[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedzieć.
- Moja piękna Cara, jestem szczęśliwy, że to zrobiłaś - powiedział czule.
A jej przeleciała przez głowę myśl, że na pewno nigdy nie trzymał kobiety w taki
sposób i nie pocałował jej.
Była mu wdzięczna. Wyznawszy mu swój sekret, poczuła olbrzymią ulgę. Jakby
spadł jej z ramion olbrzymi ciężar.
On zaś głaskał ją po twarzy, odgarniał włosy z czoła. I kiedy znowu dotknął jej ust,
poczuła niespotykaną przyjemność. Rozchyliła wargi i czubkiem języka dotknęła jego
palców.
Usłyszała, że westchnął głucho. Nie miała pojęcia, co to mogło oznaczać. Czy
mówił w ten sposób: Proszę, nie rób tego"? czy też może: Jeśli nie przestaniesz, nie
odpowiadam za siebie"?
Strasznie ją krępowało, że tak niewiele wiedziała o mężczyznach.
Problem polegał na tym, że im dłużej pozostawała w jego ramionach, tym mocniej
to przeżywała. Ostrożnie dotknęła jego policzka. Był szorstki od całodniowego zarostu.
R
L
T
Położył dłonie na jej dłoniach, przytrzymał przez moment, a potem przyłożył jej ręce do
swych ust.
- Ze względu na ciebie, moja droga.
Puścił rękę Cary. Ku jej rozpaczy. Chciała, by nadal ją trzymał. Chciała... Gdy
uświadomiła sobie, czego naprawdę pragnęła, zabrakło jej tchu. Nigdy w życiu nie pra-
gnęła tak gorąco, żeby ktoś ją pocałował.
Przymknęła oczy i marzyła. Wyczuła poruszenie Blake'a i pomyślała z rozpaczą,
że zamierzał przesiąść się na drugą kanapę. Pomyliła się! Zmienił tylko pozycję, by wy-
godniej mu było ją pocałować. Z początku delikatnie, ledwie musnął wargami jej wargi.
Dla niej jednak było to jak wybuch fajerwerków. Zadygotała.
Po raz pierwszy w życiu doświadczyła czegoś takiego. Nie wiedziała, co się z nią
dzieje. Nie mogła zrozumieć, jak banalny pocałunek mógł spowodować taką reakcję.
Lecz nie zdążyła rozważyć tej kwestii, gdyż Blake pocałował ją ponownie. Skutek był
jeszcze potężniejszy. Miała wrażenie, że w każdy zakamarek jej ciała ktoś wbijał ostre
igły.
Bała się otworzyć oczy, spojrzeć na niego. On, światowiec, który kochał się z wie-
loma doświadczonymi kobietami. Chociaż wszystko robiła, jak umiała najlepiej, nie była
pewna, czy jego to zadowoli.
Z drugiej strony na samą myśl, że miałaby mu pokazać, jakie spustoszenie czynił w
jej duszy, wpadała w przerażenie. Miała wrażenie, że płonie ze wstydu.
Nagle Blake odsunął się.
- Wybacz, Cara. Myślałem, że jesteś gotowa. Chciałem ci pomóc... gdybyś mi po-
zwoliła. Nie wszyscy mężczyzni są tacy sami. Zdarzają się także porządni.
Otwarła oczy. I zobaczyła w jego oczach szczere współczucie. Wcale jej nie oce-
niał, nie czynił żadnych porównań.
- Przepraszam - bąknęła. - Ja tylko nie przywykłam...
- Wiem i rozumiem. Bardzo mi przykro, że zle oceniłem sytuację - odparł. - Idz do
swojego pokoju, jeśli chcesz.
Wyglądał na naprawdę poruszonego. I smutnego.
R
L
T
Ale Cara nie miała ochoty odchodzić. Nie chciała być sama... Jeszcze nie. Pragnęła
znów znalezć się w jego ramionach. To dawało jej tyle ukojenia... i czegoś jeszcze, czego
nie potrafiła nazwać.
- Czy mógłbyś... po prostu mnie przytulić? - spytała ze łzami w oczach.
Przyciągnął ją delikatnie i zamknął w objęciach. Długo siedzieli bez ruchu. Cara
czuła miarowe bicie jego serca i z wolna spływał na nią spokój.
Gdy w końcu znalazła się w swoim pokoju, miała wrażenie, że jest zupełnie inną
kobietą. Pozwoliła sobie nawet na ostrożne rozmyślania o tym, jak by to było znalezć się
z Blake'em w łóżku.
Potajemnie w jej świadomości zagościło przekonanie, że nie byłoby niczym złym,
gdyby się bliżej z nim związała. Chociaż jej ojciec na pewno by tego nie pochwalił. A
jego wpływ na nią był tak olbrzymi, że nie była jeszcze gotowa na taki krok.
Chociaż czuła, że to nie jest takie odległe.
Następnego ranka Blake niecierpliwie czekał na przybycie Cary do sali konferen-
cyjnej. Jej wyznanie z poprzedniego wieczora poruszyło go do głębi. Mężczyzna, który
[ Pobierz całość w formacie PDF ]