[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego, byś mógł być z kobietą, którą kochasz".
Francesce udało się przekonać Grace, że Maksym kochał ją, a nie żonę. Uświado-
mił sobie ze zgrozą, że sam jej w tym pomógł. Zmarnował tyle okazji, by zapewnić żonę
o swej miłości do niej i ich nienarodzonego dziecka. Tyle godzin spędził z dala od niej.
A Grace pragnęła, by był szczęśliwy. Nawet jeśli to oznaczało wepchnięcie go w ramio-
na innej kobiety.
Poczuł wstyd, ogromny wstyd, którego przestał się już wypierać.
Nie zasługiwał na miłość Grace. Nie zasługiwał na nią.
Ale ją kochał.
Kochał, ale pozwolił, by duma i gniew wzięły górę i zniszczyły jego szczęście... i
jej również.
Jak mógł być takim ślepym, samolubnym idiotą?
Miał pieniądze, władzę, wpływy - wszystko, czego pragnął, będąc biednym dziec-
kiem. Ale te wszystkie sukcesy dziwnie straciły na znaczeniu - bez niej.
Co z tego, że należał do najbogatszych ludzi na świecie, skoro nie miał ukochanej
kobiety?
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Grace zeskrobała szron z szyby pociągu i spojrzała na jezioro Bajkał i odległe gó-
ry. Biała tafla zamarzniętego jeziora, najgłębszego jeziora na świecie, pokryta była śnie-
giem. Na brzegach sterczały ostre jak brzytwa kawałki lodu.
Ile dni spędziła już w pociągu? Cała podróż z Moskwy zlała się w jej pamięci w
niekończące się pasmo mrocznych dni i jeszcze ciemniejszych nocy. Patrzyła tępym
wzrokiem na niewielką wioskę, składającą się z kilku drewnianych chałup rozrzuconych
po stoku wzgórza. Nie mogła nawet odczytać jej nazwy, bo nie znała liter cyrylicy.
Syberia.
Grace wymknęła się z domu podczas przyjęcia. W pobliżu Dworca Jarosławskiego
sprzedała w lombardzie ślubną obrączkę mamy za równowartość stu dolarów. Liczyła, że
podróż koleją transsyberyjską poprawi jej nastrój, a zarazem uniemożliwi odnalezienie
jej. Maksym z pewnością sprawdzi lotnisko i pociągi odchodzące na zachód Europy. Tu-
taj nie będzie szukał. Jeżeli w ogóle będzie sobie zawracał głowę poszukiwaniem jej.
Grace oparła rozpalone czoło o zaparowaną, na wpół zamarzniętą szybę. Ale za-
miast cieszyć się ze spełnienia dziecięcych marzeń, dręczyła się wspomnieniami o męż-
czyznie, którego zostawiła za sobą.
Stacja kolejowa był to niewielki peron pokryty śniegiem, na którym stały trzy oku-
tane w chusty kobiety, sprzedające pasażerom pociągu ryby, domowy chleb i owoce. Po
przepłakaniu trzech dni w zatłoczonym przedziale trzeciej klasy Grace wystawiła głowę
przez okno, żeby choć na chwilę odetchnąć świeżym powietrzem, wolnym od zatęchłego
dymu i potu współpasażerów. Spojrzała na pomarańcze i nagle gwałtownie zapragnęła
słodkich, soczystych owoców.
Szybko wciągnęła ciepłe palto, zsunęła się ze swego górnego łóżka i wyszła z po-
ciągu. Wepchnęła kilka rosyjskich monet w rękę okutanej futrami staruszki i złapała
owoc. Rozerwała niecierpliwie skórkę i zatopiła zęby w soczystym miąższu. Azy popły-
nęły jej po twarzy. Pomarańcza była pyszna. Niebiańska.
Ale już następny kęs wydał jej się pozbawiony smaku. Wbiła oczy w białą pustkę
zamarzniętego jeziora. Znowu ogarnęła ją tęsknota za mężem. Za jego dotykiem.
R
L
T
Uśmiechem. Nawet za wyniosłym, aroganckim spojrzeniem. Za Maksymem, od którego
uciekła dla jego własnego dobra.
Przepłakała całą podróż. Nie mogła pozbyć się myśli o Maksymie zakochanym w
innej kobiecie, o sprzedanej obrączce, o swym nienarodzonym dziecku, które nigdy nie
pozna ojca. Płakała i teraz, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w niezmierzoną białą
taflę Bajkału. Przez gruby lód zmierzała w kierunku stacji czarna ciężarówka. Obraz roz-
mazywał się przed jej oczami. Otarła łzy wierzchem rękawiczki. Odetchnęła urywanie.
Ciężarówka zahamowała gwałtownie po drugiej stronie peronu, spod kół posypał
się śnieg i okruchy lodu. Jakaś ciemna postać wyskoczyła na ziemię i głośno zatrzasnęła
za sobą drzwi. Mężczyzna ruszył ku niej jak gotycki rycerz w długim czarnym płaszczu
wyłaniający się z mlecznej mgły.
Pomarańcza wypadła ze zdrętwiałych palców Grace.
- Maksym...? - szepnęła.
Wziął ją w ramiona i zaczął gorąco całować.
- Grace, och, Grace - powtarzał zduszonym głosem. - Dzięki Bogu. Bałem się, że
nigdy cię nie odnajdę.
- Ale co ty tu robisz? Na Syberii? - Grace wydawało się, że śni. Dotknęła ręką jego
szorstkiego policzka. Nigdy dotąd nie widziała go tak zaniedbanego. - Nie goliłeś się...
- Ten pociąg był moją ostatnią nadzieją. W ciągu ostatnich czterech dni prawie nie
spałem. Chwała Najwyższemu, że jednak cię znalazłem. - Pogładził ją po policzku, a je-
go oczy podejrzanie zalśniły. Uniósł jej twarz do góry. - Znalazłem was oboje.
Grace głośno wciągnęła powietrze. Wiedział, że skłamała!
- P-przepraszam - zaszlochała i ukryła twarz na jego szerokiej piersi.
- Ty przepraszasz? - powiedział miękko, głaszcząc ją po plecach. - To ja powinie-
nem przepraszać, sołnyszko majo.
- Chciałam, żebyś był szczęśliwy - łkała Grace. - Ale nie udało mi się...
- Nie udało ci się? - Roześmiał się cicho i pokręcił głową. - Masz serce wielkie jak
cały świat. Niemal od początku wiedziałem, że postanowiłaś poświęcić dla mnie własne
szczęście.
R
L
T
- Tak jak ty poświęciłeś dla mnie to, co było dla ciebie najważniejsze. - Po jej twa-
rzy potoczyły się łzy i zamarzały niemal natychmiast na skórze. - Chcę, żebyś był z ko-
bietą, którą kochasz...
- Jestem z kobietą, którą kocham - oświadczył zdecydowanie. I zmusił ją, by spoj-
rzała mu prosto w oczy. Nie mogła oderwać wzroku od tego niesamowitego połączenia
bieli i czerni, śniegu i płynnej stali. - To ty, Grace. Tylko ty. Jesteś jedyną kobietą, jaką
kiedykolwiek kochałem. Jedyną, jaką będę kochał w życiu.
- Ja? - wyszeptała, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała.
- Mój samolot czeka na prywatnym lądowisku po drugiej stronie jeziora. - Otoczył
ramieniem jej barki. - Wracajmy do domu. Jedno chcę wyjaśnić raz na zawsze, sołnyszko
majo. - Przytulił jej dłoń do swego szorstkiego policzka. - Nie ożeniłem się z tobą z po-
wodu ciąży. Nawet wtedy, kiedy mi się zdawało, że cię nienawidzę, to coś we mnie wo-
łało, że jesteś dla mnie stworzona. Jestem twój na zawsze. Moja księżniczko. Moja żono.
- Położył rękę na piersi. - Kocham cię całym sercem i zawsze będę cię kochał.
I zaczął ją namiętnie całować na peronie kolejowym, zagubioną wśród zamglonych
syberyjskich lasów, na skraju bezkresnego białego jeziora.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]