia, a Damon śledził rozwój sytuacji szczerze rozbawiony.
Justinowi przemknęła myśl o patio. Może powinni wyjść na spacer&
Spojrzał na Elise, potem jednak poczuł na sobie świdrujący wzrok przyjaciela - i
poddał się bez walki. Tuż po północy wszyscy jednocześnie rozeszli się do
swoich sypialni.
O zaśnięciu nie było mowy. Przez godzinę kasłał, przekręcał się z boku na
bok, w końcu odrzucił z pasją kołdrę. Resztę nocy postanowił spędzić na patio.
W dżinsach i nie zapiętej koszuli wyszedł na galerię, zamknął za sobą drzwi i,
bezszelestnie jak kot, zbiegł po schodach do ogrodu.
Melanie usłyszała ciche trzaśniecie drzwiami. A więc nie tylko ona
cierpiała na bezsenność. Próbowała wszystkiego: gorącej kąpieli, liczenia
baranów, lektury nudnej książki. Myślała tylko o Justinie, który spał w
sąsiednim pokoju.
Wyskoczyła z łóżka, na przezroczystą koszulę narzuciła równie cienki
jedwabny szlafrok i wyszła przez balkon. Justin! On nie śpi& Zapomniawszy o
butach, podreptała na dół, trzymając się kurczowo poręczy schodów.
- Melanie! Przeziębisz się& w tym stroju.
- To samo mogę powiedzieć o tobie - dotknęła jego nagiego torsu.
- Na kiedy planujesz powrót do Stanów? - zapytał, głośno przełykając
ślinę.
- Jeszcze się nie zdecydowałam. Damon z Elise wyjeżdżają za kilka dni.
A ja& nie wiem. Może w ogóle nie wrócę do domu.
- Jak to?
- Myślałyśmy z Marią Teresą o założeniu wspólnego interesu w tym
mieście. Ona nauczyłaby mnie hiszpańskiego, a ja ją prowadzenia rachunków.
- Myślałem, że po ostatnich przejściach z radością wrócisz pod skrzydła
mamusi.
- Nie - roześmiała się. - Zrozumiałam, że chcę od życia trochę więcej, niż
może mi zapewnić sklep z upominkami. Sprzedam go albo wydzierżawię sama
jeszcze nie wiem. Ale na pewno coś się zmieni.
- A małżeństwo?
- Małżeństwo?
- Nie chciałabyś wyjść za mąż& pewnego dnia?
- Oczywiście, że tak! Ale tylko za człowieka, którego kocham.
- Aha&
Co za szaleństwo! Kiedy poprosił mnie o rękę, myślała Melanie,
zachowałam się jak ostatnia idiotka, powiedziałam "nie", bo nie uwierzyłam, że
on naprawdę& Błądząc dłońmi po jego skórze, czuła coraz bardziej napięte
mięśnie, twardniejące pod jej palcami sutki.
- Oczywiście wiesz, co ze mną robisz? - wyszeptał.
- Oczywiście. I wiem, co czuję.
- Nie igraj ze mną, Melanie.
Kiedy zacisnął ręce na jej talii, przylgnęła do niego mocno, żeby nie miał
odwrotu.
- Tak się cieszę, że wróciłeś, Justinie, nigdy w życiu nie czułam się tak
samotna.
- To reakcja na ciężkie przeżycia.
- W pewnym sensie. Na to, czego mnie nauczyłeś. Wpadłam w nałóg,
kochany, nic na to nie poradzę.
- Boże! Melanie, doprowadzasz mnie do szaleństwa.
Ujął w ręce jej głowę. Całowali się gwałtownie, raniąc sobie zębami
wargi, w jakiejś chwili poczuła nawet w ustach słony smak krwi. Jeżeli do tej
pory cokolwiek przed sobą udawali, to teraz wszystkie te głupstwa straciły sens.
Justin odsunął się nagle, ujął w dłonie jej piersi, i opuszkami palców
zaczął drażnić oba koniuszki jednocześnie. Zacisnęła zęby, kiedy przerwał. Jego
ręka zsuwała się coraz niżej i zatrzymała miedzy udami. Rozsunęła je bez oporu,
z westchnieniem ulgl.
- Melanie, pragnę ciebie tak bardzo&
- Ja też. Kochaj mnie, Justin, nie mogę już& Ty też się męczysz, przecież
czuję to& Boże, chodzmy do pokoju.
- Melanie, ale ja nie pragnę ciebie na jedną noc. Męczyłbym się jeszcze
bardziej, gdybym musiał jutro odejść.
- Nie musisz nigdzie odchodzić. Pójdę za tobą wszędzie, wszystko jedno
dokąd, rozumiesz?
- To znaczy, że& zostaniesz moją żoną?
- Tak.
- Mimo że jestem za stary i mam starokawalerskie nawyki?
- To oświadczyny czy spowiedz?
- Tydzień temu nie chciałaś&
- Chciałam, ale myślałam, że ty tylko z uprzejmości&
- Ja?! Z uprzejmości? Musiałaś mnie pomylić z kimś innym.
- Postanowiłam, że zrobię wszystko, żebyś nigdy nie pożałował tego
kroku.
- Nigdy nie pożałuję. - Justin spoważniał. Wziął Melanie na ręce i zaczął
wchodzić po schodach. - Myślę, że wrócimy do tematu jutro rano.
- Nie wykręcaj się. Chcę spać z tobą. Sama nie zmrużę nawet oka.
- Mam identyczny kłopot, ale rzecz w tym, że jeśli zostanę u ciebie, tym
bardziej nie zmrużymy oka.
Ułożył ją na łóżku. Melanie zaczęła się rozbierać.
- Bądzmy logiczni - mówiła nie odrywając od niego wzroku. - Wolisz nie
spać sam, czy nie spać ze mną?
- No tak& Wyobrażam sobie, że tak będzie się kończyła każda rozmowa
w naszym małżeństwie. - Parsknęli zgodnym śmiechem.
Zasnęli tuż nad ranem, wyczerpani kolejną lekcją miłości, szczęśliwi i
ukojeni.
Nie słyszeli hałasów na korytarzu ani delikatnego pukania do drzwi.
Dopiero wyrazny głos Elise wyrwał ich ze snu.
- Melanie, Damon proponuje, żebyśmy& o Boże!
Melanie uniosła głowę z ramienia Justina i zobaczyła własną siostrę
zamienioną w słup soli. Elise stała tak kilka sekund, w końcu odwróciła się na
pięcie i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Bezszelestnie.
- Cholera! - mruknął Justin, patrząc z niesmakiem na drzwi. - Znów
narozrabiałem!
- Nic złego nie zrobiłeś. - Melanie usiadła po turecku, zaciskając pięści. -
Dlaczego bierzesz na siebie winę za to, robiliśmy wspólnie? I to z
przyjemnością - chciałam zauważyć.
- Bo jestem starszy i bardziej doświadczony, powinienem był
przewidzieć&
- Posłuchaj, staruszku, guzik mnie obchodzą twoje cholerne
doświadczenia. A po drugie, robi mi się słabo, kiedy słyszę o twoim
zaawansowanym wieku. Zapamiętaj to sobie raz na zawsze.
Justin opadł na poduszkę, krzyżując ręce pod głową.
- Coś mi się zdaje - zaczął teatralnym głosem, z oczami wlepionymi w
sufit - że nasze małżeństwo nie będzie sielanką. - Spojrzał na Melanie spod [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl