[ Pobierz całość w formacie PDF ]
palcem umoczonym w jego krwi. Na koniec wyszedł na dziedziniec i poprosił kapłanów, aby
pobłogosławili zgromadzonych tam wiernych. Lewici rzekli amen . Jeden z kapłanów odczytał
święte wersety, drugi wszedł do sanktuarium i rozmawiał z Bogiem, wypowiedziawszy przedtem
Jego imię, które zawiera cztery litery: jod, he, waw i he. Była to ofiara na dzień Sądu Ostatecznego.
Jane i ja podnieśliśmy jednocześnie głowy i spojrzeliśmy na siebie.
- Myślisz, że człowiek, który zabił Ericsona, czytał ten tekst i poznał rytuał obowiązujący w
Dniu Sądu?
- Niewykluczone - odpowiedziałem. - Ale czytajmy dalej.
- Oglądasz rytuał składania ofiary w dniu Sądu Ostatecznego.
Jezus odwrócił się i ujrzał podchodzącego do niego starca.
- Tak - odrzekł chłopiec, przyglądając się temu człowiekowi ubranemu na biało. Obok niego
stało wielu innych mężczyzn, podobnie jak on ubranych w białe lniane szaty.
- Już wkrótce nastanie dzień Sądu Ostatecznego. Już wkrótce przyjdzie ten dzień i nastanie
Królestwo Boże. Bo już wkrótce przyjdzie Mesjasz!
- Kim jesteście? - zapytał Jezus.
- Jesteśmy dawnymi kapłanami Zwiątyni, którzy odeszli, by żyć na pustyni. Ta Zwiątynia,
którą widzisz, gdzie składane są ofiary, jest sprofanowana obecnością Rzymian. Dlatego też
zostanie zburzona i trzeba będzie czekać długie lata, zanim znów powstanie.
- Skąd to wiecie? Skąd przybywacie? Kim jesteście? - dopytywał się chłopiec.
- %7łyjemy w pobliżu Morza Martwego, w głębi pustyni.
Porzuciliśmy rodziny i prowadzimy żywot pustelniczy, modląc się i żałując za grzechy,
albowiem wierzymy, że bliski jest koniec świata. Dlatego właśnie trzeba wyrażać skruchę w
obecności innych. Trzeba głosić nadejście Królestwa Bożego, aby wszyscy mogli być zbawieni.
-Słyszałem o was. Nazywają was esseńczykami.
- I my słyszeliśmy o tobie. Ty jesteś dzieckiem Bożym, które potrafi tłumaczyć Prawo.
Tak oto Jezus poznał esseńczyków, którzy objaśnili mu swoją wiarę i w taki sposób
esseńczycy poznali Jezusa, w którym poznali długo oczekiwanego Mesjasza.
W jakiś czas pózniej Jezus przybył ponownie do Jerozolimy i wygnał kupców ze Zwiątyni. Bił
ich batem zrobionym ze sznurów, służących do przywiązywania zwierząt przeznaczonych na
święte ofiary. Zgodnie z życzeniem ludzi z pustyni chciał zburzyć Zwiątynię, którą skalali
Rzymianie, sprofanowali saduceusze i ich bezprawnie wyznaczony kapłan, ustalający według
własnego uznania dni święte i dni świeckie. Pragnął na nowo wznieść Zwiątynię, która nie będzie
dziełem rąk ludzkich.
- To znaczy - przerwałem mu, aby mógł odetchnąć - że obecnie templariusze, założywszy
własny zakon, czczą tę właśnie Zwiątynię.
- W istocie jest to powód, dla którego przybyliśmy do Jerozolimy. Gdy Turcy musieli ustąpić z
Jerozolimy, oddali to święte miasto w ręce Egipcjan. Po pięciu wiekach okupacji Jerozolima
została uwolniona z muzułmańskiego jarzma i stała się nareszcie miastem chrześcijańskim. Wtedy
zaczęli coraz tłumniej przybywać do niej osadnicy i pielgrzymi. Byli jednak dziesiątkowani przez
zuchwałych zbójców, którzy zaczajali się na drogach z zamiarem ograbienia pielgrzymów z całego
ich mienia. Z tego powodu rycerze templariusze, umiłowani przez Boga, chcący Mu służyć,
porzuciwszy światowe życie, poświęcili się bez reszty Chrystusowi. W uroczystym ślubowaniu,
złożonym w obecności patriarchy Jerozolimy, zobowiązali się chronić pielgrzymów przed
bandytami i rabusiami, strzec dróg do miasta, będąc rycerzami w służbie króla Jerozolimy.
Początkowo było ich tylko dziewięciu i podjąwszy to święte postanowienie, żyli wyłącznie z
jałmużny. Potem król nadał im pewne przywileje i pozwolił zamieszkać w swoim pałacu w pobliżu
Zwiątyni Pana. W roku Pańskim tysiąc sto dwudziestym ósmym, po dziewięciu latach spędzonych
w tym pałacu, w całkowitym ubóstwie, otrzymałi regułę swego zakonu z rąk papieża Honoriusza i
patriarchy Jerozolimy, Stefana.
Wtedy także zezwolono im nosić białe płaszcze. Za czasów papieża Eugeniusza umieścili na
płaszczach czerwony krzyż - biel płaszczy miała być symbolem niewinności, a czerwień krzyża
przypominać mękę Jezusa.
Tak oto narodził się zakon Zwiątyni. Jego rola jednak nie ograniczała się tylko do obrony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]