[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podrzuciłem ich taksówką do Zródmieścia, a sam podjechałem pod kasyno. Dochodziła
szesnasta.
Panna Kruger stała kilka metrów obok stołu z ruletką w towarzystwie de Góreckiego.
W pobliżu nie było jego goryli. W samochodzie na parkingu siedział jedynie Skorpion, co
oznaczało tylko jedno: Viper poszedł w tak zwaną odstawkę. Udawałem, że szukam czegoś w
kieszeniach i obserwowałem uważnie Niemkę oraz antykwariusza. Mężczyzna zdawał się być
dzisiaj bardziej blady niż zazwyczaj, ale moją uwagę przykuł niewielki pakunek, który ten
ściskał pod pachą. Rozmawiali szeptem, nie patrząc na siebie. Co pewien czas przyglądali się
wchodzącym do kasyna gościom, jakby kogoś oczekiwali.
Rozejrzałem się po sali w poszukiwaniu staruszka z niewinnym nawykiem zaginania
banknotów i kartek papieru. Jeśli staruszek był naszym Arsenem Lupinem, to ten niewinny
nawyk mógł go zgubić. Niestety, nigdzie nie dostrzegłem opisanego przez Pawła starszego
mężczyzny z laską.
Zamiast niego ujrzałem osobnika z brodą i w ciemnych okularach. Zauważył mnie i
podszedł bliżej.
- Prezentuje się pan dostojnie, panie Tomaszu - rzekł na powitanie komisarz Swada w
swym nowym wcieleniu.
Zaśmiałem się pod nosem, gdyż policjant wyglądał nieco zabawnie. Zupełnie jak ja!
- Ptaszki zlatują się do klatki? - uśmiechnął się blado i zrobił konspiracyjną minę.
Rozmawialiśmy cicho, nie spuszczając wzroku z obserwowanych.
- Przyszedłem sam - wyjaśnił po chwili. - Tak jak się umawialiśmy. Moi ludzie są
jednak na zewnątrz. Nie ma takiego przebrania i charakteryzacji zdolnej ukryć ich profesję.
Na kilometr widać, że to policjanci. Wkroczą dopiero wtedy, kiedy dam im znać.
- Tutaj nie wolno używać telefonów komórkowych, a tym bardziej krótkofalówek! -
zdenerwowałem się jego lekkomyślnością. - Co będzie, jeśli któryś z pańskich ludzi zapragnie
przekazać jakąś wiadomość? Nie zamierzał pan chyba na oczach całego kasyna rozmawiać
przez krótkofalówkę?
Trochę się zawstydził i włożył rękę pod marynarkę, aby wyłączyć urządzenie. I wtedy
na sali pojawił się niski mężczyzna po czterdziestce, bez krawata, ubrany w czarny garnitur.
- Mafioso - zabłysły mi oczy.
- Wiem - oświadczył z dumą, jakby chciał puścić w niepamięć wpadkę z
krótkofalówką. - To właściciel antykwariatu  Antikwa . Ptaszki są w komplecie.
Po chwili  ptaszki zaczęły świergotać, a my, nie spuszczając z nich wzroku ani na
sekundę, mogliśmy dalej rozmawiać.
- Niech mi pan powie, komisarzu - zapytałem w pewnym momencie - czy Batura
podczas przesłuchania wymienił nazwisko panny Kruger?
- Co nieco - stwierdził z przekąsem. - Ale niech pan mocno stoi na nogach. Ta pańska
Kruger przyjechała tutaj po skradzione starodruki i działa w imieniu niemieckiego
antykwariusza Fritza.
- Teraz mi pan to mówi? - wyszeptałem zaskoczony tą rewelacją.
- Poza tym, to nie Gerda Kruger - dodał niewzruszenie.
- Doprawdy? - uśmiechnąłem się niewyraznie.
Na wszelki wypadek nie poruszałem tematu mojej podróży do Hamburga, a właściwie
faktu, że znam prawdę o podszywającej się pod niemiecką agentkę kobiecie.
- De Górecki nie jest idiotą - mówił komisarz. - Nie może sprzedać starodruku byle
komu. Skoro panna Kruger przyjechała oficjalnie do Polski jako agent do spraw kradzieży
dzieł sztuki, to jest pewne, że musiał sprawdzić jej tożsamość. Ponoć powiedziała im, że zna
prawdziwą Kruger oraz wszystkie plany i tajemnice związane z pracą hamburskiego
departamentu. Ale faktycznie pracuje dla jakiegoś antykwariusza. Podobno prawdziwa Gerda
Kruger zamierzała albo zamierza przyjechać do Warszawy. Wie pan coś na ten temat?
- Absolutnie nic - zrobiłem zasępioną minę. - To wszystko jest jakieś naciągane.
Przecież mogłem zadzwonić do Hamburga i zażądać konfrontacji na wyższym szczeblu.
- Batura powiedział, że ta fałszywa Kruger chwaliła się, że omotała dyrektora
Departamentu Ochrony Zabytków, a ten uwierzył we wszystko, co mu nagadała. Według
Batury, w towarzystwie kobiet traci pan poczucie rzeczywistości. Czy to prawda?
- Nieprawda - warknąłem niepocieszony jego słowami. Jak nic ta fałszywa kobieta
miała mnie za osła albo fajtłapę.
Rzuciłem ze zdenerwowania żeton na przypadkowy numer. Jak wiecie brzydziłem się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • juli.keep.pl