[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpoczniemy poszukiwania?
- Poczekajmy jeszcze chociaż dzień, żeby się upewnić, iż Siergiej nie wróci.
- Masz rację. Cóż innego mogłoby nas zatrzymać w tej chacie? - Ze śmiechem rzuciła
siÄ™ w ramiona Drake'a.
Dwa dni pózniej tuż przed świtem dotarli w końcu do domu, który niegdyś był
siedzibą przodków Allie. Mimo że rozłożyła na kolanach pamiętnik pisany przez jej prababkę
po ucieczce z Rosji, a także narysowaną przez nią mapkę okolic, i choć co chwila do niej
zerkała, mieli kłopoty z trafieniem na miejsce. Po rewolucji wiele osad zmieniło nazwy, do
których już nigdy nie powrócono. W końcu jednak odnalezli wioskę położoną najbliżej
posiadłości. Podniecona Allie wskazała Drake'owi drogę biegnącą pomiędzy wysokimi
drzewami.
- Wedle słów prababci musimy przejechać przez most, a potem droga poprowadzi nas
wzdłuż rzeki do głębokiej doliny. Na współczesnej mapie w pobliżu znajduje się jezioro, ale
babka o nim nie wspominała... Och, popatrz! Chyba nareszcie trafiliśmy! Po prawej stronie
widnieje kopuła cerkwi. Tuż obok musi być pochowana rodzina prababki. To znaczy, że
niedaleko stÄ…d do jej domu...
Wyjechali zza zakrętu i oboje zamarli ze zdumienia. Droga nagle urywała się nad
brzegiem rozległego jeziora. Z jego toni wystawała ponad powierzchnię zwieńczona kopułą
wieża cerkwi, zaś reszta budowli skryta była pod wodą.
Przez kilka minut oboje stali w milczeniu jak zamurowani. Drake odezwał się
pierwszy.
- To pewnie jeden z tych sztucznych zbiorników, które Stalin kazał wybudować, by
dostarczały wodę Moskwie. Podobno zatopił w ten sposób ponad pięćset wiosek.
Allie powoli wysiadła z samochodu i podeszła do skraju ogromnego jeziora. Zwit
niepostrzeżenie przeszedł w jasny, pogodny dzień. Czerwone promienie słońca odbijały się w
nieruchomej, pokrytej warstwą mgiełki tafli. Pomyślała ze smutkiem, że gdzieś w pobliżu był
niegdyś dom, którego teraz szukała. Zrozumiała, że nigdy go nie zobaczy, nie pozna miejsca,
gdzie żyli jej przodkowie, nie położy kwiatów na ich grobach, nie przespaceruje się uliczką
wioski, którą prababka tak szczegółowo jej opisała. I nigdy nie popatrzy na przedstawione na
portrecikach twarze czterech młodych dziewcząt, uczennic jej prababki.
Allie stała przez jakiś czas, patrzyła na wodę i czuła się bardzo rozczarowana. Potem
jednak naszła ją refleksja, że może i lepiej się stało. Zwiat, który opisywała jej prababka, tak
naprawdę skończył się nocą z szesnastego na siedemnastego lipca tysiąc dziewięćset
osiemnastego roku w piwnicy Jekaterynburga.
Drake podszedł, stanął za nią i położył ręce na jej ramionach. Uśmiechnęła się do
niego smutno.
- Może tak miało być - powiedziała. - %7łałuję jednak, że nigdy nie zobaczę domu, w
którym mieszkała prababka, a zwłaszcza otaczającego go ogrodu. Opowiadała mi wspaniałe
historie o tym, jak się tam bawiła jako dziecko. Przyrzekłam jej, że wrócę w to miejsce, ale
jak widać, na próżno. Wszystko przepadło.
- Jestem pewien, że babka wie, iż zrobiłaś wszystko, co w twojej mocy, by dotrzymać
obietnicy.
- Naprawdę tak myślisz?
- Oczywiście. - Objął ją i mocno przytulił do siebie, po czym wziął ją za rękę. -
Chodz, kochana. Pora wracać do domu.
Kilka miesięcy pózniej, w dniu swoich urodzin, Allie protestowała ze śmiechem,
kiedy jej mąż nalegał, by została w łóżku, gdyż on poda jej śniadanie. Ich piękna sypialnia
mieściła się w równie wspaniałym domu. Okazało się bowiem, że Drake jest bardzo
zamożnym człowiekiem, jednym z dyrektorów banku, i posiada ogromny pakiet akcji swojej
firmy.
Podszedł do żony z tacą, na której leżała niewielka, przewiązana wstążką paczuszka.
Po rozwinięciu papieru Allie znalazła w środku niezwykłą bransoletkę, z której zwisało
dwanaście miniaturowych, wykonanych z drogich kamieni prześlicznych pisanek. Wprost nie
mogła uwierzyć własnym oczom.
- Fabergé robiÅ‚ pisanki nie tylko dla cara i jego rodziny - wyjaÅ›niÅ‚ z zadowoleniem
Drake.
- Kochanie, jakie one piękne! - zachwyciła się Allie. -To najwspanialszy prezent, jaki
kiedykolwiek dostałam.
Wyciągnęła ręce i objęła męża za szyję, dziękując mu za podarunek namiętnym
pocałunkiem.
- Lepiej odstawię tę tacę- zaproponował Drake, po czym przyciągnął żonę do siebie. -
Przypomniało mi się, że kiedyś nazwałaś mnie nudnym palantem.
- Naprawdę? - Allie roześmiała się radośnie. - To było najmniej trafione określenie
stulecia!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]