[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po wszystkim, w parę chwil wszystko się
uspokoiło. Tak, jak to teraz widzicie. Cała
planeta się uspokoiła. Kiedy tylko byliśmy w
stanie, ja i jeszcze paru naszych,
Planeta Zmierci III
-
200
przyjechaliśmy zobaczyć to, co zostało.
Koszmar. Musieliśmy dosłownie wspinać się po
górze ciał wszelkich możliwych stworzeń.
Odnalezliśmy właściwe miejsce. Wszyscy, którzy
tam postali, byli martwi. Umarli walcząc.
Jedyne, co mogliśmy zabrać, to parę nagrań,
które zostawił Brucco.
- A więc ocalały - stwierdził Kerk. - Powiedz,
gdzie są ci, których uratowaliście? Zaraz tam
polecimy.
Naxa podał właściwe współrzędne. - Co teraz
zamierzacie zrobić?
- Jeszcze się z tobą skontaktujemy. Odbiór i
koniec.
- Ale co mamy zamiar teraz robić? - spytał
Teca. Tu nie mamy już, czego szukać.
- Na Felicity także. Dopóki Temuchin tam
rządzi, nie otworzymy kopalni - odparł Kerk.
- Wracajmy. Zabijemy Temuchina. - Teca pałał
żądzą odwetu, mordu. Obwody jego autokabiny
mruczały groznie. - Nie możemy tego zrobić -
odrzekł Kerk cierpliwie, bo wiedział jakie
katusze przeżywa Teca. - Rozważymy to pózniej.
Najpierw musimy zobaczyć ocalonych.
- Straciliśmy wszystko - Meta wypowiedziała
głośno to, o czym wszyscy myśleli. Zapanowała
cisza.
Rozdział XXI
Planeta Zmierci III
-
201
Do pomieszczenia wbiegło czterech strażników,
na wpół wlokąc Jasona. Rzucili go na posadzkę.
Przetoczył się parę kroków, po czym dzwignął
na kolana.
- Wszyscy precz - rozkazał Temuchin swoim
ludziom. Kopniakiem w głowę rzucił Jasona z
powrotem na ziemię. Kiedy Jason usiadł, połowę
jego twarzy stanowił jeden, wielki siniec.
- Przypuszczam, że jest jakiś powód tego
wszystkiego? - powiedział cicho Temuchin. Z
furią zacisnął swe ogromne pięści, ale nic nie
mówił. Wielkimi krokami przemierzał ozdobną
komnatę, ostrogami znacząc głębokie rysy w
marmurze posadzki.
Zatrzymał się na chwilę w przeciwległym końcu,
patrząc przez wysokie okno na miasto w dole.
Nagle szarpnął za haftowaną draperię,
zdzierając ją jednym ruchem. %7łelazny karnisz
również spadł, ale złapał go, nim dotknął
posadzki i cisnął przez okno. Rozległ się
brzęk tłuczonego szkła.
- Przegrałem! - ryknął jak zwierzę wyjące z
bólu.
- Wygrałeś - odrzekł Jason. - Czemu to robisz?
- Nie musimy już dłużej udawać - Temuchin
odwrócił się do niego. Poprzedni wybuch gniewu
zastąpił teraz kamienny spokój. - Wiedziałeś,
że tak się stanie.
-- Wiedziałem, że zwyciężysz. I tak się
stało.. Wojska poddały się tobie, ludzie
uciekli. Twoi wojownicy podbili kontynent,
twoi dowódcy rządzą w każdym mieście. Ty zaś
stąd, z Eolasair, władasz całym światem.
- Nie igraj ze mną, demonie. Wiedziałem, że
tak się stanie, ale nie sądziłem, że to
nastąpi tak szybko. Powinieneś był dać mi
więcej czasu.
- Dlaczego? - zapytał Jason, dzwigając się na
nogi. Teraz, gdy Temuchin poznał prawdę, nie
było sensu jej ukrywać. - Sam powiedziałeś, że
zgadzając się - przegrasz.
Planeta Zmierci III
-
202
- Istotnie. Tak powiedziałem. - Temuchin
wyprostował się i spojrzał przez okno
niewidzącym wzrokiem. Nie wiedziałem, ile
stracę. Byłem głupcem. Sądziłem, że stawką
jest jedynie moje życie. Nie zdawałem sobie
sprawy, że moi ludzie, nasze życie, również
umrze. - Odwrócił się do Jasona. - Zwróć im
to. Zabierz mnie, ale pozwól im wrócić.
- Nie mogę.
- Ty nie chcesz! - krzyknął Temuchin.
Dopadł do Jasona, chwycił go za gardło i
trząsł nim jak pustym bukłakiem.
- Zmień to! Rozkazuję ci! - Lekko rozluznił
chwyt, tak by Jason mógł złapać oddech i
odpowiedzieć.
- Nie mogę. Zresztą nie zrobiłbym tego, nawet
gdybym mógł. Zwyciężając, przegrałeś, a
właśnie tego chciałem. %7łycie, które znałeś,
skończyło się i nie mam ochoty, żeby w
jakikolwiek sposób wróciło.
- Wiedziałeś to wszystko - Temuchin powiedział
prawie łagodnie, rozluzniając chwyt. - Takie
było moje przeznaczenie i ty je znałeś.
Pozwoliłeś, by się wypełniło. Dlaczego?
- Z wielu powodów.
- Podaj choć jeden.
- Rodzaj ludzki doskonale może się obyć bez
takiego życia, jakie ty prowadziłeś. Dość już
było krwi i zabijania w naszej historii.
Przeżyj swój czas Temuchinie i odejdz w
pokoju. Jesteś ostatnim w swoim rodzaju i dla
całej galaktyki będzie lepiej, gdy ciebie już
nie będzie.
- Czy to jest jedyny powód?
- Są jeszcze inne. Chcę, aby ludzie spoza
twego świata otworzyli na stepach kopalnie.
Teraz mogą już to uczynić.
- Zwyciężając, przegrałem. Muszą być jakieś
słowa, którymi można coś takiego opisać.
- Owszem. Nazywają to "Pyrrusowym
zwycięstwem". Chciałbym powiedzieć, że jest mi
przykro, ale nie jest. Jesteś tygrysem w
Planeta Zmierci III
-
203
klatce, Temuchinie. Podziwiam twoje mięśnie i
twoje męstwo. Wiem, że kiedyś byłeś Królem
dżungli, ale cieszę się, że teraz jesteś w
pułapce.
Nie patrząc na drzwi, Jason postąpił krok w
ich kierunku.
- Stąd nie ma ucieczki, demonie - powiedział
Temuchin.
- Dlaczego? Nie mogę ci już zaszkodzić ani...
pomóc.
- Ani ja nie mogę cię zabić. Demona, który już
Jest martwy, nie można zabić. Ale mogę dręczyć
ludzkie ciało, w które się przyoblekłeś. Tak
też uczynię. Twoja męczarnia będzie trwała tak
długo, jak długo będę żył. To tylko mała
zemsta za wszystko, co straciłem, ale nic
[ Pobierz całość w formacie PDF ]