[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kieszeni.
- Po pierwsze, Alexis St. Germaine i ja nie jesteśmy zaręczeni. Owszem, byliśmy, ale kilka tygodni
przed tą podróżą odwołaliśmy wszystko i rozstaliśmy się.
- W takim razie kobieta tkwi w złudzeniach. Twierdzi, że nadal jesteście razem.
- Nie ma złudzeń, lecz nadmierne wydatki. Płaciłem
Zwięta w Salzburgu
79
jej rachunki, gdy byliśmy razem. Po prostu ma ich więcej i zwróciła się do mnie o pomoc.
Devon przygryzła wargę. Najwyrazniej Cal wybrał partnerkę niewiele lepiej niż ona męża.
- Po drugie - ciągnął, wpatrując się w nią - ostatnie słowo, jakim bym określił wczorajszą noc, to że to
była zabawa".
Oczy Devon rozbłysły.
- Naprawdę? Więc, jak by pan określił to, co się wczoraj działo, panie Logan?
- Co by pani powiedziała na to, że to był początek czegoś, co może nas poprowadzić różnymi
ścieżkami, pani McShay?
Devon z zakłopotaniem poprawiła sobie turban, starając się uspokoić rozedrgane emocje. Jej serce
skakało z radości, że Cal nie jest zaręczony. Bardziej racjonalna strona jej osobowości również
odczuwała ulgę, ale kazała zachować ostrożność.
- Jeśli chodzi o początek, to nie jestem pewna, czy to dobry moment zarówno dla ciebie, jak i dla mnie.
Właśnie zakończyłeś związek. - I najwyrazniej panią St. Germaine trzeba było jeszcze co do tego
przekonać. - A ja i moje partnerki dopiero rozkręcamy naszą firmę. - Ta sprawa nie dawała jej
spokoju. Co będzie, jeśli jej intymna relacja z Calem zagrozi interesowi EBS? - A ty, mogłabym
dodać, jesteś naszym głównym klientem.
- Nie widzę problemu.
80
Merline Lovelace
- W takim razie o wiele lepiej niż ja rozdzielasz pewne sfery - odpowiedziała. - Ja mam kłopoty z
oddzieleniem Caleba Logana szefa firmy, zleceniodawcę, od Cala Logana ogiera.
- To ostatnie to chyba komplement, co? - zapytał, patrząc na nią z nadzieją, co sprawiło, że musiała się
roześmiać.
- Raczej tak.
- To dobrze. Bo już się martwiłem.
Zauważyła, że Cal znowu to robi. Za pomocą poczucia humoru rozładowuje napięcie. Trzeba
przyznać, że osiągał swój cel.
- Twoja niepewność w tej materii najlepiej świadczy o tym, jak mało o sobie wiemy.
- Co chcesz wiedzieć? - Rozparł się wygodnie na sofie i spojrzał na nią wyzywająco. - Pytaj mnie, o co
chcesz. Wiek. Waga. Wzrost. Czy wolę pizzę z kiełbasą czy z pep-peroni.
- Ja mówię poważnie, Cal.
- Ja także. Zmiało.
- Niezależnie od tego, jak bardzo bym pragnęła skorzystać z twojej oferty, muszę ci przypomnieć, że
mamy rezerwację pociągu na dwunastą. Muszę jeszcze zarezerwować hotel i się spakować. I -
mówiła, rozglądając się z lekką paniką po pokoju - muszę wysłać twoje prezenty dla dzieci kurierem
lotniczym. I zobaczyć, co z twoim zgubionym bagażem. Zadzwonić po taksówkę i nas wymeldować.
Wysuszyć włosy, przebrać się, myślała gorączkowo.
Zwięta w Salzburgu
81
Oczyma wyobrazni Devon widziała odjeżdżający im sprzed nosa pociąg.
- Okej - powiedział spokojnie Cal. - Przełożymy naszą rozmowę na kiedy indziej. Ty załatw telefony i
rezerwacje, ja się zajmę prezentami, wymelduję nas i zamówię w recepcji taksówkę. - Zerknął na
zegarek. - Będziesz gotowa za pół godziny?
A czy miała jakiś wybór?
- Będę.
Szybkim krokiem skierował się do drzwi.
- Przy okazji, prawidłowe odpowiedzi to: trzydzieści jeden, osiemdziesiąt pięć kilogramów, metr
osiemdziesiąt sześć i pepperoni. - Uśmiechnął się do niej szelmowsko. -I dla wyjaśnienia, poznawanie
cię lepiej i ponowne pójście z tobą do łóżka jak dla mnie się nie wykluczają.
ROZDZIAA SIDMY
Byli na stacji kwadrans przed odjazdem. W dodatku udało im się zdążyć na lotnisko i zabrać
odnaleziony bagaż Cala. Cal przebrał się od razu w świeży garnitur, koszulę i krawat. Teraz,
zmęczeni, opadli w pociągu na siedzenia, nawet nie zdjąwszy płaszczy, i uśmiechali się zadowoleni z
siebie.
- Udało się! - powiedziała, starając się uspokoić oddech. Na stację dosłownie biegli, a nie szli.
- A nie mówiłem? Grunt to właściwy podział pracy - odrzekł Cal.
Pociąg ruszył, a oni zdjęli wierzchnie okrycia i Cal rozmieścił w przedziale ich bagaże. Siedzieli
naprzeciw siebie, dzielił ich jedynie niewielki stolik. Gdy wyjechali ze stacji, oboje patrzyli na
pogrążone we mgle Drezno. Z okien roztaczał się widok na zamarzniętą Elbę, oszronione dachy i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]