[ Pobierz całość w formacie PDF ]
instynkt przetrwania i teraz miałam plan.
Pewnego dnia Peter ogłosił, że musimy opuścić domek.
Czemu?
Hotel go potrzebuje.
Wciąż nazywał to hotelem, chociaż od dawna znałam
prawdę.
A co z twoją pracą?
Jaką pracą? zdziwił się. Od wieków tam nie pracuję.
No pięknie. Skoro nie pracował tam, to gdzie się snuł w
ciągu dnia? Skąd miał pieniądze? Ten facet był jedną wielką
zagadką, ale ja miałam teraz coś ważniejszego na głowie.
Peter jak zwykle próbował przejąć ode mnie pieniądze ze
sprzedaży samochodów, by się nimi zaopiekować , jak to
nazywał, ale tym razem zaprotestowałam. Musiałam opłacić
wynajem herbaciarni.
Nie wiem, skąd mi to przyszło do głowy. Rozpacz pcha
człowieka w różnych kierunkach. Potrzebowałam pieniędzy, dachu
nad głową i czegoś, co mogłabym robić, nie rozstając się z
dzieckiem. I wtedy przyszedł mi do głowy plan.
Znalazłam odpowiedni lokal w dzielnicy Portslade,
składający się z części restauracyjnej i mieszkania na zapleczu.
Doskonale nadawał się do mojego planu, a czynsz był na tyle
niski, że mogłam sobie na niego pozwolić. Kupiłam odpowiednie
blaty, stoły i krzesła i pojechałam do Southampton po towar.
Uznałam, że jeśli chcę sprzedawać herbatę, to nie ma sensu
kupować jej od pośrednika, skoro można u zródła. W dokach jakiś
hurtownik skupował wszystko, gdy tylko zeszło ze statków, więc
po prostu udałam się tam i nakupowałam różnych herbat
ziołowych o egzotycznie brzmiących nazwach, Earl Grey i
wszystko, co było mi potrzebne.
Miało upłynąć jeszcze ładnych kilka lat, nim herbaty
owocowe staną się modne, więc sporo ryzykowałam. Ludziom ten
pomysł mógł po prostu nie przypaść do gustu. Byłam jednak
pewna, że znalazłam niszę na rynku i zamierzałam ją wykorzystać.
Kupiłam nawet dodatkowe puszki herbaty, czajniczki i filiżanki, by
klienci mogli na miejscu kupić herbatę i zastawę, które im
serwowałam.
Kiedy moja herbaciarnia, The Olde Tea Shoppe, jak ją
nazwałam, była gotowa do otwarcia, byłam naprawdę zadowolona.
Pomyślałam o wszystkim. Prawie&
Chciałam tylko, by Peter opiekował się Danielem, gdy będę
pracować, a on odmówił. Nie miał pracy, żadnych obowiązków ani
planów, a mimo to odmówił opieki nad własnym synem.
No dobrze, pomyślałam. Nie potrzebuję cię. Nie potrzebuję
w życiu mężczyzny. Im mniej chce mieć wspólnego z życiem
Daniela, tym lepiej. Miałam osiemnaście lat i naprawdę nie
potrzebowałam do szczęścia mężczyzny, a już zwłaszcza tego, ale
Daniel potrzebował.
Znów przypomniało mi się moje dzieciństwo. I chociaż nie
lubiłam, a czasem wręcz nienawidziłam Petera, to te uczucia nie
miały znaczenia, gdy szło o mojego syna chciałam, by wzrastał
w normalnej rodzinie. Może i nie kochałam Petera, ale kochałam
życie w dojrzałym związku i bez względu na koszty chciałam ten
związek utrzymać. Mój syn nie będzie się wychowywał bez ojca,
jak ja. To było najważniejsze. I to właśnie doprowadziło w końcu
do naszego upadku.
Prowadzenie herbaciarni okazało się jeszcze bardziej
wyczerpujące niż wszystko do tej pory.
Budzik ustawiałam na szóstą, ale zwykle byłam jeszcze na
nogach po nocnym karmieniu Daniela. Następnie prałam ręcznie
pościel i pieluszki nadal nie mieliśmy pralki i rozwieszałam
przed wpół do siódmej. Robiłam śniadanie dla siebie i Daniela,
pózniej sprzątałam mieszkanie ten obowiązek nadal spoczywał
na mnie, chociaż ja pracowałam, a Peter siedział cały czas w domu
i w końcu mogłam pomyśleć o pracy. Przed otwarciem musiałam
udać się do supermarketu po ciasta i inne smakołyki, które kroiłam
i serwowałam do herbaty. I w końcu o dziewiątej rano otwierałam
herbaciarnię.
Na szczęście od samego początku biznes kwitł. Ludziom
podobała się chińska porcelana z motywem ryżowym i panująca u
mnie przyjemna atmosfera, a także to, że serwowałam herbatę
liściastą, a nie z torebek. No i mało kto mógł się oprzeć urokowi
śpiącego dziecka, które miałam na brzuchu w nosidełku. Nawet
kiedy Daniel nie spał, ale był głodny, niespokojny albo płakał,
musiałam go trzymać przy sobie. Doprowadzało mnie do szału, że
jego ojciec był tak blisko, a nie chciał się nim opiekować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]