[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czaka. Dała białe mięso Kadine i Vavie, a sobie
i Sandorowi nałożyła ciemniejsze. Kurczak ze
świeżą sałatą i grzybkami był wyśmienity.
Tamara zjadła szybko, a potem wstała od
stołu, żeby poprosić o jakieś owoce. Pomocnicy
kuchenni powiedzieli, że są maliny i czerwone
porzeczki. Kazała im przynieść porzeczki, pianę
ubitą z białek i cukier. Patrzyli ze zdumieniem,
jak bierze gałązkę porzeczek, zanurza w białku,
a potem obtacza w lukrze. Był to deser, który
dzieci bardzo lubiły, więc talerz pełen polukro-
wanych porzeczek wkrótce zniknął. Vava powie
działa dziękuję i wszyscy wstali od stołu.
Dziękuję za pomoc zwróciła się Tama
ra do kuchcików. Byłabym bardzo wdzięcz-
na, gdybyście upiekli nam do herbaty ciasto
i kilka słodkich bułeczek.
Uśmiechnęli się do niej, a ona spojrzała
w stronę szefa kuchni, który przez cały ten czas
pilnie się jej przyglądał.
Dziękuję i panu, monsieur powiedziała
po francusku za pańską uprzejmość. To był
pierwszy przyzwoity posiłek od czasu, kiedy
przyjechaliśmy do jego książęcej mości, i mam
nadzieję, że nie ostatni!
To ja rezygnuję! oświadczył Francuz
wściekle. Nie pozwolę, żeby mnie obrażano.
Zobaczymy, co będzie ważniejsze dla jego książę
cej mości, wrzeszczące bachory czy posiłki! Kiedy
tak piorunował, Tamara spojrzała na dzieci.
Wywołaliśmy burzę powiedziała
i jak sÄ…dzÄ™, czekajÄ… nas jeszcze burzliwsze cza
sy. Dziewczynki nie zrozumiały aluzji, ale San
dor roześmiał się.
Byłaś bardzo dzielna powiedział.
Myślę, że mama zachowałaby się tak samo.
Z pewnością! odrzekła Tamara.
%7ładne z nas nie powinno się bać!
Kadine i Vava położyły się po obiedzie, a Ta
mara zabrała się z Sandorem do lekcji łaciny.
W Kornwalii uczył go proboszcz, choć Tamara
dobrze znała ten język.
Co będzie z moją nauką? zapytał San
dor.
Musimy poczekać, aż uda mi się poroz
mawiać z księciem odrzekła. Musi tu być
biblioteka. Przypominam sobie, jak twój ojciec
mówił, że jest ogromna.
Chodzmy więc obejrzeć ten księgo
zbiór zaproponował Sandor.
W bibliotece spotkali starego człowieka. Po
wiedział, że nazywa się Aitken, i przedstawił się
jako bibliotekarz i kustosz zarazem. Sandor na
tychmiast zasypał go pytaniami o pamiątki
z czasów normańskich, o podziemia i wiele
spraw, które go interesowały.
Pan Aitken znał dobrze lorda Ronalda i po
wiedział im, że nie ma nic przeciwko temu, żeby
sobie wzięli książki, jakie tylko sobie życzą.
Tamara była zachwycona na myśl o wspaniałych
lekturach, cieszyła się, że są tu książki, które nie
tylko jÄ… zainteresujÄ…, ale i Sandora.
Nie zabawili długo w bibliotece, ponieważ
Tamara nie chciała dziewczynek pozostawiać
samych, i kiedy Kadine i Vava przebudziły się
z drzemki, wszyscy na prośbę Sandora udali się
do stajen. Było już dosyć pózno, lecz stary
stajenny był rad z ich przybycia i znów pozwolił
Vavie przejechać się na jednym z koni.
Czy trzyma się tutaj również konie wyści
gowe? zapytał Sandor.
Bardzo dużo odpowiedział stajen
ny. Jego książęca mość będzie wystawiać
dwa z nich w tym tygodniu na wyścigach
w Cheltenham. Mamy nadzieję, że któryś z nich
wygra.
Wyścigi w Cheltenham" powiedziała do
siebie Tamara.
Więc to tam przebywał książę w ciągu ostat
nich dni. Czuła, że to go nieco tłumaczy, iż nie
zajmuje się dziećmi aż do rozpoczęcia zawodów.
Mógł jednak przesłać jej jakąś wiadomość i po
informować, że jest bardzo zajęty.
W jaki sposób ćwiczysz te konie?
zapytał Sandor.
Stajenny uśmiechnął się.
Pokażę paniczowi powiedział.
Wyprowadził dzieci i Tamarę przez stajnie na
otwarty teren do miniaturowego toru wyścigo
wego. Tamara przypomniała sobie, że lord Ro
nald opowiadał jej, iż coś takiego znajduje się
w majątku brata, i włączyła tę opowieść do
swojej książki. Czuła się bardzo niepewnie przy
patrując się wysokim przeszkodom, które tak
dokładnie opisała w powieści.
WydajÄ… siÄ™ bardzo Å‚atwe do pokonania
zauważył Sandor przypatrując się torowi.
Stary stajenny uśmiechnął się.
Nie mówiłby tego panicz, gdyby się po
tym torze przejechał. W Cheltenham było w tym
tygodniu wiele upadków, choć tam przeszkody
sÄ… tak samo wysokie jak tutaj.
Sandor nic nie odrzekł, tylko podszedł bliżej,
żeby się przyjrzeć przeszkodom i rowom z wo
dą. Potem zauważył, że poza torem nieco na
uboczu znajduje się przeszkoda złożona z pięciu
poprzeczek.
Czy to tutaj ćwiczysz konie? zapytał.
To nowa przeszkoda zbudowana wyłącz
nie dla jego książęcej mości do jego użytku
wyjaśnił stajenny. Służy nie tyle do ćwiczenia
koni przeznaczonych do wyścigów, lecz tych,
które uczestniczą w polowaniach.
To niezły pomysł powiedział Sandor.
Jego książęca mość kazał zbudować ją
w zupełnie nowy sposób powiedział stajen
ny. Jeśli koń nie jest w stanie przeskoczyć
najwyższej poprzeczki, spada sama.
Dzięki temu unika się wielu złamanych
nóg zaśmiał się Sandor.
Podjechał do przeszkody i przekonał się, że
stajenny miał rację, bo poprzeczki były tylko
ustawione na dwóch słupkach. Gdy koń zawadził
kopytem górną poprzeczkę, strącał ją tylko i nie
dochodziło do upadku. Tamara usłyszawszy, że
Vava ją woła, podeszła do dzieci.
Chciałabym jechać szybciej, dużo szyb
ciej! odezwała się Vava do młodego stajen
nego, który prowadził jej konia.
Jedziesz już wystarczająco szybko po
wiedziała do niej Tamara. Ten kucyk jest
dużo większy od konika, którego miałaś w do
mu.
Chciałabym pogalopować! zawołała
Vava.
Ma panienka żyłkę sportową jak brat
zauważył stary stajenny.
Tamara rozejrzała się dokoła i przekonała się,
że w czasie jej nieobecności Sandor ubłagał
starego stajennego, żeby mu pozwolił dosiąść
konia, który właśnie zakończył skoki. Był to
wielki czarny ogier, a młody stajenny, który
właśnie zsiadł z niego, powiedział:
Samson o mało nie powyrywał mi ra
mion, ale pogoniłem go trochę, więc stracił
pewnie nieco wigoru.
To dobrze odezwał się stary stajenny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]