[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nigdy sobie nie wyobrażałem, że będzie mi z tobą
tak dobrze.
Przez chwilę wydawało mu się, że po jej twarzy
przebiegł skurcz bólu. Usiadła na łóżku i spytała lekko:
 Kto idzie pierwszy pod prysznic?
Bryce przeciągnął się i ziewnął.
 Ty. Nie chce mi się nic robić.
 Kiedy się tak prężysz  odparła gwałtownie  mam
ochotę się na ciebie rzucić. To nieprzyzwoite, biorąc pod
uwagę, co robiliśmy przed chwilą.
104 SANDRA FIELD
 Piątek jest już za pięć dni.
Zatrzepotała rzęsami.
 To sto dwadzieścia godzin. I nie znoszę zimnej
wody.
Patrzył za nią, gdy nago ruszyła w stronę łazienki. Ten
weekend sprawił, że zapragnął jej jeszcze bardziej.
ROZDZIAA JEDENASTY
Poniedziałkowy ranek zastał Jenessę twarzą w twarz
z pustym płótnem. %7ładen ze szkiców nie odzwierciedlał
w najmniejszym stopniu wypełniających ją emocji. Mat-
ka, której nigdy nie znała; pierwszy kochanek: te do-
świadczenia zastąpiła teraz życzliwość Leonory, pożąda-
nie Bryce a. Czuła bolesną potrzebę, by wyrazić to wszy-
stko za pomocą barw, kształtów i faktur. Zmiało, Jenesso.
Spróbowała. Na palecie miała kadmową czerwień,
kobaltowy błękit, chromową żółć oraz najgłębsze zielenie
i purpury; starała się, lecz nóż i pędzel, ręka i oko nie
potrafiły oddać jej uczuć. Za bardzo naciska.
Włączyła meksykańską muzykę, tańczyła chwilę po
pokoju i spróbowała znowu. Malując i zamalowując,
zdrapując i nakładając nowe warstwy, uzyskała wreszcie
sugestię tego, o co jej chodziło. Znaczna część nie nadaje
się do niczego, stwierdziła ponuro, czując skurcze w ra-
mionach i wilczy głód. Zerknęła na zegar. Wpół do
piątej? Niemożliwe.
Wczoraj rano Bryce karmił ją w łóżku melonem; sok
spływał mu po palcach. Bryce, który szturmem zdobył jej
ciało i zmienił nieodwracalnie jej duszę.
Wiedziała, że pewnego dnia ją opuści i odejdzie do
innej kobiety. Zostanie opuszczona, gdy poznała rozkosz
zjednoczenia: sama myśl o tym śmiertelnie ją przerażała.
Co więc próbuje namalować naprawdę: namiętność
106 SANDRA FIELD
czy lęk? Umyłapędzle, wykrzywiła się do obrazu i poszła
do kuchni. Gotowe danie z makaronu i sera oraz sałatka
z własnych warzyw odrobinę poprawiły jej humor. Spę-
dziła wieczór, opiekując się dziećmi sąsiadów, Susan
i Davidem. Trzej mali chłopcy w wieku poniżej dziesięciu
lat nie dali jej ani przez chwilę rozmyślać o opuszczeniu,
twórczości i Brysie.
Kiedy wróciła tuż przed jedenastą, na sekretarce cze-
kała nagrana wiadomość. ,,Jeśli dotrzesz do domu przed
północą, oddzwoń  , poprosił Bryce, po czym wyrecyto-
wał numer hotelowego telefonu. Pośpiesznie wystukała
numer.
 Bryce Laribee.
 %7łałuję, że cię tu nie ma.
 Leżysz w łóżku?
 Stoję przy stole w kuchni.
 Kochałaś się kiedyś na kuchennej podłodze?
 Wiesz, że nie. Ale chętnie bym spróbowała. W naj-
bliższy weekend.
W paru szczegółowych zdaniach opowiedział, co za-
mierza z nią robić. Zpłonącymi policzkami odpowiedzia-
ła słabo:
 Będę musiała pozamiatać.
 Wracam w piątek wczesnym popołudniem. Może
byś zarezerwowała stolik na kolację gdzieś niedaleko?
 Już to zrobiłam.
 Dobrze gotują?  spytał sceptycznie.
 Rewelacyjnie... szefowa kuchni jest blondynką...
 Miałaś malować, a nie stać przy garnkach.
 Nawet mi o tym nie wspominaj  burknęła groznie.
 Jak interesy?
MILIONER I ARTYSTKA 107
Gawędzili jeszcze pół godziny, po czym Bryce rzucił
nagle:
 Lepiej idz już spać. Wyśpij się porządnie przez ten
tydzień.
Kolana zrobiły się jej miękkie, serce ścisnęło się
z tęsknoty.
 Skończę tę rozmowę tak, jak ją zaczęłam: żałuję, że
cię tu nie ma.
 Będę już niedługo. Trzymaj się.
Połączenie zostało przerwane.
Będę już niedługo. To nie słowa mężczyzny, który
zamierza kogoś opuścić.
Zadzwonił znowu w środę. Chociaż regularnie od-
wiedzała schronisko dla kobiet i znalazła czas na pójście
na basen, wiele czasu spędziła też w pracowni. Zaczęła
kilka obiecujących obrazów, po czym je zniszczyła jako
niezadowalające. W czwartek wieczorem rozmawiała
z Leonorą, która doradzała jej wytrwałość, a kiedy będzie
padać z ńog, jeszcze trochę więcej wytrwałości.
 Wielkie dzięki  burknęła ironicznie.
 Cała przyjemność po mojej stronie. Naprawdę. To
bardzo miło z tobą rozmawiać.
 Mnie też  odparła Jenessa niekonsekwentnie, ale
szczerze.
 Mogę spytać, czy podziękowałaś Bryce owi za ka-
setę?
 Tak.
 Dobrze. W tej sprawie też nie powinnaś się zbyt
łatwo poddawać. Z kimś przeciętnym nigdy nie byłabyś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl